-
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth nie znał położenia przesmyku suwalskiego oraz nazwy obwodu kaliningradzkiego podczas przesłuchania w Kongresie.
-
Jego odpowiedzi wywołały krytykę zarówno w amerykańskich mediach, jak i wśród wojskowych, wskazując na braki w przygotowaniu merytorycznym szefa Pentagonu.
-
Generał Roman Polko zauważa, że priorytety USA leżą gdzie indziej, a Europa Środkowo-Wschodnia nie jest dla Amerykanów tak ważna, jak oczekuje Polska.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Pete Hegseth wziął udział w posiedzeniu Komisji ds. Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, która debatowała nad budżetem na 2026 rok. Przez kilka godzin odpowiadał na wymagające pytania polityków ze strony demokratycznej. Ci postawili sobie za cel, by wykazać niekompetencję szefa Pentagonu. W pewnym sensie to się udało.
Hegseth stanął w ogniu pytań wielu polityków, ale palmę pierwszeństwa przejął Eugene Vindman, członek Izby Reprezentantów. Zaczął zadawać mu merytoryczne, krótkie pytania, a Hegseth po prostu poległ. Były to pytania dotyczące w zasadzie dwóch regionów – Chin i Europy Środkowej.
Peter Hegseth w ogniu pytań
– Jaką liczbą okrętów dysponuje dzisiaj chińska marynarka? – pytał Vindman.
– Dużą, a ta liczba będzie rosła – odpowiedział Hegseth, który nie wskazał precyzyjnej liczby.
– 370. To największa marynarka na świecie. Jaką liczbą dysponuje amerykańska marynarka? – szedł dalej Vindman.
– Około 300 – odpowiadał Hegseth.
– 296. Całkiem blisko. Ile statków Chiny zamierzają wystawić do 2030 roku? – zadawał kolejne pytania członek Izby Reprezentantów.
– Myślę, że to są tajne informacje – próbował zasłaniać się Hegseth.
– To nie są tajne informacje. Pozwól, że ci pomogę. Chodzi o liczbę 435 – uściślił Vindman.
Hegseth nie wie, gdzie leży przesmyk suwalski
Po krótkiej serii pytań o sprawy chińskie, Vindman przeszedł do bliższej nam Europy Środkowej. Zapytał m.in. o to, jak nazywa się korytarz we wschodniej Polsce, wrażliwy i priorytetowy dla posiłków USA. Korytarz, który łączy Białoruś z pewnym regionem Rosji.
– Jestem pewien, że możesz mi powiedzieć – odparł Hegseth, który nie wiedział, czym jest przesmyk suwalski.
Vindman szedł dalej. Zapytał Hegsetha, jak nazywa się silnie zmilitaryzowane terytorium Rosji, do którego zmierza właśnie przesmyk suwalski. Podpowiadał, że to terytorium znajduje się właśnie w Europie Środkowej.
– Widzę, że gramy tutaj w quiz – odpowiedział Hegseth, który najwidoczniej nie znał odpowiedzi i na to pytanie.
– Chodzi o obwód kaliningradzki – odparł Vindman.
W sieci zaroiło się od licznych komentarzy. Amerykanie powątpiewają, czy Hegseth jest najodpowiedniejszą osobą na tak ważnym stanowisku. Do tej pory oczywiście podważano przygotowanie merytoryczne amerykańskiego polityka, ale po tym przesłuchaniu okazało się, że braki w kluczowych obszarach zainteresowania ma spore.
Gen. Roman Polko: Odpowiedzi pokazują priorytety USA
– Dostał zdecydowanie zbyt trudne pytania – mówi Interii gen. Roman Polko. – Kiedy byłem w USA, oficerowie pytali mnie, czy Polska jest dalej komunistyczna i prosili, bym wskazał nasz kraj na mapie Europy. Kiedy z tej ich niewiedzy zacząłem się śmiać, zaczęli mnie odpytywać z ich geografii. Więc zanim zaczniemy się z nich naśmiewać zastanówmy się, jak dobrze my znamy tamten region – przestrzega gen. Polko.
Zauważa jednak, że region Europy Środkowo-Wschodniej nie jest tak ważny dla amerykańskiej administracji jak życzyłaby sobie tego m.in. Polska.
– Odpowiedzi Hegsetha pokazują priorytety amerykańskie. Priorytetem jest Morze Południowochińskie, Bliski Wschód. To, co dzieje się w naszym regionie, to dla USA działalność poboczna. Warto uzmysłowić naszym politykom, by działali razem i wspólnie rozmawiali z najważniejszymi ludźmi w USA o naszym bezpieczeństwie. Musimy im ciągle powtarzać, czym dziś jest Rosja. Widzimy również po negocjacjach Steve’a Witkoffa, że też nie ma wielkiego pojęcia ani o mentalności, ani o sposobie funkcjonowania Rosji. Amerykanie wykazują się dużą dozą niewiedzy – przyznaje gen. Polko.
Tymczasem demokratyczni politycy za wszelką cenę chcieli wykazać, że Hegseth jest niekompetentny i nie nadaje się na sekretarza obrony. Będą tym samym dążyć do odwołania go ze stanowiska, tłumacząc, że nie zna się na sprawach międzynarodowych i polityce obronnej.
– Ale czy w Polsce jest to przeszkoda w objęciu ważnego stanowiska? – zastanawia się gen. Polko. – Nie dziwmy się Amerykanom, skoro mamy podobne standardy. Nie mieszamy się w sprawy wyborów amerykańskich, to oni decydują. Rzeczywiście jednak Hegseth jest odstępstwem, patrząc na poprzedników, bo jego merytoryczne przygotowanie jest słabsze. Tylko widzimy, że w tę stronę idzie polityka – podsumowuje rozmówca Interii.