Agnieszka Niesłuchowska, Wprost: W internecie krąży żart o wizycie Andrzeja Dudy w USA, który bardzo rozśmieszył senatora PO Adama Szejnfelda. Wie pan dlaczego prezydent spotkał się Donaldem Trumpem?

Prof. Tomasz Nałęcz: Nie znam tego.

Żeby go ułaskawić.

Jestem przeciwny tego typu żartom. Sprawa jest zbyt poważna, by urządzać sobie kpiny.

A ta złota patera i buzdygan?

Kremlowskie klimaty.

Andrzej Duda tłumaczył, że to prywatne spotkanie.

Napisałem książkę o polskich prezydentach po 1989 roku, byłem doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego, ale czegoś takiego nie widziałem. Nie potrafię przypomnieć sobie drugiego takiego przypadku, gdy prezydent, wyjeżdżając oficjalnie zagranicę, mydlił ludziom oczy.

Prywatne spotkanie byłoby wtedy, gdyby podczas urlopu na Florydzie spotkał na plaży Trumpa w szortach.

No dobrze, jakie zatem znaczenie miało pana zdaniem to spotkanie?

Niezależnie od tego co po fakcie współpracownicy Andrzeja Dudy będą nam wmawiać, prezydent włączył się w kampanię wyborczą Trumpa. I nie mam żadnych wątpliwości, że w takim sposób będzie to przez sztab republikanów „ogrywane”. To ewenement, bo żadna głowa europejskiego państwa w ostatnim czasie z Trumpem się nie spotkała.

Udział
Exit mobile version