Wiele o tym, kto wpłacił na kampanię Karola Nawrockiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość kandydata obywatelskiego, można dowiedzieć się z wykazu opublikowanego na jego stronie internetowej. Widnieje w nim 356 wpłat, które zostały przelane na rzecz komitetu, a których wartość przekracza łącznie od jednej osoby fizycznej kwotę minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Na liście znaczących darczyńców znalazł się chociażby były premier Mateusz Morawiecki. Przy jego nazwisku widnieje kwota 69 tys. 990 złotych. Wśród nazwisk znaleźć można również Daniela Obajtka, europosła PiS oraz byłego prezesa Orlenu, z kwotą 10 tys. złotych, czy też byłą europosłankę partii Annę Fotygę z kwotą 20 tys. złotych. Brak jest tam jednak nazwiska Jarosława Kaczyńskiego, prezesa ugrupowania.
Kaczyński mógł nie wpłacić na kampanię Nawrockiego ani grosza
O to, czy Kaczyński wpłacił na kampanię Nawrockiego, podczas rozmowy na antenie RMF FM zapytany został Henryk Kowalczyk, skarbnik Prawa i Sprawiedliwości, były wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy. – Prezes PiS Jarosław Kaczyński wpłacił na początku na partię 15 tys. zł, a czy wpłacił na Karola Nawrockiego, to nie wiem. Nie nadążamy z księgowaniem – przekazał polityk.
Kowalczyk sam także zadeklarował, że przelał pieniądze na kampanię kandydata popieranego przez PiS. – Ja wpłaciłem na Karola Nawrockiego 5 tys. zł. Na partię wpłacam systematycznie kilka tysięcy – poinformował skarbnik. Samego Kowalczyka z taką kwotą na liście darczyńców próżno szukać. Bez problemu znajdziemy tam za to jego żonę, Hannę Kowalczyk, która faktycznie przelała na kampanię Nawrockiego 5 tys. złotych.
PiS zbiera na funkcjonowanie partii. „Systematycznie, skromnie”
Łącznie, jak poinformował Kowalczyk, na kampanię Nawrockiego zebrano już 10 mln złotych. Więcej polityk mówił o tym, jak przebiega zbiórka na funkcjonowanie samej partii. – Przede wszystkim zbieramy na funkcjonowanie partii. Trwa to od września. Systematycznie, skromnie. Zbieramy mniej więcej około miliona złotych miesięcznie, ale tyle wydajemy – tłumaczył.
– Nie da się odłożyć, ale spłaciliśmy kredyty, bo przecież mieliśmy 35 mln kredytu. Spłaciliśmy to nie tylko ze składek, bo część subwencji nam wypłacono – przekazał Kowalczyk.