Na początku roku w Interii opublikowaliśmy serię artykułów dotyczącą działań Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Chodzi m.in. o akcję z marca 2024 r. wymierzoną w policjanta, który poinformował dziennikarza, że brakuje pieniędzy na zakup paliwa do radiowozów. Nielegalne przeszukanie, bezprawne zabranie prywatnego telefonu i próbę uciszenia funkcjonariusza opisaliśmy TUTAJ.
O swoich działaniach BSWP nie poinformowało prokuratury. Dopiero po zakończeniu akcji Biuro chciało, aby policjant usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych. Prokuratura w Krakowie uznała jednak, że do złamania prawa nie doszło.
Natomiast to działania BSWP dla wymiaru sprawiedliwości okazały się wątpliwe.
Początkiem grudnia 2024 r. sąd w Krakowie uznał, że policjanci dowolnie interpretowali sobie przepisy. Sędzia stwierdził również, że brak było podstaw do „wszczęcia i prowadzenia postępowania przygotowawczego”. Uznał, że przeszukanie w trybie „niecierpiącym zwłoki” należy uznać za „niezasadne”. Sąd stwierdził ponadto, że „podjęcie kontaktu z dziennikarzem” nie jest żadnym przestępstwem i że należy wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane z działaniami BSWP.
Obecnie śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Przemyślu.
Działania operacyjne wobec dziennikarzy?
Kiedy w grudniu sąd w Krakowie nakazał ponowne zajęcie się sprawą, zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię – działania BSW mogły być inspirowane przez nieznane osoby, które za pomocą państwowych organów mogły chcieć wywrzeć nacisk na śledczych zajmujących się sprawą byłego prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego (ostatecznie śledztwo umorzono kilka dni temu – przyp. red.). Taką hipotezę sędzia sformułował na podstawie przedstawionego mu materiału dowodowego i wskazał, że „wątpliwość ta jest na tyle istotna, że winna zostać należycie przeanalizowana przez organy ścigania”.
Rozmówcy Interii twierdzą, że przeciwko części krakowskich dziennikarzy opisujących nieprawidłowości w urzędzie miasta już od jakiegoś czasu prowadzono tzw. działania operacyjne. Chodziło o sprawdzenie, jakimi tematami się zajmują, z kim się spotykają i rozmawiają oraz kim są ich informatorzy.
Od pierwszej publikacji o działaniach BSWP minęło dziewięć miesięcy. Policyjna centrala wciąż nie wyjaśniła wątpliwości i kontrowersji związanych z tą sprawą. Ani BSWP, ani Komenda Główna Policji w Warszawie nie zaprzeczyły informacji o podsłuchiwaniu dziennikarzy.
Kierownictwo BSWP złożyło natomiast wniosek do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W dokumencie, z którym zapoznała się Interia, napisano, że seria materiałów mogła narazić BSWP na utratę zaufania publicznego oraz wywołać negatywny oddźwięk w opinii publicznej. Dlatego kierownictwo Biura chciało, aby prokuratura wszczęła sprawę o zniesławienie z artykułu 212 kodeksu karnego. Ten daje możliwość skazania dziennikarza na rok więzienia.
– Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie o sześć czynów z artykułu 212 paragrafu 2 kodeksu karnego – przekazał Interii prokurator Piotr Skiba.
Tymczasem osoba, która nadzorowała akcję wymierzoną w policjanta, otrzymała awans. Została zastępcą komendanta Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl