W czerwcu Głównym Inspektorem Sanitarnym został Paweł Grzesikowski, lekarz, doktor nauk medycznych, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 i wieloletni wykładowca na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Jedną z pierwszych decyzji Grzesiowskiego było przeprowadzenie konkursów na stanowiska wojewódzkich inspektorów, co do tej pory nie było praktykowane.

Zgodnie z zapisami ustawy z 1985 r. o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, wojewódzkiego inspektora powołuje główny inspektor, ale za zgodą „właściwego wojewody”. W praktyce przez lata było tak: wojewoda wskazywał kandydata, a inspektor go powoływał. 

– Chcieliśmy mieć przegląd jak najlepszych kandydatów, dlatego zdecydowaliśmy się na konkurs. W ten sposób swoje kandydatury mogły zaprezentować osoby, które w innych okolicznościach nie miałby takiej możliwości – wyjaśnia wprowadzone zmiany w rozmowie z Interią Marek Waszczewski, rzecznik prasowy GIS.

Kraków: Konkurs na stanowisko inspektora

W połowie lipca rozpoczęło się postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko Małopolskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Kandydatów oceniała komisja złożona z pracowników sanepidu i przedstawiciela wojewody małopolskiego. Ta ostatecznie rekomendowała trzy nazwiska. Najlepsza okazała się doktor nauk medycznych Ewa Wiercińska, w przeszłości związana z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie pracowała w zakładzie epidemiologii i badań populacyjnych. Od kilku lat związana jest z sanepidem: najpierw pracowała jako inspektor w Wieliczce, a obecnie jest szefową Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Przypomnijmy, żeby Wiercińska mogła zostać powołana na stanowisko przez Grzesikowskiego, zgodę musi na to wyrazić wojewoda.

Na początku września wojewoda małopolski otrzymał pismo od głównego inspektora z prośbą o wyrażenie zgody na objęcie funkcji przez Wiercińską. Minęło kilka tygodni, a wymagane dokumenty wciąż czekają na podpis.

„Szef sanepidu nie musi być doktorem nauk medycznych”

O sprawie rozmawiamy z wojewodą małopolskim Krzysztofem Klęczarem. – Rekomendacja obejmuje trzy nazwiska, które zostały wyłonione w trybie konkursowym. Teraz do decyzji wojewody pozostaje powołanie. Zostanie powołana jedna z tych trzech osób – wyjaśnia polityk PSL. O piśmie głównego inspektora wojewoda nie wspomina.

– Wojewoda nie jest związany warunkami konkursu. Właściwie to w ogóle nie musiało go być. GIS uznał, że go zrobi i bardzo dobrze. Natomiast powołanie szefa sanepidu jest autonomiczną decyzją wojewody i tę decyzję podejmę – mówi. – Mogę zdradzić, że powołam jedną z trzech rekomendowanych osób. Szefem sanepidu nie musi być doktor nauk medycznych. Wszystkie trzy osoby spełniają kryteria – dodaje.

Tymczasem sprawa może mieć drugie dno. Jeden z urzędników wskazuje na nazwisko jednego z kandydatów: Andrzej Hawranek. To polityk PO i wieloletni krakowski radny. Po tym, jak pod koniec 2023 r. dostał w wyborach do rady dzielnicy sześć głosów, nie otrzymał on miejsca na liście wyborczej w ostatnich wyborach samorządowych.

– Andrzej liczył na to stanowisko. W przeszłości pracował w sanepidzie i jakieś doświadczenie ma. Jednak przeprowadzono konkurs i okazało się, że jest od niego ktoś lepszy. I zrobił się problem – mówi jeden z krakowskich polityków PO, prosząc o anonimowość.

Hawranek osiągnął w konkursie drugie miejsce, zdobywając tyle samo punktów, co trzeci kandydat. 

Wybory na szefa małopolskiego sanepidu. „Wiem, że kwestie kadrowe budzą emocje”

– Z panem Hawrankiem nie rozmawiałem od dwóch lat, ja mu nic nie obiecałem – zapewnia wojewoda Klęczar. 

– Życie mnie nauczyło, żeby mieć pewien dystans do medialnych doniesień. Wiem, że kwestie kadrowe budzą pewne emocje – wyjaśnia. – Jako wojewoda będę współpracował z szefem sanepidu, dlatego musimy być jednomyślni. Już niebawem zostaną podpisane stosowne dokumenty – tłumaczy. I dodaje, że być może spotka się z trójką kandydatów, ale „nie musi być to konieczne”.

Dopytuję, co stoi na przeszkodzie powołania dr Wiercińskiej i co wojewoda chce jeszcze przemyśleć. – Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, gdybym był na pana miejscu, również byłbym dociekliwy. Gdyby pan był na miejscu wojewody, brałby pan pod uwagę różne czynniki, o których niekoniecznie chcę mówić – tłumaczy.

I dodaje: – Pan Hawranek ma bogaty życiorys. Sprowadzenie teraz kogoś do roli działaczy politycznych byłoby niesprawiedliwe i nieuczciwe.

Sprawdzamy życiorys polityka PO. Ten według ostatnich doniesień piastuje stanowisko głównego specjalisty w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania w Krakowie. Na stanowisko nie przeprowadzono żadnego konkursu, ani nie opublikowano ogłoszenia o pracę. Z udostępnionego oświadczenia majątkowego z 2022 r. wynika, że polityk, choć jest szeregowym pracownikiem, zarabia więcej niż część kadry kierowniczej spółki.

– Są ludzie, którzy całe życie pracowali w instytucjach państwowych. W związku ze zmianą opcji politycznych są wyrzucani. Gdzie oni mają iść? Część przyjąłem, część szuka pracy na rynku. Nie widzę nic złego – odpowiedział na antenie Radia Kraków były już prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, zapytany o zatrudnienie Hawranka.

Hawranek dostał posadę w MPO po tym, jak odszedł z sanepidu. W 2005 r. został dyrektorem ekonomicznym w powiatowej stacji w Krakowie. W 2008 r. trafił do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie, gdzie był m.in. kierownikiem oddziału administracyjnego.

„Bez komentarza”

O sprawie próbujemy porozmawiać z Andrzejem Hawrankiem. – Rekomendacja nie jest zakończeniem konkursu. Konkurs jeszcze się nie skończył. 12 lat pracowałem w sanepidzie, z czego 10 na stanowisku dyrektora – mówi.

Hawranek odniósł się także do sprawy jak został zatrudniony w MPO. – Normalnie, wysłałem aplikację i dostałem pracę. Tak jak się w tym kraju normalnie pracę załatwia – odpowiada.

– Czynnym politykiem przestałem być w kwietniu tego roku, teraz jestem osobą prywatną, ze wszystkimi tego konsekwencjami – tłumaczy. Jednak na pytanie, czy odszedł z Platformy Obywatelskiej, odpowiada: – Bez komentarza. To moja sprawa, jestem osobą prywatną i nie muszę się tłumaczyć. Należę do Polskiego Związku Filatelistów i nie uważa pan, że przynależność do Polskiego Związku Filatelistów uzależnia w niektórych przypadkach moją drogę zawodowe.

– Mogłem wystartować w tym konkursie, jak każdy inny – konkluduje.

Ewa Wiercińska, ta która zdobyła najwięcej punktów w konkursie, nie zdecydowała się na rozmowę.

Wojewoda Klęczar: – Decyzję o powołaniu podejmę w najbliższych dniach.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl

Udział
Exit mobile version