Reprezentacja polskich siatkarzy po raz czwarty z rzędu stanęła na podium mistrzostw świata. Podopieczni Nikoli Grbicia jechali na Filipiny w roli jednego z faworytów do medalu. W półfinałowym spotkaniu lepsi okazali się jednak Włosi. Ostatecznie biało-czerwoni po wygranej z kadrą Czech 3:1 wywalczyli brązowy medal.

We wtorek 30 września kadra wróciła do kraju. Na warszawskim Lotnisku Chopina na siatkarzy czekały tłumy kibiców.

Na specjalne przywitanie mógł liczyć Bartosz Kurek, na którego czekała jego żona Anna.

Zawodnicy oraz trener spotkali się także z dziennikarzami. Nikola Grbić przyznał, że zarówno on, jak i jego podopieczni są trochę rozczarowani, że nie udało im się zdobyć złotego medalu. – Jak każdy mieliśmy wielkie oczekiwania. Ale też mamy powody do radości, bo jesteśmy jedną z nielicznych drużyn, która z każdego turnieju w ostatnich latach wraca z medalem – podkreślił szkoleniowiec.

Nikola Grbić przypomniał, że w tym sezonie wielu zawodników, którzy w ubiegłym roku grali na IO w Paryżu, mierzyło się z problemami zdrowotnymi. Dodał, że niektórzy siatkarze po raz pierwszy w swojej karierze brali udział w mistrzostwach świata.

– Po półfinale z Włochami ciężko było nam wrócić. Czasami są taki dni, że przeciwnik gra swój najlepszy dzień, czasem jeden lub dwa punkty mogą zupełnie zmienić wynik meczu. Wygraliśmy tylko brązowy medal, ale za dwa lata przed naszymi kibicami w Polsce mam nadzieję, że to będzie złoto – dodał Serb.

W trakcie konferencji prasowej głos zabrał również Bartosz Kurek. Kapitan Biało-Czerwonych odniósł się do głosów krytyki, które spadły na zawodników po przegranej z Włochami. – Wszystkim krytykującym dedykuję ten brązowy medal i mam nadzieję, że w przyszłości to będzie najgorszy z tych, które ta drużyna wygrała w swojej historii – dodał atakujący.

Artykuł aktualizowany.

Udział
Exit mobile version