Słowenia to siódmy zespół rankingu europejskiego. Mając naprzeciwko siebie Polaków (miejsce numer 11), z pewnością słoweńska drużyna była faworytem meczu inaugurującego dla obu ekip Eurobasket. Turniej ma jednak miejsce m.in. w Polsce, dzięki czemu kibice, którzy zaopatrzyli się w wejściówki odpowiednio wcześnie, mogli podziwiać naprawdę pełne emocji starcie.

Okazało się, że nie taki Luka Doncić straszny, jak go malują. Gwiazda najlepszej na świecie ligi NBA, od ostatniego sezonu Los Angles Lakers – czyli kolega klubowy LeBrona Jamesa – jest wielkim graczem. Ale nie miał wystarczającego wsparcia ze strony kolegów, żeby pokonać, nie bójmy się tego określenia, naprawdę drużynowo grających Polaków.

Eurobasket: Polska lepsza od Słowenii. Doncić ograny w katowickim Spodku!

Polski zespół od samego początku grał bardzo ambitnie. Co jednak istotne, gospodarze imponowali skutecznością swoich akcji, trafiając z wielu pozycji, często zza łuku 6,25 m. Trzypunktowe ciosy zadawane przez gospodarzy, to było coś, co dawało sporo oddechu w meczu z wyżej notowanym przeciwnikiem.

Spoglądając na statystyki, najwięcej punktów po polskiej stronie zanotował Jorda Lloyd (32 punkty). Debiutujący na dużej imprezie w barwach kadry Polski gracz stanął na wysokości zadania. Podobnie było z Mateuszem Ponitką, który kolejny raz spisał się w roli kapitana zespołu.

Cichym bohaterem można również mianować Andrzeja Plutę. Rozgrywający mistrzów Polski, Legii Warszawa, trafiał w bardzo ważnych momentach.

Po drugiej stronie brylował Doncić, który miał ponad 30 punktów, ale to w żaden sposób nie pomogło Słoweńcom. Tego dnia Polacy przekroczyli barierę stu rzuconych punktów, rozbijając pomysł na grę Słowenii. Ręce same składały się do oklasków.

Warto dodać, że Polacy pokonali Słoweńców podobnie, jak miało to miejsce podczas… Eurobasketu, tylko w 2017 roku. Wówczas polski zespół wygraną 90:87 utorował sobie drogę do najlepszej czwórki Starego Kontynentu po długich 51 oczekiwania.

Jak będzie w przypadku roku 2025? Wydaje się, że na hurraoptymizm nie ma co się łapać, przynajmniej nie tu i teraz. Turniej jest długi i Polaków czeka jeszcze wiele twardych meczów. Ale dla 10 tysięcy kibiców na trybunach w Spodku, już teraz można napisać, że faktycznie – warto było.

Bo atmosfera w Katowicach była naprawdę godna, a Polacy pokazali, że nie warto ich skreślać. Bo rzeczywiście są zespołem, który przy dobrym dniu, może twardo bić się z każdym przeciwnikiem.

Udział
Exit mobile version