Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Były minister zdrowia Adam Niedzielski został, jak wyznał w mediach społecznościowych, brutalnie pobity przez dwóch mężczyzn, którzy krzyczeli „śmierć zdrajcom ojczyzny”. Według Adama Niedzielskiego „całe to zdarzenie jest skutkiem tolerowania mowy nienawiści”. Podziela pan tę opinię?
Grzegorz Napieralski: Uważam, że to „zasługa” PiS, które wprowadziło agresywny język do polityki. To Jarosław Kaczyński dzielił Polaków na lepszy i gorszy sort, od tego wszystko się zaczęło. A teraz mamy efekty napuszczania jednego na drugiego. Adam Niedzielski jest tego ofiarą. Podobnie było z atakiem w internecie na córkę Karola Nawrockiego.
To też wina PiS?
PiS umiejętnie sterował przez lata emocjami społecznymi, podburzał nastroje, obudził w ludziach najgorsze instynkty i dziś zbiera plony.
Nieco inaczej sprawę widzi Adam Niedzielski. Były minister tłumaczy, że „mimo licznych gróźb pojawiających się względem niego w przestrzeni publicznej”, odebrano mu ochronę decyzją ministra Marcina Kierwińskiego.
Nie ma przepisów, które mówiłyby o dożywotniej ochronie dla ministrów, przychodzi taki czas, że ona się po prostu kończy. Adam Niedzielski nie powinien mieć pretensji do rządu, bo Donald Tusk wycisza konflikty i spory polityczne, ale kierować żal w stronę prezesa PiS i jego przybocznych, którzy zieją ogniem nienawiści. To oni napiętnowali wszystko, co jest niezgodne z ich ideologią. Wystarczy przypomnieć sobie, jak media publiczne za rządów PiS rozkręcały nagonkę na ludzi, co kończyło się tragicznie.
Radykalizm doprowadził m.in. do II wojny światowej, o czym powinniśmy pamiętać.