W Kalifornii niedaleko Los Angeles strażacy walczą z ogromnym pożarem nazwanym „Canyon Fire„, który wybuchł w czwartek po południu w pobliżu jeziora Piru na granicy hrabstw Ventura i Los Angeles.
W ciągu jednej doby pożar rozszerzył się z 30 akrów (ok. 12 ha) do prawie 5000 (ok. 2000 ha).
Jak poinformowała straż pożarna hrabstwa Ventura, ponad 2700 mieszkańców wezwano do ewakuacji, a kolejne 14 tysięcy osób otrzymało ostrzeżenia o konieczności opuszczenia swoich domów.
Służby przekazały, że pożar jest „opanowany jest w 0 proc.”, znajduje się „całkowicie poza kontrolą”.
Pożar w okolicach Los Angeles. Setki strażaków walczą z żywiołem
– Sytuacja jest dynamiczna z powodu gorąca, suchego powietrza oraz stromego i nierównego terenu. Na miejscu pracuje 250 strażaków, którzy koordynują akcję z helikopterami i innymi siłami wsparcia powietrznego – powiedział agencji AP Andrew Dowd, rzecznik straży pożarnej w hrabstwie Ventura.
Przedstawicielka okręgu, radna hrabstwa Los Angeles Kathryn Barger, zaapelowała do mieszkańców o ewakuację.
„Ekstremalne upały i niska wilgotność w naszym północnym hrabstwie stworzyły niebezpieczne warunki, w których płomienie mogą rozprzestrzeniać się z alarmującą prędkością” – przekazała Barger w oświadczeniu. „Jeśli ratownicy nakazują ewakuację, zróbcie to bez wahania” – dodała.
Na razie nie ma informacji o ewentualnych ofiarach „Canyon Fire”.
Przyczynę pożaru badają służby.
Seria pożarów w Kalifornii. Synoptycy ostrzegają
Synoptycy ostrzegają, że ryzyko pożarów lasów utrzyma się przez cały weekend, ponieważ znaczna część stanu opanowana jest przez niebezpieczną falę upałów. Sierpień i wrzesień to zazwyczaj miesiące, w których odnotowywanych jest najwięcej pożarów lasów w Kalifornii i zachodniej części USA.
Kalifornia na początku roku zmagała się z najtragiczniejszym pożarem w swojej historii. Ogień, który strawił część Los Angeles, w tym słynną dzielnicę Malibu i Palisades, zniszczył ponad 16 tys. budynków i pozbawił życia 28 osób.