Oddział położniczy szpitala staje się sceną dramatu. Karolina i Maciej zjeżdżają windą na najniższy poziom i odnajdują niewielkie pomieszczenie. Otacza ich gęsta, niemal namacalna cisza, którą przerywa wejście pielęgniarki. Kobieta trzyma niewielkie zawiniątko, ich wnuka, Kacperka. Jeszcze nie tak dawno temu Karolina towarzyszy córce podczas rutynowych badań, słyszy bicie jego serca. Teraz patrzy na nieruchome, martwe dziecko. Nie ma czasu na długie pożegnanie. Kilka pięter wyżej o życie walczy 23-letnia Weronika – ich córka i mama chłopca.
Do dziecka wrócą niebawem, pożegnać się jeszcze raz i po fotografię. Zdjęcie będzie im przypominać, że Kacperek istniał przez krótką chwilę.
– Kropki zaczęliśmy łączyć dopiero po kilku miesiącach – głos Karoliny jest spokojny, niemal zdystansowany. Jest początek sierpnia. Siedzimy w salonie przy dużym stole, niedaleko znajduje się regał. Stamtąd spogląda na nas oprawiona w ramkę Weronika. Niemy świadek rozmowy. Najbliższe godziny Karolina poświęca na opowiedzenie historii, która zmieniła ich życie. Nieodwracalnie. Przerwy na papierosa wyznaczają kolejne rozdziały w tej opowieści. Zmieniamy też scenerię. Salonowy stół zastępuje niewielki, gustownie zaaranżowany ogród. Za ogrodzeniem słychać głośny, beztroski krzyk bawiących się dzieci.
Karolina z czułością maluje portret córki: grzeczna, dojrzała, spokojna, niesprawiająca problemów, osoba o wielu talentach. Jako dziecko cicha i skromna, jako nastolatka otwarta, towarzyska, kontaktowa. Perfekcjonistka, kierująca się własnymi zasadami.
Weronika już jako nastolatka konsekwentnie pielęgnuje marzenie o założeniu własnej rodziny. Być może inspiracją jest historia jej rodziców. Oni sami poznają się w młodym wieku, zakochują i tworzą szczęśliwy związek.
Ta wizja zaczyna nabierać realnych kształtów w 2019 r. Dziewiętnastoletnia Weronika, choć nie jest bywalczynią nocnych klubów, daje się namówić koleżankom na wspólne wyjście. Następnego dnia opowiada mamie o nowo poznanym chłopaku. Jakub, podobnie jak dziewczyna, szybko chce założyć rodzinę i mieć dzieci.
Karolina jest sceptyczna. Jaki chłopak w tym wieku myśli o takich sprawach. Z ostrożności prosi Weronikę, aby przed kolejnym spotkaniem Jakub przyjechał do nich do domu, aby mogli go lepiej poznać.
Kilka dni później chłopak siedzi u nich na kanapie, pije kawę i otwarcie opowiada o swoich planach i rodzinie. Jego otwartość i szczerość jest dla Karoliny zaskoczeniem.
Wujek Weroniki: Kiedy poznaliśmy go podczas rodzinnego spotkania, stwierdziliśmy, że jest to złoty strzał. Planował założenie swojego biznesu, rozsądnie się na ten temat wypowiadał. Dziś mogę powiedzieć, że doskonale się maskował. Po latach wychodzi, że jest zupełnie innym człowiekiem.
Karolina: Może gdybyśmy wtedy posłuchali Sandry, naszej drugiej córki, to wszystko inaczej by się potoczyło.
W otoczeniu Weroniki zafascynowanym nagłym i idealnym uczuciem tylko jedna osoba konsekwentnie wątpi w uczciwość Jakuba – jej młodsza siostra, Sandra. Od początku patrzy na przyszłego szwagra sceptycznie, co prowadzi ją do konfliktu z bliskimi.
Sandra od samego początku uważa, że Jakub jest fałszywy. W przeciwieństwie do reszty rodziny, która ulega urokowi i opowieściom o szybkim założeniu rodziny, dziewczyna nie wierzy w ani jedno jego słowo.
Nieufność zamienia się w czujną obserwację. Młoda kobieta szybko widzi, że mężczyzna staje się agresywny po wypiciu alkoholu. Rodzicom opowiada, że Jakub obraca się w „szemranym towarzystwie” i oni nie znają go tak dobrze, jak może im się wydawać. Czujność dziewczyny narasta do tego stopnia, że gdy chłopak opowiada żart o narkotykach, Sandra namawia siostrę do przeszukania jego samochodu.
Konsekwencja dziewczyny wywołuje poważne napięcia w rodzinie. Córka jest zła na rodziców za to, że ignorują jej przeczucia. Wreszcie spór o Jakuba doprowadza do kryzysu między siostrami, a Weronika i Sandra na pewien czas przestają się do siebie odzywać.
Karolina próbuje łagodzić sytuację. – Mówiłam, że trzeba dać mu szansę, że nie można oceniać po plotkach, bo każdy ma jakąś przeszłość. Poza tym nigdy nie widziałam córki tak szczęśliwej.
W tamtym momencie właśnie to szczęście Weroniki było ważniejsze niż przeczucia Sandry.
Jest 13 maja 2023 r. Karolina czuje dziwny, narastający niepokój. Szykuje prezent i kwiaty na urodziny teściowej, ale tego ranka wyjątkowo żadna czynność nie wychodzi jej tak, jakby chciała. Wspomina o tym Sandrze. W tym samym momencie dzwoni Maciej, mąż Karoliny i krzyczy do słuchawki: „Mój Boże, reanimują ją, reanimują ją”. Kobieta jest szoku, próbuje ustalić, co się stało. W odpowiedzi słyszy jedynie imię – Weronika.
Chwilę później Karolina i Sandra pokonują poznańskie ulice, aby dotrzeć do szpitala.
Weronikę leżącą nieprzytomną przy łóżku znajduje Jakub, prosi ojca, aby ten wezwał pogotowie, a sam zaczyna reanimować dziewczynę. To wiemy z opowieści chłopaka.
Kiedy ma miejscu pojawiają się ratownicy, jeden z nich dostrzega na twarzy dziewczyny delikatne niebieskie zabarwienie w okolicy twarzy. To objaw umiarkowanej sinicy centralnej wskazującej na niedotlenienie, który może wynikać z problemów z układem oddechowym lub krążeniem, a w skrajnych przypadkach może świadczyć o podduszaniu. O swoich spostrzeżeniach opowiada śledczym kilka miesięcy później.
Inny z ratowników ma przebłysk, żeby przyjrzeć się dokładnie dziewczynie. Zapamiętuje krew zaschniętą pod nosem.
Tymczasem w szpitalu personel medyczny szykuje się do operacji. Z powodu przerwy technicznej w ostatniej chwili zmieniają blok operacyjny. Cztery minuty po tym, jak Weronika trafia na stół, lekarze wyciągają Kacperka. Zespół neonatologiczny przez 30 minut desperacko walczy o przywrócenie akcji serca chłopca, ale bezskutecznie. Kacperek dusi się w brzuchu swojej mamy. Lekarz w dokumentacji medycznej notuje: „dziecko urodzone martwe”.
Karolina: Gdy zobaczyłam Weronikę, byłam przerażona. Chciałam wierzyć, że będzie dobrze.
Kiedy wchodzi do sali widzi, że ucho jej córki jest sinobordowe i zgięte w pół. Instynktownie próbuje je odgiąć, lecz „to ani drgnie”. Pyta o to pielęgniarkę, ta lakonicznie odpowiada: „Musiała długo leżeć”.
Przyjaciółka Weroniki: Dobrze znosiła ciążę. Nie mogła doczekać się momentu, jak zobaczy Kacperka. Była tym bardzo podekscytowana. Na nic się nie skarżyła.
Trzy dni przed tragedią Weronika przechodzi rutynową kontrolę ginekologiczną, wyniki badań są bardzo dobre, a lekarz nie ma żadnych zastrzeżeń. Po wizycie dziewczyna spędza czas z mamą w kawiarni. Choć zobaczą się jeszcze przelotem następnego dnia, to ten moment jest ich ostatnią dłuższą wspólną chwilą.
To właśnie podczas rozmowy Weronika, dotąd broniąca męża, wyznaje, że „ma dość swoich teściów”. Karolina, w której niepokój o córkę narasta od dłuższego czasu, reaguje natychmiast. „Nie chcę, abyś tam mieszkała” – mówi.
Kiedy podjeżdżają pod dom rodziców Jakuba, kobieta błaga: „Dziecko, ja się martwię, wyprowadź się stąd”.
Weronika chwyta ją za dłoń i mówi: „Mamo, nic się nie martw. Ja mam plan. Jak tylko urodzę, to stąd się wyprowadzimy”. O Jakubie nie wspomina. – Chciała wyprowadzić się tylko z Kacperkiem – tak z perspektywy czasu ocenia to Karolina.
Jakub oświadcza się Weronice pół roku po tym, jak się poznali. Prócz pierścionka daje bukiet róż, to jedyne kwiaty, jakie dziewczyna od niego dostanie. Choć rodzice są zaskoczeni tak szybkim tempem, to widząc Weronikę szczęśliwą, dla której jest to spełnienie marzeń, postanawiają ją wspierać.
Mama Jakuba naciska, aby Weronika zamieszkała z nim. Obawia się, że kiedy dziadkowie umrą, sama z mężem nie podoła w utrzymaniu domu. Dziewczyna wprowadza się do przyszłych teściów pod koniec 2019 r. Mieszkają tam też dziadkowie Jakuba. Początkowo para zajmuje niewielki pokój chłopaka. Docelowo młodzi mają zamieszkać na piętrze, ale rodzice Jakuba stawiają warunek – najpierw ślub.
Kiedy Weronika i Kuba otrzymują obiecaną przestrzeń, okazuje się, że góra domu jest w dramatycznym stanie. Rodzice Jakuba dają młodym „wolną rękę”, ale w remont się nie angażują. Ostatecznie to Karolina i Maciej, rodzice Weroniki, przejmują i finansują kosztowne i długotrwałe prace.

Po ślubie kościelnym relacja Weroniki i Jakuba się zmienia. Karolina ma wrażenie, że związek jej córki stoi w miejscu. – Tak jakby Jakub osiągnął swój cel – mówi.
Chłopak zmienia się, a jego otwartość i elokwencja są już tylko wspomnieniem. Teraz Jakub jest wycofany i zamknięty. Podczas odwiedzin u rodziców Weroniki zamyka się w łazience z telefonem.
Zaczyna znikać na całe dnie, tłumacząc to „rozkręcaniem własnego biznesu”. Jest opryskliwy. Kiedy Weronika zachodzi w ciążę, nie wspiera jej, a kobieta musi prosić najbliższych, aby zawieźli ją na badania.
Choć na początku znajomości rodzice Jakuba robią dobre wrażenie, to z czasem ujawniają się ich dziwactwa. Kiedy teściowa dowiaduje się, że Weronika jest w ciąży, przynosi ze strychu karton starych ubranek, na których widać ślady ptasich odchodów i mówi, że to dla wnuka. Na odmowę przyjęcia podarunku reaguje histerią, rzuca się na łóżko i mówi o niewdzięczności. Innym razem kobieta, wiedząc, że będzie miała wnuka, daje Weronice w prezencie komplet różowych ciuszków dla dziewczynki.
Przyjaciółka Karoliny: Mam wrażenie, że oni na początku znajomości mówili dokładnie to, co ich zdaniem wszyscy chcieli usłyszeć. Z biegiem czasu osaczyli Karolinę i Macieja.
Karolina: Kupowali te same przedmioty co my. Kiedy umawialiśmy się ze znajomymi, oni też się tam pojawiali w umówionym miejscu.
Weronika ma pretensje do Jakuba, że ten cały czas jest pod dużym wpływem swojej mamy. Dziewczyna usprawiedliwia męża, bliskich przekonuje, że chłopak „nie ma dobrego przykładu z domu”. Liczy, że z czasem dojrzeje i pozbędzie się „złych wzorców”.
Weronika w ostatnich tygodniach życia prowadzi ciche, prywatne śledztwo. Być może punktem zapalnym jest tajemnicza przesyłka – wysokiej klasy sprzęt do mycia samochodów, wart kilkanaście tysięcy złotych.
„Mamo, czy wy naprawdę zrobiliście Kubie taki prezent?” – słyszy w słuchawce Karolina.
Weronika jest zaniepokojona, ponieważ Jakub twierdzi, że „nie wie od kogo” dostał paczkę. Karolina zaprzecza, by to oni stali za kosztownym podarunkiem. Weronika nie odpuszcza. Przyciśnięty do muru chłopak zmienia wersję: urządzenie kupił kolega, któremu kiedyś bardzo pomógł, a prezent jest dowodem wdzięczności. Kiedy dziewczyna chce go poznać, Jakub informuję ją, że znajomy zmarł. Stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drzewo. Mąż Weroniki na pogrzeb nie idzie, zasłania się pracą. Później okazuje się, że Jakub całą historię zmyślił.
A finansowych i osobistych zagadek wokół chłopaka jest więcej. Już wcześniej para odwiedza rodziców Weroniki, by pożyczyć cztery tysiące złotych. Jakub musi oddać pieniądze żonie swojego wspólnika, który „nagle zmarł”. O wszystkim mówi Weronika, Jakub w tym czasie siedzi ze spuszczonym w podłogę wzrokiem. Rodzice dziewczyny wyciągają pomocną dłoń. Potem okazuje się, że to kolejna zmyślona przez chłopaka opowieść.
W połowie maja, cztery dni przed tragedią, Weronika odkrywa na komputerze maile świadczące o tym, że Jakub ma niespłacone długi. Notuje w telefonie, aby mąż sprawdził, czy jest w rejestrze dłużników. To początek finansowej spirali kłamstw. Już wcześniej z domu znika 28 tys. zł z ich wspólnych oszczędności. Jakub tłumaczy, że potrzebował kupić coś do firmy i niebawem odda. Tymczasem już w styczniu Weronika naciska na męża, aby dał jej dostęp do ich konta oszczędnościowego, na które regularnie wpłaca pieniądze. Jakub przez kilka miesięcy unika tematu. W kwietniu dziewczyna ponawia prośbę, ale chłopak szuka kolejnych wymówek.
Finansowa desperacja Jakuba przybiera na sile. Namawia żonę, by wzięła kredyt w banku. W dzień, w którym mają jechać do placówki dopiąć formalności dostają informację o śmierci dziadka Jakuba. Nagła, tym razem realna śmierć, przerywa całą operację.
Kiedy Weronika kupuje samochód, Jakub obiecuje pomóc żonie zarejestrować pojazd. Jednak zamiast niej jako właściciela podaje w urzędzie swojego ojca. Dziewczyna jest wściekła.
Jakiś czas potem Weronika znajduje w samochodzie tabletki nasenne i uspokajające. Jakub odpisuje żonie, że myślał, że „pozwolą mu lepiej spać”.
Na oddziale intensywnej terapii poznańskiego szpitala rozgrywa się dramat. Dla Karoliny, mamy Weroniki, te godziny to męka. Mimo wewnętrznego lęku do końca liczy na cud. Przy łóżku dziewczyny gromadzi się coraz więcej osób: rodzice, siostra, dziadkowie, bliscy.
Konsylium lekarskie przynosi wyrok: śmierć mózgu. Lekarz tłumaczy rodzinie, że aparatura nie zostanie odłączona, ale zaprzestaną podawania leku, w wyniku czego serce przestanie pracować.
Najbliżsi Weroniki do końca trwają przy niej. Jakub wraz z rodzicami nie zostają do końca, wychodzą z sali i obserwują wszystko za szyby. Jedna z osób widzi, jak Jakub w oczekiwaniu na wyniki badań przegląda na telefonie ogłoszenia z samochodami. O godzinie 20:54 Weronika umiera.
Lekarze wielokrotnie pytają Karolinę, czy w domu córki wszystko było w porządku. Jeden z medyków powie, że „wszystko zostało przypieczętowane w domu, a oni nie mogli nic zrobić”. Inny doda, że takie zaskakujące „śmierci się zdarzają, ale ta byłaby jego pierwszą w karierze”.
Karolina bezskutecznie próbuje uzyskać od Jakuba, męża Weroniki, jakąkolwiek spójną relację. – Jeszcze w szpitalu pytaliśmy, co się stało, gdzie on był, a on zmieniał co chwilę zdanie. Raz znalazł Weronikę na łóżku, innym razem obok, na podłodze.
Wujek Weroniki zauważa, że „mama Jakuba w szpitalu roztacza nad nim parasol ochronny”. – Robiła wszystko, żebyśmy nie zadawali mu pytań i odsuwała go na bok, gdy tylko próbowaliśmy wyjaśnić, co się wydarzyło.
Gdy po śmierci Weroniki lekarz pyta, „czy chcą przeprowadzenia sekcji zwłok”, mama Jakuba odradza. Stwierdza, że nic nie wykaże.
Prosto ze szpitala wszyscy udają się do domu rodzinnego Weroniki. Karolina i Maciej, rodzice dziewczyny, mają kilkanaście godzin na podjęcie ostatecznej decyzji o sekcji. Jakub ze swoim ojcem stwierdzają, że są głodni, wychodzą i jadą po pizzę.
W tym samym czasie dziadkowie Jakuba siedzą w milczeniu, uważnie obserwując otoczenie. Gdy wychodzą, babcia Jakuba chwyta Karolinę za dłoń. „Niech się pani wszystkim zajmie, żeby było, jak należy i przyjdzie czas, że prawda wyjdzie na jaw” – mówi. Kobieta nigdy nie wyjaśnia, co miała na myśli.
Z biegiem czasu te słowa stają się dla Karoliny wskazówką, że za tragedią jej córki kryje się coś więcej. Przeczucie to nasila się, gdy spotyka dziadków Jakuba przy grobie Weroniki i Kacperka. Dziadek Jakuba podchodzi do niej, obejmuje i mówi, że „musimy się trzymać w tym wszystkim razem, u nas kiedyś zdarzyła się podobna tragedia”. Natychmiast ucisza go babcia Jakuba.
Tymczasem w poniedziałek rano, dzień po śmierci Weroniki, Karolina i Maciej decydują, że chcą sekcji zwłok. W drodze do szpitala dowiadują się, że badania odbędą się, niezależnie od tego jaką decyzję podjęli. Okoliczności śmierci Weroniki budzą wątpliwość wśród lekarzy, a szpital informuje o wszystkim śledczych.
Sekcja zwłok nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Lekarz medycyny sądowej notuje w dokumentacji, że „bezpośrednią przyczyną zgonu była zakrzepica naczyń mózgowych i naczyń płucnych prowadząca do niewydolności oddechowo-krążeniowej”. Jednak kluczowe pytanie, co było przyczyną nagłego zatrzymania akcji serca, pozostaje bez odpowiedzi. Tego lekarz nie jest w stanie ustalić.
Badania toksykologiczne wykazują obecność midozalamu – leku stosowanego na oddziałach intensywnej terapii.
„Powiedz mi, czy ty masz spokojne serce, że tam nic się nie stało” – to pytanie przyjaciółki uderza Karolinę. Mama Weroniki uświadamia sobie, że za śmiercią córki i wnuka kryje się coś więcej, rusza lawina. Z mężem postanawia dowiedzieć się, co wydarzyło się w domu rodzinnym Jakuba.
Dzień po śmierci żony Jakub siedzący w salonie u teściów odbiera telefon należący do Weroniki. Zbywa rozmówcę półsłówkami i twierdzi, że jego „sytuacja życiowa się zmieniła”. Sandra wykorzystuje okazję i pod pretekstem zgrania zdjęć przejmuje telefon siostry od Jakuba. Prawdziwy przełom następuje jednak w czerwcu, gdy mężczyzna przyjeżdża do rodzinnego domu żony i żali się na brak pieniędzy, twierdząc, że nie zna nawet PIN-u do karty Weroniki. Sandra, która zna numer, sprawdza konto. Jest na nim zaledwie 500 zł. Bliscy dziewczyny są zdziwieni tak małą kwotą i zaczynają analizować bankowe przepływy.
To, co odkrywają, jest dla nich wstrząsające. W dniu, w którym Jakub znajduje nieprzytomną żonę, między godziną 8:21 a 8:23 z konta Weroniki na konto Jakuba ktoś wykonuje cztery przelewy łącznie na 6 tys. zł. O 8:26 z telefonu dziewczyny ktoś próbuje wziąć szybki kredyt. To właśnie przedstawiciel banku dzwoni do Jakuba i chce dopełnić formalności, kiedy ten jest u swoich teściów.
Schemat powtarza się dzień po śmierci Weroniki, kiedy z jej konta na konto Jakuba wykonane są kolejne cztery przelewy na ponad 4 tys. zł.
Te transakcje musimy zestawić z danymi ze smartwatcha dziewczyny, z którym ta się nie rozstawała. Ostatni pomiar saturacji jest o 7:44, a ostatni pomiar stresu o 8:09.
Telefon komórkowy dziewczyny używany jest do 8:39, a już cztery minuty później, o 8:43, na prośbę Jakuba jego ojciec wyzywa pogotowie. Pierwsza karetka zjawia się na miejscu pięć minut później, o 8:48.
Dwa lata przed śmiercią Weronika wykupuje polisę na życie, w przypadku jej zgonu 70 proc. pieniędzy ma otrzymać Jakub, a resztę rodzice, choć ci o tym nic nie wiedzą.
Zaledwie kilkanaście godzin po śmierci żony mężczyzna wpada w finansową desperację. Karolina, mama Weroniki, ma wrażenie, że Jakub usilnie przekonuje ich, że powinni pojechać do ubezpieczyciela. Rodzice dziewczyny, choć nie mają na to ochoty, ulegają namowom.
Mimo otrzymania gotówki, kłopoty finansowe Jakuba nie znikają. Kilka miesięcy po śmierci teściowie rozmawiają z nim na temat pomnika dla Weroniki i Kacperka. Mężczyzna deklaruje, że pokryje część kosztów. Kiedy zbliża się termin zapłaty, Jakub prosi znajomego o pożyczkę (4 tys. zł), ale ten odmawia. Ostatecznie to Karolina i Maciej, rodzice Weroniki, sami płacą za nagrobek. Jakub, jakiś czas później, z opóźnieniem, przywozi im część pieniędzy.
Jakiś czas po pogrzebie Jakub pojawia się u przyjaciół Karoliny i Macieja, żali się, że jego firma ma kłopoty finansowe i musi pożyczyć pieniądze.
Niebawem po pogrzebie Jakub sprzedaje samochód żony, ten sam, który wcześniej wbrew jej woli rejestruje na swojego ojca. Nie wiadomo też, co stało się z 30 tys. zł, częścią pieniędzy z ich ślubu, które Weronika trzymała w domowej szkatułce, a które miały zniknąć mniej więcej w tym samym czasie, kiedy doszło do tragedii.
Jeszcze zanim pochowano Weronikę i Kacperka, Jakub chce iść na imprezę, rezygnuje z tego tylko pod naciskiem bliskich swojej żony. Jest to jednak chwilowa powściągliwość. Niebawem chłopak rzuca się w wir nocnego życia.
Podczas jednego z wyjść zwierza się znajomemu, że Weronika i Kacperek nie żyją, doszło do awantury, a on „tego nie chciał”. Michał (imię zmienione) słucha tej historii i dzieli się nią z bliską rodzinie Weroniki osobą, która o wszystkim opowiada śledczym. Sam Michał na policję iść nie chce, obawia się łatki „konfidenta”.
Zestawiamy tę relację z innym wydarzeniem. Jeszcze gdy Weronika walczy o życie w szpitalu, jej siostra Sandra jedzie z ojcem Jakuba do ich domu po dokumentację medyczną. Dostrzega, że pokój, w którym znaleziono Weronikę, jest wysprzątany, łóżko pościelone, ale brakuje poduszek. Mama Jakuba później wyjaśnia, że wyrzuciła je, ponieważ były zaplamione krwią.
Prokuratura Rejonowa w Poznaniu już dzień po śmierci Weroniki wszczyna śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci. Zeznania Jakuba śledczy zapisują na połówce kartki formatu A4. Nikt nie rozmawia z ratownikami medycznymi czy lekarzami, którzy mają kontakt z Weroniką. Sprawa zostaje umorzona po kilkunastu tygodniach.
Ratownicy zostają przesłuchani dopiero, kiedy rodzina Weroniki składa zażalenie. Mimo że jeden z medyków opowiada o sinicy centralnej na twarzy Weroniki, śledczy nie podążają tym tropem. Niejasności związane z pieniędzmi i telefonem nie zostają wyjaśnione. Prokurator nie docieka, kto i dlaczego usuwa wiadomość z komórki Weroniki, ani dlaczego Jakub przelewa pieniądze z konta żony już po jej śmierci. Śledztwo znów szybko zostaje umorzone.
Z Jakubem mam zobaczyć się w Poznaniu. Kilka godzin przed spotkaniem dostaję wiadomość. Mąż Weroniki tłumaczy, że „zbyt szybko zdecydował się ze mną na rozmowę”, a po konsultacji z adwokatem decyduje, że o sprawie mówić nie zamierza.
Jakub w rozmowie ze śledczymi utrzymuje, że feralnego poranka wstaje około godziny 8. Ma być obecny w pokoju, kiedy Weronika wykonuje cztery przelewy na jego konto (między 8:21 a 8:23). Zaraz potem wychodzi z sypialni i schodzi piętro niżej do łazienki. Kiedy wraca na górę, znajduje Weronikę leżącą obok łóżka. Podejmuje próbę ocucenia i klepie ją po twarzy, po czym krzyczy do ojca, aby ten wezwał pogotowie i przystępuje do reanimacji. W pierwszej wersji opowiada nawet, że zbiega na parter, aby zaalarmować ojca i ponownie wraca do żony. Cała ta lawina działań musi rozgrywać się w ciągu zaledwie czterech minut, ponieważ ostatnia aktywność telefonu Weroniki jest o 8:39, a telefon na numer alarmowy wykonany jest o 8:43.
Wersja wydarzeń przedstawiana śledczym przez Jakuba, według której Weronika nagle mdleje po dokonaniu przelewów, a on po kilku minutach nieobecności w łazience znajduje żonę nieprzytomną, budzi wątpliwości w świetle zeznań personelu medycznego. Ratownik medyczny mówi o sinicy centralnej u Weroniki, a pielęgniarka, widząca sinobordowe, zagięte ucho dziewczyny, stwierdza, że „musiała długo leżeć”.
Oba te spostrzeżenia sugerują, że Weronika mogła pozostawać nieprzytomna przez dłuższy czas, co byłoby sprzeczne z relacją Jakuba.
Ponadto, jeszcze przed śmiercią dziewczyny, Jakub opowiada w pracy, że jego żona jest chora i nie wie, czy przeżyje poród. Ta opowieść nie znajduje potwierdzenia w dokumentacji medycznej.
Na jasnym marmurowym nagrobku wśród kwiatów położone są białe, niewielkie, figurki aniołów. Cała płyta otoczona jest dużą liczbą zniczy. Grób Weroniki i Kacperka jest starannie pielęgnowany przez jej rodziców. Jakub odwiedza to miejsce kilka razy, mówi, że „nie może patrzeć na nazwisko swojej żony i syna”. W szpitalu, gdy pielęgniarka przynosi mu ciało Kacperka, nie chce wziąć go na ręce, aby się pożegnać. Ulega po namowach personelu medycznego.
Gdy ksiądz odprawia mszę za jego zmarłą żonę i syna, znajduje wymówkę, aby nie pojawić się w kościele. Zostaje w pracy, tłumaczy, że musi zastąpić swojego pracownika, ponieważ „nagle zmarła mu mama”. Ta historia ewoluuje, a po jakimś czasie temu samemu pracownikowi umiera tata, dlatego musi wrócić do domu i zaopiekować się mamą.
Pięć miesięcy po śmierci Weroniki i Kacperka, w październiku 2023 r., ich grób zostaje zniszczony. Kwiaty są powyrywane, a znicze porozrzucane. Kiedy bliscy mocują wiązankę do wazonu, ktoś niszczy ją dłutem.
Kamera, którą montują rodzice Weroniki, nagrywa rodziców Jakuba, jak podają sobie dłuto i niszczą grób. Mimo nagrań i zdjęć poznańska prokuratura odmawia wszczęcia postępowania. Sąd podtrzymuje decyzję, tłumaczy, że nie jest w stanie ustalić, czy wyrzucane kwiaty i znicze nie należały czasem do rodziców Jakuba. Sędzia dodaje, że relacje bliskich Weroniki są „mało wiarygodne”.
W połowie 2025 r. akta sprawy Weroniki trafiają do szczecińskiej prokuratury, gdzie obecnie trwa śledztwo.
Jednocześnie przed poznańskim sądem toczy się sprawa cywilna, którą Jakub wytoczył Karolinie, mamie Weroniki i jej siostrze, Sandrze. Twierdzi, że słowa teściów go zniesławiają. Nie domaga się jednak przeprosin, a jedynie pieniędzy.
Członkowie najbliższej rodziny Jakuba (rodzice i babcia) nie odpowiadają na prośbę o spotkanie. Jedynie dziadek Jakuba, którego zastaję przed domem, decyduje się na rozmowę. Kiedy pytam o dzień odnalezienia Weroniki, mężczyzna denerwuje się, milknie i wycofuje się do budynku.
Karolina, mama Weroniki i babcia Kacperka, liczy, że kiedyś pozna prawdę.
– Myślę, że każdy na naszym miejscu chciałby wyjaśnić sprawę śmierci swojego dziecka i wnuczka. Każdy chciałby się dowiedzieć, co wydarzyło się tego poranka.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl


