Sąd Najwyższy odsuwa sędziów od protestów wyborczych

Sędziowie Leszek Bosek i Grzegorz Żmija zostali odsunięci od orzekania w sprawie protestów wyborczych, które rozpatruje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego – poinformował TVN24. Decyzję w tej sprawie podjął kierujący nią prezes SN Krzysztof Wiak. Dziennikarze ustalili, że powodem był fakt, że sędziowie uznają wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), według którego wspomniana izba nie jest niezawisłym sądem.

Co się dzieje w Sądzie Najwyższym?

– Zależy nam na rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych i podjęciu uchwały w przedmiocie ważności wyboru prezydenta. Natomiast dwóch sêdziów zawiesza regularnie postępowania, uniemożliwiając procedowanie w tych sprawach. (…) Ci sędziowie odmawiają orzekania, uznają, że izba nie powinna funkcjonować w takiej formie – powiedział w TVN24 rzecznik SN Aleksander Stępkowski. – Jeżeli tym sędziom nie pasują ramy instytucjonalne i ramy prawne, w których funkcjonuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, powinni złożyć urząd – dodał.

Zobacz wideo Donald Tusk: Nie wolno lekceważyć nawet jednego głosu

Odsunięty sędzia alarmuje

Zdaniem sędziego Leszka Boska takie zarządzenia są niezgodne z konstytucją i ustawą o Sądzie Najwyższym. W związku z tym o sprawie został zawiadomiony rzecznik dyscyplinarny SN. „Postulować należy, aby o ważności wyborów orzekał, tak jak w innych państwach UE, Sąd Najwyższy w pełnym składzie, a składy do rozpoznawania protestów wyborczych i innych spraw publicznych były losowane. Zwiększałoby to maksymalnie publiczną wiarygodność procesu wyborczego i umacniało stabilność i ciągłość konstytucyjnych władz RP” – napisał sędzia Leszek Bosek w mailu przesłanym do TVN24. 

Kto orzeka w Sądzie Najwyższym?

Sędzia dr hab. Piotr Prusinowski poinformował w TVN24, że w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego znajdują się osoby „różnego rodzaju”. – Tam są karierowicze, osoby, które są bardzo silnie powiązane z polityką i tam są również osoby, które – ja to tak oceniam – w dobrej wierze uważały, że mogą tam iść i coś zmienić, bo dostrzegały pewne wady poprzednich rozwiązań – powiedział sędzia. Ekspert poinformował także, że łącznie we wspomnianej izbie pracuje 18 sędziów, spośród których trzech „od dłuższego czasu” odmawiało orzekania „w prawie każdej sprawie, powołując się na wyroki TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.

Protesty wyborcze pozostawione bez rozpoznania?

Pierwsza prezeska Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska poinformowała w Radiu ZET, że do Sądu Najwyższego wpłynęło ok. 50 tys. protestów wyborczych. Zaznaczyła jednak, że 90 proc. z nich to „giertychówki”, czyli protesty, które były składane na podstawie wzoru udostępnionego przez posła Romana Giertycha. – Z tych „giertychówek”, które wpłynęły do SN, bardzo duża liczba, parę tysięcy protestów, ma PESEL-e posła Giertycha, bo ludzie nie potrafili nawet wpisać swojego PESEL-u – stwierdziła sędzia i dodała, że protesty z tego typu wadami zostaną pozostawione bez rozpoznania.

Roman Giertych odpowiedział

Jutro złożę zawiadomienie na p. Manowską i inne osoby z tzw. Izby Nadzwyczajnej. We wszystkich 50 tysiącach protestach wyborczych z mojego wzoru, wnosiliśmy o przekazanie ich do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Z jej wypowiedzi wynika, że nasze protesty ukradli neosędziowie” – napisał Roman Giertych. Jak przekazał sędzia Piotr Prusinowski, to właśnie Izba Pracy i Ubezpieczeń społecznych dawniej zajmowała się rozpatrywaniem protestów wyborczych, zanim zmienił to rząd Zjednoczonej Prawicy.

Więcej informacji na ten tematznajduje się w artykule: „Małgorzata Manowska opowiedziała o 'giertychówkach’. Jest reakcja z rządu”.

Źródła:TVN24, Radio ZET, Roman Giertych (X)

Udział
Exit mobile version