Od początku. Wszystko zaczęło się, kiedy w sieci nagłośniona została sprawa pobierania przez małżeństwo dodatku mieszkaniowego. Każdemu z posłów mieszkających poza Warszawą przysługuje taka możliwość, a jego maksymalna wysokość wynosi 4 tys. złotych.

Blisko 8 tys. złotych na mieszkanie

Tyle też pobiera posłanka Kinga Gajewska. Kolejne 3750 złotych pobiera jej mąż, wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Łącznie daje to blisko 8 tys. złotych na wynajem mieszkania. Posłowie tłumaczyli jednak, że i to nie jest dla nich wystarczające, a oni sami muszą do wynajmowania dokładać.

Tłumaczyli również, że w Warszawie mieszkają z powodów praktycznych i podatkowych, a w tym samym czasie pod stolicą budują dom. – Wiele nieprawidłowości, wiele przeinaczonych okoliczności pojawiło się w tej dyskusji. Rodzina trochę na tym ucierpiała, ale już to pominę. Dom się buduje, trwają prace wykończeniowe. Chcemy zrealizować to w ciągu najbliższych miesięcy – mówił Myrcha.

Cztery ekspresy do kawy w ciągu trzech lat

Kolejne na jaw wyszły kwestie wydatków małżeństwa na biura poselskiej. Wątpliwości wzbudził m.in. zakup przez Gajewską w 2021 roku wartego blisko 1,5 tys. złotych zegarka Apple Watch, czy też zakup w tym samym roku robota sprzątającego wartego ponad 2,1 tys. złotych.

Jeszcze bardziej zastanawiające były zakupy Myrchy, który w ciągu trzech lat zakupił do biura poselskiego w Toruniu cztery ekspresy do kawy. Kosztowały one kolejno: 2,3 tys. złotych, 999 złotych, 1,6 tys. złotych i 2,6 tys. złotych. Wiceministrowi oberwało się także za niski w opinie internautów poziom obronionej przez niego przed kilkoma laty pracy doktorskiej.

Darowizna od rodziców zgłoszona po ponad roku

Ostatnim punktem nieścisłości są darowizny otrzymane przez Gajewską. Im przyjrzała się Telewizja Republika. Zgodnie z ustaleniami kojarzonego z obozem poprzedniej władzy medium, w oświadczeniu majątkowym z 8 listopada ub.r. pojawił się dom o wartości 700 tys. złotych, którego w analogicznym oświadczeniu złożonym dwa miesiące wcześniej brakowało.

Wiadomo więc, kiedy Gajewska oficjalnie stała się posiadaczką domu. Posłanka nie złożyła jednak drugiego wymaganego w tym przypadku oświadczenia, czyli wpisu do rejestru korzyści. Tam darowizna od rodziców pojawiła się dopiero 7 października br. Wg wpisu darowiznę posłanka otrzymać miała 11 sierpnia roku poprzedniego. Ponadto do korzyści posłanka wpisała kwotę 40 tys. złotych od męża.

Hołownia: Poprosiłem moje służby, żeby to wnikliwie sprawdziły

O sprawę zapytany został marszałek Sejmu Szymon Hołownia. – Poprosiłem moje służby, żeby to wnikliwie sprawdziły. Jeżeli komisja uzna, że doszło do uchybień skieruje wniosek do Komisji Etyki Poselskiej i będą wyciągnięte konsekwencje – przekazał dziennikarzom.

Ewentualna odpowiedzialność przed Komisją Etyki Poselskiej to nie wszystko. Jeśli okaże się, że posłanka zapomniała zgłosić darowiznę także do urzędu skarbowego, wtedy może grozić jej nawet 140 tys. złotych kary.

Udział
Exit mobile version