Polski przemysł piwowarski po latach ekspansji utknął w kryzysie. Podczas debaty „Rzeczpospolitej” eksperci i przedstawiciele browarów wskazali, że rynek kurczy się, a nieprzewidywalna polityka fiskalna i nowe regulacje osłabiają inwestycje, zatrudnienie oraz konkurencyjność. Z raportu CASE wynika, że produkcja piwa spadła z 41 mln hl w 2018 r. do 34,6 mln hl w 2024 r., a przeciętna konsumpcja zmalała z ok. 100 do niespełna 86 litrów na osobę. To ubytek rzędu 6 mln hl – równowartość zamknięcia kilku dużych zakładów – i nadwyżka mocy sięgająca 10 mln hl.
Źródła spowolnienia
Uczestnicy podkreślali systemowe źródła spowolnienia. Zmieniają się nawyki konsumentów – rośnie popularność piw bezalkoholowych (ok. 7 proc. produkcji, blisko 2 mln hl), lecz nie kompensuje to spadków w segmencie tradycyjnym. W gastronomii, która przed pandemią odpowiadała za 15 proc. sprzedaży piwa, udział spadł do 7 proc., a w 2024 r. podniósł się jedynie do 8 proc. Równolegle koszty surowców, energii i opakowań wzrosły w latach 2022–2023 tak mocno, że średnia cena piwa podskoczyła o 35 proc., co – przy silnej wrażliwości cenowej – ograniczyło popyt.
Branża wskazuje także na niepewność wokół akcyzy i przygotowywanego systemu kaucyjnego. Przedstawiciele browarów ocenili, że zerwanie z przewidywalnym harmonogramem podwyżek akcyzy utrudnia planowanie produkcji, zaś projekt kaucji włączający butelkę zwrotną podniesie koszty i osłabi sprawnie działający obieg opakowań wielorazowych. Małe browary, które stanowią 2 proc. rynku i w większości zatrudniają do dziewięciu osób, mogą nie udźwignąć kosztów wejścia do systemu.
Rynek się kurczy
Skutki wyhamowania wykraczają poza same browary. Według CASE jedno miejsce pracy w browarze generuje średnio dziesięć w sektorach powiązanych. Wpływy budżetowe z branży przekraczają 18 mld zł rocznie (ok. 3 proc. dochodów podatkowych), w tym ok. 3,5 mld zł z akcyzy. Kurczący się rynek to mniejsze zamówienia na jęczmień i chmiel (na Lubelszczyźnie uprawia się ponad 90 proc. polskiego chmielu), mniej zleceń dla transportu, marketingu i IT oraz presja na ograniczanie mocy, a nawet zamykanie zakładów.
Gastronomia – dla której alkohol potrafi stanowić 50–70 proc. obrotów – nadal odczuwa skutki pandemicznych zamknięć oraz skoku kosztów. Konkurencja innych kategorii napojów dodatkowo rozprasza popyt. Uczestnicy debaty ocenili, że bez stabilnych, przejrzystych zasad podatkowych i regulacyjnych branża będzie tracić potencjał inwestycyjny i miejsca pracy, a zakupy przygraniczne będą wypłukiwać sprzedaż z Polski. Konkluzja była wspólna: sektor potrzebuje przewidywalności i dialogu z państwem, aby utrzymać łańcuch wartości – od rolnictwa, przez przemysł, po handel i gastronomię.