Minister sprawiedliwości odniósł się do kwestii protestów wyborczych, które były rozstrzygane przez Sąd Najwyższy.
Polity wcześniej poprosił o dopuszczenie go do tych czynności. Jego wniosek nie został jednak rozpatrzony pozytywnie.
Zdaniem Adama Bodnara działanie SN jest nielegalne. Polityk we wpisie na swoim koncie w mediach społecznościowych wskazał przepis, który jego zdaniem, został złamany przez sąd.
Bodnar: Sąd Najwyższy naruszył zasady
„Z mocy prawa prokurator generalny jest uczestnikiem postępowania przed Sądem Najwyższym w przedmiocie rozstrzygnięcia protestów wyborczych i stwierdzenia ważności wyborów. Oznacza to, że na mocy art. 96a § 3 ustawy o Sądzie Najwyższym ma zagwarantowany dostęp do akt sprawy” – stwierdził minister sprawiedliwości na platformie X.
„Sąd Najwyższy uniemożliwił jednak prokuratorowi generalnemu zapoznanie się z aktami. Stanowi to rażące naruszenie zasad określonych w Kodeksie wyborczym, ustawie o Sądzie Najwyższym oraz Kodeksie postępowania cywilnego” – napisał Bodnar.
„Wskazałem to dziś w stanowisku przekazanym I Prezes Sądu Najwyższego” – podsumował polityk.
Sąd najwyższy oddalił 50 tys. protestów wyborczych
Przypomnijmy, że Sąd Najwyższy postanowił o pozostawieniu bez dalszego biegu protestów wyborczych na podstawie wzorów opracowanych przez Romana Giertycha i Michała Wawrykiewicza. Mowa o ponad 50 tysiącach wniosków.
SN wydał 29 czerwca oświadczenie, w którym ustosunkował się do dwóch spraw związanych z dużą liczbą protestów wyborczych posiadających identyczną treść.
Chodzi o określane mianem „giertychówek” przez pierwszą prezes SN Małgorzatę Manowską wnioski oparte na wzorze posła KO Romana Giertycha oraz te napisane w oparciu o wytyczne przedstawione przez europosła Michała Wawrykiewicza.
Jak czytamy w komunikacie, w pierwszym z wymienionych przypadków mowa o 49 598 „identycznych protestach wyborczych” złożonych przez wyborców, których „skłonił” do tego Roman Giertych. SN postanowił pozostawić je bez dalszego biegu.