W piątek w Prusicach na Dolnym Śląsku doszło do zabójstwa71-letniej kobiety, pięcioletniej dziewczynki oraz usiłowania pozbawienia życia dziewięcioletniego chłopca, który w stanie krytycznym przebywa w szpitalu.

Jak ujawniła prokuratura, 51-letni mężczyzna oddał z broni palnej strzały w kierunku teściowej i swoich dzieci.

Tragedia w Prusicach. Matkę objęto pomocą psychologiczną

Sprawca był funkcjonariuszem Służby Więziennej, później próbował popełnić samobójstwo, jest ciężko ranny.

– Przebywał na kilkudniowym urlopie. Wiemy, że posługiwał się bronią prywatną, jak podała prokuratura i nie była to broń służbowa – potwierdziła w czasie konferencji prasowej wiceminister Maria Ejchart.

Jak podkreśliła wiceminister, „doszło do niewyobrażalnej tragedii i matka dzieci jest objęta naszą pomocą psychologiczną„. – To, co jest najbardziej istotne, to objęcie opieką matki dzieci, która również jest funkcjonariuszką Służby Więziennej – podkreśliła wiceszefowa MS.

Prusice. Wzorowy funkcjonariusz z 17 latami służby

Stan funkcjonariusza, który zaatakował w piątek domowników, nie pozwala na przeprowadzenie z nim czynności – potwierdziła Interia w prokuraturze.

– Powołaliśmy zespół, który ma ustalić okoliczności, w jakich ten funkcjonariusz pełnił służbę przed tym zdarzeniem, jego kontakty z innymi – relacjonował płk dr Andrzej Pecka, dyrektor generalny Służby Więziennej.

– To doświadczony funkcjonariusz. Pełnił służbę od około 17 lat – przekazał płk Pecka. – Zostanie zawieszony w czynnościach służbowych, na pewno nie wróci do służby – zapewnił.

Dyrektor generalny Służby Więziennej dodał, że służba 51-latka „przebiegała wzorowo„. – Nie było w stosunku do niego żadnych zastrzeżeń, ani ze strony przełożonych, ani podwładnych – zaznaczył.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
Exit mobile version