Przyznam, że specjalnie poczekałem do końca tegorocznego turnieju w Paryżu, żeby napisać tekst o jego legendzie. Bo edycja 2025 miała jedną, przerastającą wszystkich, postać. Rafael Nadal równo dwa tygodnie przed finałem, pożegnał się na korcie centralnym z kibicami, dziękując, ale przede wszystkim zbierając podziękowania za wszystkie lata swojej gry. Magii, którą roztoczył wokół siebie Hiszpan, stając się „Królem Paryża” z czternastoma tytułami wielkoszlemowymi – właśnie na francuskiej mączce.

Roland Garros: Rafael Nadal, czyli od Sopotu do „Króla Paryża”

Nie sposób będzie odnaleźć odpowiednie słowa, żeby w jednym tekście zawrzeć wszystko to, co wydarzyło się w karierze Rafy. Pozwolę sobie na takie określanie hiszpańskiego mistrza, bo to już właściwie hasło wykraczające poza świat sportu, tak właściwie jeden z symboli ostatnich, co najmniej dwóch dekad.

Dokładnie 14 sierpnia 2004 roku Rafa wygrał swój pierwszy poważny turniej. Miało to miejsce w Sopocie, tak jest, Idea Prokom Open. Hiszpan wygrał wówczas 6:3, 6:4 z Argentyńczykiem Jose Acasuso, rzecz jasna na korcie zimnym. Popularna „cegła” była, jest i zapewne będzie – już w rekreacyjnej formie – naturalnym środowiskiem dla Hiszpana. Rafa od triumfu w Sopocie ruszył w stronę gwiazd, zupełnie odwrotnie do polskiego turnieju tenisowego, ale to akurat opowieść na zupełnie inny tekst…

W 2005 roku Hiszpan po raz pierwszy wygrał wielkoszlemowy Roland Garros. Równo dwie dekady wstecz, patrząc na edycję 2025 – ograł w czterech setach Mariano Puertę. Kolejny Argentyńczyk na rozkładzie Rafy, choć to akurat niewielka symbolika, bo w kolejnych latach największe boje Nadal toczył z duetem z tzw. Wielkiej Trójki.

Szwajcar Roger Federer w Paryżu wygrał „tylko” raz. Umówmy się, ale w pewnym stopniu tamten Roland Garros wygrał dla niego Robin Söderling. Szwed, który stał się bohaterem jednej z największych, o ile nie największej sensacji, w dziejach Wielkiego Szlema w XXI wieku. Jak gdyby nigdy nic, Söderling ograł Rafę w Paryżu, ale na finał z Federerem już nie znalazł recepty. Kibice Szwajcara pewnie się na mnie nie obrażą, sam zresztą ze wspomnianego, wielkiego tercetu, zawsze najbliżej miałem do Fedexa. Ale prawda jest taka, że Nadal w Roland Garros po prostu nie przegrywał.

[…] z pewnością na Roland Garros dał z siebie wszystko i został za to odpowiednio wynagrodzony. Skończył występy w turnieju z bilansem 112-4 i 97% zwycięstw. Na mączce zdobył rekordowe w męskim tenisie 63 tytuły singlowe, miał bilans 484-51, czyli 90% zwycięstw, stanowczo lepiej niż 79% na trawie i 77% na kortach twardych […] Wygrał na innych nawierzchniach osiem turniejów wielkoszlemowych, co wystarczy, żeby wyrównać cały dorobek Jimmy’ego Connorsa, Ivana Lendla czy Andre Agassiego i przebić mistrzów pokroju Johna McEnroe, Marsa Wilandera, Borisa Beckera, Stefana Edberga oraz Muszkieterów Lacoste’a i Cocheta.

Rafa w Paryżu najlepszy był kolejno w latach: 2005, 2006, 2007, 2008, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2017, 2018, 2019, 2020 i 2022. Jak widać, tamtą porażkę z Söderlingiem wziął sobie na tyle do serca, że wygrał kolejne pięć edycji Roland Garros z rzędu. Gigant, patrząc przez pryzmat tego, jak trudne jest wygrywanie turniejów wielkoszlemowych.

Wróćmy jeszcze do ostatniego zwycięstwa „Króla Paryża”, z 2022 roku. Wówczas w finale Rafa pokonał Caspera Ruuda. Norweg miał wówczas 23 lata i pierwszy raz znalazł się w finale Wielkiego Szlema w karierze. Co więcej, Ruud był przed laty uczniem… Akademii Rafy Nadala, nie ukrywając, że Hiszpan jest jego wielkim idolem. Podobnie zresztą jak deklarowała wielokrotnie Iga Świątek, „Królowa Paryża” ostatnich lat.

Rafa raz jeszcze zachwycił francuską publiczność, wygrywając i w wieku 36 lat stając się najstarszym zwycięzcą Roland Garros w historii.

I oczywiście, można by teraz napisać o smutnej końcówce Rafy, również tej paryskiej, kiedy oprócz rywala po drugiej stronie siatki, musiał walczyć przede wszystkim ze zdrowiem. Problemami, które odebrały szanse na kolejny, być może 15. tytuł RG, a kto wie, nawet olimpijski medal podczas igrzysk w Paryżu (2024). Ale to jest niepotrzebne z jednego, bardzo prostego względu. Hiszpan pokazał bowiem całemu światu, że niezależnie od tego, czy grał na granicy skrajnego bólu fizycznego, mając w sobie odpowiednią dawkę silnych leków przeciwbólowych, walczył. Nadal.

Tu warto oddać głos samemu zainteresowanemu, ażeby zrozumieć, o jakiej sportowej ambicji, wykraczającej poza ludzkie możliwości przeciętnego Kowalskiego, mowa.

– Jedyne, co liczy się dla mnie, to to, że nie chcę odejść z touru i nie mogę odejść z touru, z poczuciem, że naprawdę, ale to naprawdę, nie dałem z siebie wszystkiego, by osiągnąć własne cele […] Frustrowałoby mnie to w przyszłości. Ale jeżeli zmusiłem się do tego, zdobyłem się na ten ogromny wysiłek, tyle że po prostu nie byłem w stanie grać lepiej, to z tym mogę żyć. Będę miał osobistą satysfakcję, że prezentowałem odpowiednią postawę, szacunek dla sportu, szacunek dla rywali. Że miałem dobre relacje z tymi wszystkimi ludźmi pracującymi w świecie tenisa i że byłem wojownikiem, walczyłem, żeby przemóc kontuzje i cięższe chwile. Będę miał satysfakcję, że dobrze się prowadziłem na korcie i poza nim i że zachowując się jak należy, dałem z siebie wszystko, by osiągać cele. Jeżeli ich nie osiągnąłem, to dlatego, że zdołali osiągnięć je moi rywale, a ja okazałem się za słabym. Jedynym, co daje mi osobistą, wielką satysfakcję i szczęście, jest świadomość, że dociskałem się, żeby wydobyć z samego siebie jak najwięcej.

[…]

– Uważasz więc, że zdołałeś to osiągnąć?

Zastanowił się przez chwilę, ale nie dłużej, niż zajmowało mu podjęcie decyzji, czy posłać topspinowy forhend po krosie, czy linii.

– Tak – odpowiedział ze śmiechem. – Uważam, że tak.*

Carlos Alcaraz następcą Rafy. Co dalej z karierą Novaka Djokovicia?

W kontekście wspomnianej Wielkiej Trójki, jeden z tenisowych muszkieterów nadal gra. To Novak Djoković, serbski mistrz, który podczas Roland Garros 2025 dotarł do półfinału. Widać było, że Nole bardzo chciał przeprowadzić skuteczny atak na tytuł. Serb okazał się jednak nieco słabszy od obecnego numeru 1 rankingu ATP, Jannika Sinnera.

Djoković po zakończeniu półfinału dawał do zrozumienia, że być może to będzie jego ostatni Roland Garros w karierze. Rok wcześniej, podczas turnieju olimpijskiego, Serb sięgnął w Paryżu po złoty medal. Wówczas legenda wzniosła się na wyżyny, wyszarpując finał… następcy Rafy, Carlosowi Alcarazowi. Niesamowitemu Hiszpanowi, który swoją grą na wyniszczenie, finezją, sercem do walki, mocno przypomina „Króla Paryża”. Z Nadalem próbował zresztą sięgnąć po medal w turnieju olimpijskim w grze deblowej. Niestety, nawet magia Paryża wówczas nie pomogła, choć wydawało się, że sukcesu – w jakiekolwiek konfiguracji – życzyli Rafie niemal wszyscy kibice tenisa.

Czy Alcatraz powtórzy historię swojego mistrza? Za wcześniej, żeby o tym pisać wprost, tym bardziej że w maju b.r. Carlitos skończył dopiero 22 lata. Jedno zwycięstwo wielkoszlemowe w Paryżu ma już na koncie (2024), więc to z pewnością dobry początek.

Z pewnością jest do czego dobijać, a o efektach przekonamy się zapewne za… kolejne 20 lat. Na dzisiaj to Rafa ma swój specjalny ślad na korcie głównym w Paryżu. A na jego pożegnanie było jednym z najbardziej wzruszających na przestrzeni lat, spoglądając na całą atmosferę wydarzenia podczas RG 2025. Na którym poza kibicami, oficjelami i różnymi ważnym osobistościami (Świątek i Alcatraz na trybunach, w specjalnie dedykowanych koszulkach do Rafy), nie zabrakło również wspomnianych, wielkich przeciwników. Choć poza kortem, takie można było odnieść wrażenie, to grupa dobrych kumpli, doceniających dorobek konkurentów, zarówno sportowy, jak i życiowy.

Dodajmy, poza Federerem, Rafą i Djokoviciem – jeszcze Andy Murray. Szkot, który również był wielki w swojej tenisowej drodze. Choć, trochę jak w przypadku Hiszpana, zbyt często musiał walczyć z kontuzjami.

Nadal to jedyny tenisista, który był liderem rankingu w trzech różnych dekadach, jedyny, który spędził niemal 18 lat z rzędu w pierwszej dziesiątce. Lecz gdy czerwony kurz w końcu opadnie, osiągnięciem definiującym go w oczach osób, które, tak jak ja, z narastającym zdumieniem obserwowały go od samego początku, a także dla tych, którzy nigdy nie zobaczą na żywo, jak uderza piłkę albo krzyczy Vamos! po wygranym punkcie, bo zainteresowali się tenisem później, będzie 14 zwycięstw w Roland Garros.

Dobrze było żyć w erze tych największych. Będzie o kim opowiadać w przyszłości.

* cytaty pochodzą z książki „Wojownik. Rafael Nadal i jego królestwo”. Autorem książki jest Christopher Clarey. Książka trafiła na polski rynek dzięki Wydawnictwu SQN.

Udział
Exit mobile version