International Shark Attack File przy Florida Museum of Natural History sporządziło zestawienie ataków rekinów za 2024 rok i jego analizę, abyśmy wiedzieli, co się w tej kwestii zmienia i czy rzeczywiście morskie drapieżniki atakują częściej niż kiedyś.
Pisaliśmy o tym w Zielonej Interii. Raport wskazuje, że w 2024 r. mieliśmy na świecie 47 potwierdzonych niesprowokowanych ataków rekinów na ludzi (88 ataków w ogóle, w tym sprowokowanych, co pokazuje za jak dużą liczbę ataków rekinów odpowiadamy sami).
To jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę doniesienia prasowe, jako że roczna średnia ataków niesprowokowanych z ostatniej dekady w tym wypadku wynosi 70. To znaczy, że znaleźliśmy się znacznie poniżej średniej i rok 2024 był jednym z najbezpieczniejszych. To najmniej ataków rekinów na ludzi od wielu lat, jedna z najniższych średnich w całej historii.
Co innego w Australii. Tam doszło w tym roku już do wielu atakach rekinów. Pełen raport poznamy dopiero za jakiś czas, ale jest to na tyle zauważalny wzrost, że pochylili się nad nim badacze.
Rekiny są bardzo podatne na zakwity glonów w wodzie
I wygląda na to, że rzeczywiście mamy. Wicepremier Australii Południowej i zarazem minister środowiska tego stanu Susan Close powiedziała w australijskiej rozgłośni radiowej, że rekiny zachowują się nadpobudliwe z powodu „toksycznego zakwitu glonów”.
Australia, a zwłaszcza Australia Południowa, doświadcza tego zjawiska u swoich wybrzeży. Algi rozwijają się intensywnie pod wpływem wzrostu temperatury wody. Nie jest on duży, dla nas niedostrzegalny, podobnie jak i inne skutki zmiany klimatu, które bagatelizujemy albo uznajemy za „normalne” czy marginalne. Tymczasem dla zwierząt, np. właśnie rekinów, mają ogromne znaczenie.
Zakwit glonów jest czynnikiem, który powoduje rozdrażnienie ryb, co wynika zapewne z ograniczonego dostępu do tlenu oraz gorszej widoczności. Być może algi podrażniają jeszcze zmysły rekina, co przekłada się na jego nienaturalne zachowania i nawet agresję. Efektem mogą być częstsze ataki na ludzi – twierdzą australijscy naukowcy.
Nawozy, ścieki i domowa chemia powodują zakwity glonów
Szczególnie podatne na zakwity glonów są wody ciepłe, z dostępem do światła i bez wiatru. Zjawisko jest potęgowane przez wzrost stężenia azotu i fosforu w wodzie. Te dostają się tutaj wraz z zanieczyszczeniami, np. z nawozów rolniczych, ścieków, a nawet środków chemicznych stosowanych w domach. Kiedy dołożymy do tego choćby nieznaczne podwyższenie temperatury, wówczas otrzymujemy koktajl wybuchowy.
Zakwity odcinają tlen, wysysają go z wody zwłaszcza nocą, co powoduje chaos w ekosystemach. Rekiny, np. żarłacze białe, są szczególnie podatne na kumulację zmian, bo to drapieżniki szczytowe.
Jak wynika z analizy 1400 raportów zebranych przez wolontariuszy organizacji OzFish, blisko połowę (47 proc.) martwych zwierząt stanowiły ryby kostnoszkieletowe, a 26 proc. – rekiny i płaszczki. Wśród ofiar są też głowonogi, takie jak ośmiornice czy mątwy, a także kraby i homary.
W tym roku mieliśmy już w Australii jeden śmiertelny atak rekina na człowieka. Na dodatek rzadkie dotąd w australijskich wodach żarłacze białe pojawiają się u brzegów tego kraju coraz częściej. Dlatego minister Susan Close ostrzegła, że każdy w Australii powinien się teraz dwa razy zastanowić, zanim zdecyduje się na surfing czy inne aktywności w wodzie.