To zupełnie nowe i zaskakujące odkrycie, bowiem o to byśmy rekinów nie podejrzewali. Żarłoczność, krwiożerczość i zachłanność z ich strony to, jak się okazuje, tylko pozory. Dynamika żerowania rekinów nie wynika stąd, że ryby te są aż tak strasznie krwiożercze. To raczej wynik tego, że do rozerwania zdobyczy potrzeba dużo energii.
O nowych doniesieniach czytamy w „Frontiers in Fish Science”. Badania zostały opracowane przez ichtiologów i badaczy rekinów z Uniwersytetu Hawajskiego w Mānoa na Hawajach, a przeprowadzone niedaleko wyspy Big Island, jak Hawajczycy nazywają Hawaii – największą i najbardziej wulkaniczną z wysp archipelagu.
Tamtejsze wody zamieszkuje co najmniej kilka gatunków rekinów. Można natrafić na (chociaż rzadko) nawet sporego żarłacza białego, a liczniejsze są żarłacze tygrysie czy żarłacze białopłetwe, łatwe do rozpoznania. Ich nazwa nie kłamie, rzeczywiście końcówki ich płetw są jasne.
Pospolite rekiny są trudne do obserwacji
Żarłacze białopłetwe są znane jako pospolici i istotni padlinożercy tych okolic i chętnie posilają się martwymi rybami czy wielorybami. Obserwacje żerowania tych rekinów są jednak bardzo rzadkie, bo ucztują w pelagicznej strefie oceanu. Udało się to jednak zrobić u brzegów Hawajów, gdzie grupy żarłaczy białopłetwych żerowały na padlinie u wybrzeży Kailua-Kona. Dołączyło do nich pięć żarłaczy tygrysich posilających się na tej samej padlinie.
To rzadka okazja, by zaobserwować jak wygląda walka drapieżnych ryb o deficytowy posiłek i hierarchia podczas tego momentu. U padlinożerców lądowych walka o truchło jest kluczowym elementem ustalania tej hierarchii. Obowiązują pewne zasady i nie każdy z chętnych otrzymuje swoją porcję. Jak się okazuje, u rekinów jest inaczej.
Wiele żarłaczy i to różnych gatunków jadło równocześnie i długo, a nie zaobserwowano żadnych agonistycznych lub agresywnych interakcji między nimi. Nie było przeganiania, odbierania posiłku i blokowania dostępu do pokarmu.
To rzuca nowe światło na relacje troficzne i interakcje społeczne wśród drapieżników szczytowych w wodzie, zwłaszcza u padlinożerców.
Padlina była bardzo zniszczona, w zasadzie nawet trudno ustalić, do jakiego zwierzęcia należała (zapewne walenia albo dużej ryby). Posiłku nie było aż tyle, by stępić rywalizację, a jednak do niej nie dochodziło.
Żarłacze białopłetwe i żarłacze tygrysie sprawnie podzieliły się rolami. Większe rekiny rozrywały kawały mięsa, odrywały od reszty i zjadały część z nich. Reszta dryfowała swobodnie, stanowiąc posiłek dla znacznie mniejszych żarłaczy białopłetwych – te rekiny osiągają po dwa, dwa i pół metra. Rekordowe osobniki mierzyły niegdyś cztery. Natomiast żarłacze tygrysie są większe, mierzą nawet do pięciu metrów długości.
Wyglądało to tak, że ryby dzieliły się zdobyczą. Żadna z nich nie okazała się zaborcza i egoistyczna w swoich poczynaniach.

Rekiny nie są bezmyślne. Potrafią współpracować
To może oznaczać, że różnorodność rekinów pod względem gatunków, rozmiarów, temperamentów czy rozmiarów szczęk może być dopasowana do sytuacji, w których mają one do czynienia z większą zdobyczą. Mogą wtedy lepiej wykorzystać dane im zasoby i zjeść truchło sprawnie, nim opadnie ono na dno morza, poza ich zasięg.
Badania z Hawajów zupełnie zmieniają postrzeganie rekinów jako zwierząt krwiożerczych i szaleńczo żarłocznych. Okazuje się, że jest odwrotnie. Są one metodyczne w tym co robią i jak jedzą, potrafią żerować zgodnie i nawet współpracować podczas posiłku.