– Obiecałem sobie, że jeśli kiedyś odzyskamy niepodległość, to będę chodził na wszystkie wybory. I słowa dotrzymuję. Chodzę naprawdę na wszystkie. Ostatnio byłem na wyborach uzupełniających do rady miasta Krakowa – pochwalił się słynny kucharz i podróżnik.

Makłowicz był na każdych wyborach. Zachęca innych

– Kiedy odzyskaliśmy niepodległość i sprawczość, zawarliśmy w moim rozumieniu, i nie sądzę, żeby się coś do dzisiaj zmieniło, pewnego rodzaju umowę społeczną, która polega na tym, że, zresztą jak w każdym demokratycznym państwie, to państwo będzie zmierzało w takim kierunku, jaki zostanie wybrany przez większość, która wybierając coś, będzie zarazem szanowała tę mniejszość, która tego nie wybrała – mówił dalej.

Według Makłowicza, nasze państwo nie jest żadnym „systemem mitycznym”, ani „spiskiem”, tylko „po prostu umową społeczną”. – Godzimy się na to, żeby państwo mogło używać przemocy, bo oficjalnie tylko policja może używać przemocy. Godzimy się na to, że są więzienia. Wiemy, że nie wolno parkować na miejscach dla inwalidów. I wiemy również, że tak się wyśpimy, jak sobie pościelimy. Chodzimy więc na wybory, żeby to większość decydowała o tym, jak ten kraj wygląda – przypominał.

Młodzi lubią Makłowicza i głosują na Mentzena?

Makłowicz został poproszony o komentarz do faktu, że wielu jego fanów głosuje rzekomo na Sławomira Mentzena. Przyznał, że nie badał tego zjawiska, ale zaznaczył, że w tym gronie na pewno są osoby zupełnie różne i odmiennych wizjach świata.

– To może być albo bunt albo jakaś bardzo już przemyślana wizja tego, jak nasz kraj powinien wyglądać. To może być odruch serca, to może być w końcu bliskość pokoleniowa, bo jest to, zdaje się, najmłodszy z kandydatów, którzy o ten urząd się ubiegali – próbował zgadywać.

Zakończył jednak wezwaniem młodych wyborców, by nie rezygnowali ze swojego prawa głosu. – My chodzimy na wybory, bo pamiętamy PRL, pamiętamy, czym było zniewolenie. Ludzie młodzi urodzili się w Unii Europejskiej, urodzili się z otwartymi granicami. Dla nich to jest normalność – zaznaczał.

– Dla nas to jest coś nadzwyczajnego, więc nie można do tych ludzi mówić ex cathedra. Trzeba przyjąć tę sytuację – mówił Makłowicz. – Jeśli wedle nich ten wybór może sprawić teraz albo w przyszłości jakiś ambaras, to statystycznie oni będą dłużej się zmagać z tym ambarasem niż my – zauważał jednocześnie.

Udział
Exit mobile version