Zatrzymanie Romana Giertych miało miejsce w październiku 2020 roku po rozprawie w warszawskim sądzie – funkcjonariusze ubrani po cywilnemu przewieźli go do domu, gdzie dokonano przeszukania. W wyniku stresu i interwencji służb Giertych zasłabł i trafił do szpitala, a działania służb były szeroko relacjonowane przez media.

Sprawa dotyczyła śledztwa związenego ze spółką Polnord. Prokuratura postawiła Giertychowi zarzuty przywłaszczenia środków spółki, wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach oraz prania brudnych pieniędzy. Giertych pracował dla Polnordu jako pełnomocnik. Już w styczniu 2021 roku prokuratura umorzyła postępowanie, uznając, że nie doszło do popełnienia przestępstwa.

Sąd uznał zatrzymanie za nielegalne i upokarzające, podkreślając jego wymiar medialny i polityczny. W uzasadnieniu wskazano m.in., że „nie istniały powody dokonywania tej czynności, brak było podstaw do uznania, że nie stawi się na normalne wezwanie. Zatrzymanie posiadało wymiar zarówno medialny, jak i polityczny, czego następstwem było rozpowszechnianie przez media nieudowodnionych stwierdzeń i sugestii”.

Roman Giertych dostanie zadośćuczynienie. Sąd wrócił do 2020 roku

W pierwszej instancji Giertych otrzymał 20 tys. zł zadośćuczynienia, a Sąd Apelacyjny w Warszawie podwyższył kwotę do 35 tys. zł, uznając, że sposób zatrzymania – publiczne zatrzymanie na schodach sądu, z togą przewieszoną przez ramię – był szczególnie upokarzający i mógł negatywnie wpłynąć na jego wizerunek zawodowy.

Giertych podkreślił, że kwota zadośćuczynienia nie rekompensuje w pełni doznanej szkody i zapowiedział działania prawne wobec prokuratorów, którzy nakazali jego zatrzymanie. – Sąd słusznie zauważył, że właściwie nie ma kwoty, która by zadośćuczyniła temu, co mi zrobiono – mówił na swoim kanale YouTube polityk.

Dodał, że będzie domagał się, aby pieniądze wróciły do Skarbu Państwa z majątku prywatnego osób odpowiedzialnych za decyzję o zatrzymaniu.

– Chciano mnie zniszczyć – stwierdził Giertych. – Zasłużyłem się PiS-owi sprawą KNF-u, gdzie reprezentowałem pana Czarneckiego, którego też PiS, można powiedzieć, bezprzykładnie zaatakował – ocenił.

Udział
Exit mobile version