-
Donald Trump odpowiedział na rosyjskie groźby nuklearne, co według brytyjskiego polityka Boba Seely’ego może być „niebezpiecznym precedensem”.
-
Według niego Rosja dostrzegła możliwość prowokowania amerykańskiego prezydenta za pomocą mediów społecznościowych.
-
Rosja rozwija tajną doktrynę „eskalacji w celu deeskalacji” – pisze Seely. Jego zdaniem wsparcie Ukrainy jest najważniejszą z niewielu dostępnych opcji.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Dobrze, że Donald Trump przejrzał rosyjski reżim. Gorzej, że polityka nuklearna jest dyktowana przez posty w mediach społecznościowych” – pisze na łamach dziennika „The Telegraph” brytyjski polityk oraz były dziennikarz i żołnierz Bob Seely.
Jak zauważa, przyzwyczailiśmy się już do gróźb nuklearnych ze strony rosyjskich przywódców, ale teraz amerykański prezydent odpowiedział na nie „publicznie”, ogłaszając, że wydał rozkaz rozmieszczenia dwóch okrętów podwodnych z napędem atomowym bliżej Rosji. Prezydent USA tłumaczył, że to odpowiedź na prowokacyjne słowa Dmitrija Miedwiediewa.
Były rosyjski prezydent w mediach społecznościowych polecił Trumpowi, by „pamiętał o swoich ulubionych filmach o 'chodzących martwych’, a także o tym, jak niebezpieczna może być nieistniejąca w przyrodzie »martwa ręka«”. „Martwa ręka” to potoczne określenie sowieckiego systemu odpowiedzi na atak nuklearny Perymetr.
Rosja grozi atakiem nuklearnym. „Wiedzą, że mogą sprowokować Trumpa”
Brytyjski polityk uważa za pozytywny fakt, iż Trump „zaczyna dostrzegać rosyjski reżim”, dodając, że jest „wyraźnie zły”, że jego polityka ustępstw wobec Kremla nie przyniosła rezultatu – pomimo jego „niezwykłej taktyki, polegającej na zaoferowaniu, ponad głowami Ukraińców, porozumienia pokojowego”, które pozwoliłoby Władimirowi Putinowi „praktycznie nie ponieść kosztów za skandaliczne działania jego armii”.
„Być może niezbyt dobrze, że Trump jasno dał do zrozumienia, że reaguje bezpośrednio na nuklearną propagandę Miedwiediewa. Rosyjski reżim wie teraz, że można sprowokować prezydenta do realnych działań, jeśli tylko uda mu się go odpowiednio zdenerwować w internecie” – ocenia Seely.
Według niego Kreml od lat bada motywacje zachodnich przywódców i dogłębnie rozumie ich zachowanie. Polityk uważa, że „istnieje ryzyko, iż polityka nuklearna – dziedzina, w której eksperci ważą każde słowo ze względu na ogromne ryzyko błędnej decyzji – stała się przedmiotem „śmieciowych dyskusji” w mediach społecznościowych.
Putin spełni swoje groźby? „Prawdopodobieństwo nie jest zerowe”
Seely ostrzega, że choć prawdopodobieństwo użycia przez Putina broni jądrowej jest niewielkie, to jednak nie jest zerowe. Jak zauważa polityk, od 2005 roku, czyli momentu, gdy rosyjski przywódca zaczął wywierać presję polityczną i militarną na Ukrainę, by zmusić ją do zjednoczenia z Rosją – „za każdym razem, gdy nie udało mu się osiągnąć celu, eskalował konflikt”.
„Tak było w 2014 roku podczas częściowej inwazji na wschodnią Ukrainę, a także w 2022 roku podczas ataku na pełną skalę. Czy dojdzie do kolejnej eskalacji – tym razem z użyciem broni jądrowej?” – pyta analityk.
Seely dodaje, że w Rosji istnieje szeroko omawiana „tajna doktryna nuklearna” o nazwie „eskalacja w celu deeskalacji”, zgodnie z którą broń jądrowa może zostać użyta w celu przejęcia kontroli nad konfliktem, zmuszając tym samym wroga do kapitulacji lub „grożąc jego unicestwieniem”.
„Tajna doktryna” w Rosji. Zakłada cztery etapy
Ekspert, powołując się na poufne rosyjskie dokumenty, twierdzi, że pierwszym krokiem mogłoby być „uderzenie demonstracyjne” – na przykład na morzu. Drugi etap obejmowałby atak na słabo zaludnione miejsce na lądzie, potencjalnie opuszczone miasto. Z kolei trzecie uderzenie to „demonstracja odstraszająca” na cel wojskowy taki jak węzeł komunikacyjny. Następnie – jak pisze Seely – mogłyby rozpocząć się liczne taktyczne uderzenia nuklearne na obszarze operacyjnym.
Autor artykułu przypomina, że Putin zrewidował przesłanki uzasadniające użycie broni jądrowej. O ile rosyjska doktryna wojskowa z 2014 roku dopuszczała jej użycie tylko w dwóch przypadkach – w odpowiedzi na atak nuklearny lub w przypadku zagrożenia istnienia Rosji – to dokument z 2020 roku zezwala na atak nuklearny, jeśli Rosja jest zagrożona „bezpośrednim atakiem nuklearnym” (a zatem może przeprowadzić wyprzedzające uderzenie) lub jeśli straci kontrolę nad swoim arsenałem na przykład w wyniku licznych precyzyjnych ataków bronią konwencjonalną.
„Nawet strach pomyśleć”. Czarna wizja eksperta
Seely dodaje, że w 2024 roku Putin poszedł o krok dalej, stwierdzając, że konwencjonalny atak rakietowy na Rosję również mógłby być podstawą do odpowiedzi nuklearnej. Jednocześnie polityk zauważa, że nie stało się tak po ukraińskiej operacji „Pajęczyna” z czerwca tego roku, kiedy zaatakowano rosyjskiej siły powietrzne.
„Ukraińcy od dawna twierdzą, że groźby Rosji to blef, mający na celu ukrycie upadającej armii, obciążonej milionem ofiar” – dodaje Seely.
„Co można zrobić? Nie ma dobrych rozwiązań, a ten kryzys może stać się jeszcze groźniejszy. Reżim Putina jest zdecydowany na wojnę – nie ma prostszego sposobu, żeby to powiedzieć. Nie chce pokoju” – pisze brytyjski polityk. „Putin zwodzi Trumpa” – dodaje.
Seely uważa, że najlepszym rozwiązaniem jest wsparcie Ukrainy, szczególnie jej obrony powietrznej, by „doprowadziła Rosję do impasu i (miejmy nadzieję) zmusiła wściekłego rosyjskiego przywódcę do zakończenia wojny”. „O większości alternatyw nawet strach myśleć” – podkreśla.