Intensywność rosyjskich ataków pozostaje niezmiennie wysoka. Przez pierwszą połowę czerwca Ukraińcy donosili o średnio 70-90 dziennie na całej linii frontu. W drugiej połowie miesiąca intensywność ataków wzrosła i od dwóch tygodni jest to regularnie 120-130. Według Ukraińców większość jest nieskuteczna, ale nieuchronnie część kończy się powodzeniem i zajęciem jakiejś pozycji. Widać to na mapie. Powoli, bo powoli, ale Rosjanie pełzną naprzód. Ukraińcy nigdzie nie pękają, a miejscami nawet zaczęli odzyskiwać nieco terenu.

Donbas w centrum uwagi

Największą nowością ostatniego tygodnia jest dość skuteczna lokalna ofensywa Rosjan na linii Gorłówka (okupowana) – Torećk. Na początku wojny Ukraińcy skutecznie bronili się na tym odcinku w umocnieniach budowanych w okresie zawieszenia broni, po czym rosyjskie wojsko zaprzestało większych prób ataków w tym miejscu. Teraz to się zmieniło. Rosjanie posunęli się w ciągu około 10 dni 3 kilometry naprzód i dotarli do skraju przedmieść Torećka o nazwach Drużba oraz Piwniczne. Nie pojawiły się żadne informacje tłumaczące przyczyny pęknięcia linii obrony stabilnej od początku wojny. Oficjalnie w rejon skierowano rezerwy, aby ustabilizować sytuację. Nie ma mowy o jakimś dramatycznym załamaniu się obrony, przerwaniu frontu i szybkich postępach Rosjan. Od około tygodnia nie ma informacji o ich dalszym posuwaniu się naprzód w tym miejscu, choć nieustannie próbują. Ukraińcy określają sytuację jako „napiętą”.

Sytuacja w rejonie Torecka. Jaśniejszy czerwony to teren zajęty przez Rosjan w ostatnich dniach Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Niezależnie od powyższego, najintensywniejsze walki toczą się nieustannie około 30 kilometrów na południowy zachód w rejonie Awdijiwki zajętej przez Rosjan w lutym. Na tym odcinku Ukraińcy donoszą o najliczniejszych atakach rzędu około 40 dziennie. Rosjanie posuwają się małymi krokami naprzód na przestrzeni około 20 kilometrów od wsi Netajłowe po Nowooleksandriwkę. W ciągu miesiąca na środku tego odcinka pokonali nawet około 5 kilometrów, ale w większości miejsc to 1-2 kilometry w linii prostej. W ciągu miesiąca bardzo ciężkich walk. Ukraińcy nie są w stanie tego zatrzymać, ale też nie ma mowy o jakimś załamywaniu się frontu, czy nagłych poważnych sukcesach Rosjan. Powolne przepychanie się naprzód i Ukraińcy prawdopodobnie ciągle cofający się do następnej linii obronnej w tym rejonie. Rosjanie miejscami już do niej docierają, albo dotarli. Zwłaszcza na północnym odcinku w pobliżu wsi Nowooleksandriwka. Jeśli będą w stanie się tam przedrzeć, to kilka kilometrów dalej na zachód jest trzecia i najmocniej ufortyfikowana linia obronna Ukraińców. Przy obecnym tempie postępów Rosjan, mogą do niej dotrzeć w środku lata.

Aktualna sytuacja w rejonie AwdijiwkiAktualna sytuacja w rejonie Awdijiwki Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Sytuacja w rejonie Awdijiwki miesiąc temu Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Drobne sukcesy rosyjskie wojsko ma też dalej na południe, na odcinku pomiędzy Marinką i Wuhłedarem. Walki są tu mniej intensywne. To mniej priorytetowy odcinek dla obu stron. Po zajęciu pod koniec kwietnia centralnej wsi Nowomychailiwka, Rosjanie przez miesiąc prawie stali w miejscu. Od początku czerwca zdołali jednak posunąć się miejscami o kilka kilometrów naprzód, zajmując kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych najbardziej wysuniętego terenu Ukraińców, który był trudny do obrony po utracie wspomnianej Nowomychailiwki.

Kierunki poboczne

Cały północny odcinek frontu od Torecka, przez Czasiw Jar, Siewiersk, Swatowe po Kupiańsk, liczący prawie 200 kilometrów długości, jest sceną znacznie mniej intensywnych walk. Ukraińcy raportują tam po 20-40 ataków dziennie, czyli zazwyczaj mniej niż na kilka razy krótszym odcinku na zachód od Awdijiwki. W okolicy Czasiw Jaru na zachód od Bachmutu Rosjanie wyprowadzają do 10 ataków dziennie. Na przestrzeni ostatniego miesiąca zdołali pewnie uchwycić około połowy osiedla Kanał, będącego skrajnym wschodnim przedmieściem miasta. Próbują też oskrzydlić je od północy i południa, gdzie na pewnych odcinkach kanał Doniec-Donbas biegnie w rurach, nie stanowiąc takiej przeszkody jak w samym mieście, gdzie jest na powierzchni. To jednak trudny zalesiony i pagórkowaty teren, gdzie użycie ciężkiego sprzętu jest praktycznie niemożliwe, a korygowanie nalotów i ognia artylerii przez drony bardzo utrudnione. Ukraińcy twierdzą, że regularnie zadają tam poważne straty rosyjskiej piechocie. Przez miesiąc Rosjanie nie osiągnęli więc zauważalnych sukcesów na skrzydłach Czasiw Jaru.

Natomiast po raz pierwszy od końca 2023 roku przesunęli nieco front na północ od Bachmutu w rejonie wsi Wesele. Pokonali do 2-3 kilometrów w linii prostej na odcinku frontu o szerokości około 10 kilometrów. Na całym dalszym północnym froncie aż do granicy na przestrzeni miesiąca w kilku miejscach nieco posunęli się naprzód, ale to sukcesy w rodzaju do kilku pól. Lokalne starcia i utrata pojedyńczych ukraińskich punktów oporu. Dla odmiany Ukraińcom udało się nieco poprawić swoją sytuację w rejonie Kreminnej, gdzie według ukraińskich źródeł w ostatnich dniach zajęto kilka kilometrów kwadratowych, nieco odpychając Rosjan od wsi Terny, w której pobliże doszli pod koniec zimy, po czym stanęli. To również drobny sukces, ale zauważalny z racji tego, że Ukraińcy od jesieni 2023 roku wyłącznie się cofają.

Pozytywnie z punktu widzenia Ukrainy wygląda też sytuacja w obwodzie Charkowskim. Rozpoczęta tam ponad miesiąc temu nowa rosyjska ofensywa szybko ugrzęzła i od drugiej połowy maja Rosjanie nie posunęli się istotnie naprzód. Ukraińcy twardo bronią miasta Wowczańsk na wschodzie i obronili wieś Lipcy na zachodzie. Miejscami nawet z powodzeniem kontratakują, odrzucając nieco Rosjan. W samym Wowczańsku w okrążenie miała się dostać niewielki pododdział rosyjskich sił specjalnych, który zapuścił się za daleko naprzód i został otoczony w niewielkiej fabryce w centrum miasta. Rosjanie około dwóch tygodni temu pisali, że nie mogą się do nich przebić. Potem informacje ustały i stan okrążonych nie jest znany.

Sytuacja w Wowczańsku. Niewielka czerwona wyspa w mieście to miejsce okrążenia rosyjskiego pododdziału. Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Cały południowy odcinek frontu na Zaprożu i nad Dnieprem jest względnie najspokojniejszy. Rosjanie pod koniec maja ponownie zajęli wieś Staromajorskie, którą utracili latem 2023 roku i poprawili swoje pozycje w rejonie Robotyne. Od początku czerwca nic więcej się jednak nie zmieniło. Dochodzi do pojedynczych ataków w ciągu dnia, które Ukraińcy określają jako „walki pozycyjne”. Podobnie nad Dnieprem, gdzie ukraiński niewielki przyczółek na wschodnim brzegu we wsi Krynki ciągle trwa. Obie strony pojedynkują się głównie na artylerię, drony i z rzadka dochodzi do bezpośrednich potyczek.

Ciężko, ale dość stabilnie

Ogólnie rzecz biorąc, Rosjanie ciągle zachowują przewagę oraz inicjatywę. Pomimo prowadzenia działań ofensywnych w wielu miejscach od października 2023 roku i ponoszenia ciężkich strat, ciągle są w stanie je odtwarzać i podtrzymywać presję, a nawet ją zwiększać. Ponoszą przy tym ciągle ciężkie straty w sprzęcie. Tygodniowo średnio ponad sto sztuk czołgów, bojowych wozów piechoty, artylerii i innych pojazdów opancerzonych. Do tego zazwyczaj drugie tyle ciężarówek oraz samochodów. Mowa przy tym o stratach potwierdzonych nagraniami oraz zdjęciami, więc realnie może być ich więcej. Ukraińcy mają straty w sprzęcie średnio kilka razy mniejsze. Strat w ludziach nie sposób wiarygodnie określić.

Ukraińcy ciągle zmagają się z tymi samymi podstawowymi problemami, które uniemożliwiają im ustabilizować sytuację. Po pierwsze za mało ludzi na froncie. Zmiany w zasadach poboru dopiero co weszły w życie i zanim w odczuwalny sposób poprawią sytuację, musi minąć kilka miesięcy. Stałym problemem jest też amunicja, choć w tym zakresie sytuacja jest wyraźnie lepsza niż zimą i ciągle się poprawia. Ukraińcy ciągle odczuwają też skutki zbyt późnego systemowego zajęcia się fortyfikacjami polowymi i praktycznie wszędzie są one określane jako niewystarczające. Ostatni poważny problem to brak antidotum na rosyjskie bomby szybujące. Rosjanie doszli już do poziomu około 3000 sztuk zrzuconych miesięcznie. Na szczęście nie są w stanie uczynić ich szczególnie celnymi.

Sytuacja najpewniej nie zmieni się istotnie w najbliższych miesiącach, choć sytuacja Ukraińców powinna dalej stopniowo się poprawiać wraz ze wzrostem liczby ludzi powoływanych pod broń, utrzymaniem wzrostu ilości dostarczanej z zachodu amunicji i pojawieniem się w Ukrainie większej liczby F-16, oraz kolejnych zachodnich systemów przeciwlotniczych.

Udział
Exit mobile version