Rosjanie w czwartek lub piątek zaatakowali bazę lotniczą w okolicy miasta Dniepr. Jak widać na materiale opublikowanym przez kremlowskie media, dron wycelował w schron, w którym prawdopodobnie znajdował się myśliwiec ukraińskich sił powietrznych. Kilka minut później rakieta balistyczna Iskander spadła i eksplodowała bezpośrednio nad schronem, najpewniej niszcząc maszynę MiG-29.

W tej sprawie amerykański „Forbes” powołuje się na opinię Jacka Watlinga, analityka Royal United Services Institute w Londynie, który twierdzi, że skuteczne ataki rakietami Iskander są możliwe tylko dzięki temu, że Rosja prowadzi „ciągłą i ścisłą obserwację” Ukrainy.

Wojna w Ukrainie. Rosjanie niszczą MiG-29. Używają dronów i rakiet

Ekspert zwraca również uwagę, iż Kijów nadal nie posiada wystarczającej liczby systemów obrony powietrznej, aby w pełni chronić swoją przestrzeń powietrzną – nawet nad bazami lotniczymi. Jak przestrzega gazeta, zachodnie F-16 i Mirage 2000, z którymi Ukraina wiąże duże nadzieje, mogą spotkać ten sam los, jeśli nie uda im się znacząco poprawić swojej obrony powietrznej.

Latem Rosja przeprowadziła już podobne działania za pomocą dronów na terenie Ukrainy. Na początku lipca zaatakowała lotnisko Mirhorod, na którym stacjonowały myśliwce Su-27. O szczegółach tego zdarzenia również pisał „Forbes”. Najpierw nad portem pojawił się zwiadowczy bezzałogowiec, a następnie na stacjonujące na płycie lotniska wojskowe maszyny spadła rakieta Iskander, niszcząc dwie z nich i uszkadzając kolejne cztery. 

Jak zauważa amerykański magazyn, od jesieni 2023 roku Rosjanie stosując taką taktykę, prawdopodobnie byli w stanie zniszczyć co najmniej dwa Su-27, cztery MiG-29, Su-25 i być może Mi-24. „To szokujące tempo strat dla armii, która może mieć mniej niż 100 sprawnych samolotów bojowych i zaledwie około 50 śmigłowców szturmowych” – ocenia „Forbes”.

Udział
Exit mobile version