Według prof. Politechniki Gdańskiej Jarosława Sadowskiego zakłócenia GPS nad obszarem Morza Bałtyckiego, o których wspominał między innymi szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, mogą mieć charakter „jammingu”. – Czyli po prostu nadawania sygnału o strukturze niezgodnej ze strukturą sygnału nadawanego przez satelity GPS – powiedział naukowiec.
– Z uwagi na wyższą moc sygnału zakłócającego niż zakłócanego odbiornik nie może odebrać sygnału właściwego – wtedy można mówić o braku dostępu do usługi lokalizacyjnej – stwierdził.
Jak powiedział minister obrony narodowej, „te działania są związane, według naszych źródeł, z działaniami Federacji Rosyjskiej, z akcjami sabotażu również”.
Zakłócenia GPS nad Morzem Bałtyckim. Ekspert tłumaczy
Wśród możliwych metod wykorzystywanych przy zakłócaniu sygnału GPS nad Morzem Bałtyckim prof. Sadowski wymienił również „spoofing”.
– Urządzenie zakłócające nadaje wówczas sygnały zgodne ze strukturą sygnałów GPS, ale zawierające nieprawidłowe informacje o parametrach satelitów czy czasie systemowym (…) odbiornik GPS, uznając te odbierane sygnały za prawidłowe, wskazuje niewłaściwą pozycję – tłumaczył.
Wyjaśnił przy tym, że urządzenia, które służą do zakłócania sygnałów GPS „kosztują kilka tysięcy złotych, a ich posiadanie jest w pełni legalne – tylko ewentualny sposób użycia nie”.
– Nie sposób podejrzewać przypadkowego lub amatorskiego zakłócania nawigacji satelitarnej na tak dużych obszarach, a obserwowane w ostatnich czasach problemy z nawigacją GPS w północnej Polsce nie mogą być powodowane przez hobbystów, amatorów czy przypadkowe eksperymenty – stwierdził.
Z kolei według słów analityka ds. wojskowości Konrada Muzyki, NATO ma środki niekinetyczne, żeby przeciwdziałać zakłóceniom wysyłanym przez Rosję, jednak nie robi tego, żeby nie odkrywać, jakie ma karty w zakresie wojny radioelektronicznej.
Samolot musiał nagle lądować w Poznaniu. Powodem zakłócenia GPS
Ostatnio samolot linii lotniczych Ryanair relacji Alicante-Bydgoszcz zamiast nad Brdą musiał lądować w Poznaniu. Powodem takiej decyzji były zakłócenia sygnału GPS, które uniemożliwiły pilotom kontynuowanie lotu.
– Podjęta została przez pilota decyzja o przekierowaniu samolotu do Poznania – opisał w rozmowie z Interią rzecznik Portu Lotniczego w Bydgoszczy.
Do incydentu i zakłóceń GPS odniósł się na antenie Polsat News szef MSWiA Tomasz Siemoniak. Jak stwierdził, takie działania są „absolutnie niedopuszczalne”. – Nie ma co do tego wątpliwości, że Rosja w tym macza palce – powiedział.
– Służby się tym zajmują od dłuższego czasu we współpracy z władzami odpowiedzialnymi za żeglugę powietrzną, za bezpieczeństwo polskiej przestrzeni i nie chcę tutaj mówić o szczegółach, bo te działania nie są jawne, natomiast traktujemy to niesłychanie poważnie – podkreślił.
Dodał jednocześnie, że problem z zakłóceniami GPS występuje również u krajów sojuszniczych.