Po godzinie 12 generał Jarosław Stróżyk rozpoczął prezentację częściowego raportu z komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce.

– Muszę się podzielić jednym smutnym elementem z dotychczasowych prac. Pewne dokumenty są ukrywane. Podczas służbowego spotkania w lipcu zostałem zachęcony przez bardzo wysokiego szczebla urzędnika prezydenta o skierowanie pisma z komisji do pana prezydenta, bo „pan prezydent chętnie podzieli się informacjami o zaniechaniach modernizacyjnych w MON przez pana ministra Macierewicza – powiedział Stróżyk. 

– Mimo zapewnień, nie dostałem żadnej odpowiedzi (…) Część administracji prezydenta ukrywa prawdę i dokumenty dotyczące działalności byłego szefa MON – dodał szef komisji.

Komisja – po przeanalizowaniu dostępnych materiałów – rekomenduje przekazanie ich właściwej prokuraturze, celem dokonania oceny prawno-karnej pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa Antoniego Macierewicza – zdrady dyplomatycznej.

Wojna w Ukrainie. „Przygotowań rządu do skutków agresji Rosji nie było”

W dalszej części Stróżyk powiedział, że „dochodziło do niszczenia polskich służb specjalnych„, a także wskazywał na „zaniechanie przygotowań rządu do skutków agresji Rosji na Ukrainę”. 

– Gdybym mógł powiedzieć swobodnie to tych przygotowań nie było, nie podjęto działań w związku z tą agresją – powiedział generał.

Jeden ze slajdów podczas prezentacji w KPRM nosił nazwę „finansowanie przez Polskę rosyjskich wpływów w USA” – według komisji miano wydać „wiele milionów dolarów” na ten cel. Środki miały płynąć ze strony PAIH, MON, PGZ, a także szeregu spółek skarbu państwa.

– Ujawnione przypadki świadczą o celowym osłabianiu Rzeczpospolitej Polskiej – dodał szef komisji.

Podczas konferencji prasowej Jarosław Stróżyk podkreślił, że dotychczasowa praca komisji związana była z „analizą tysięcy stron”, skierowaniem do ministerstw i innych instytucji „kilkuset pytań” oraz czytaniem prawie dwóch tysięcy odpowiedzi

– Z oczywistych względów analiza części z tych dokumentów wciąż trwa – powiedział wojskowy.

Szef komisji podkreślił przy tym, że kierowany przez niego organ nie jest służbą specjalną ani nie odtajnia dokumentów. – Na początku zgodziliśmy się też, że nie zamierzamy przyczyniać się do dalszej polaryzacji społeczeństwa – oświadczył. 

Raport końcowy z prac ma zostać przygotowany i zaprezentowany w marcu, jeszcze w listopadzie powstanie raport dot. przeciwdziałania dezinformacji.

Podczas rundy pytań szef komisji ds. rosyjskich wpływów ocenił, że komisja wykonała na razie „ok. 20 proc. pracy”.

O szczegóły prac komisji we wtorek był pytany premier, który podczas niejawnej części posiedzenia Rady Ministrów zapoznał się z „pierwszym merytorycznym raportem”.

– Trzy słowa, które mi utkwiły z tego miniraportu to: Macierewicz, prokuratura, zdrada. Te trzy słowa będą na tej konferencji rozpisane na dużo więcej słów i zdań – mówił we wtorek Donald Tusk.

Jednocześnie szef PO przekazał, że końcowy dokument z prac komisji będzie gotowy w marcu

Komisja ds. badania rosyjskich wpływów. Czym się zajmuje?

O dotychczasowe ustalenia w tej sprawie pytany był też minister sprawiedliwości Adam Bodnar. 

– Myślę, że to będzie ciekawy raport dla naszej debaty publicznej, wskazujący, że faktycznie te wpływy rosyjskie są, mają one znaczenia dla naszej polityki i tego, w jaki sposób dyskutujemy o polityce w stosunku do Rosji – powiedział minister sprawiedliwości w rozmowie z wp.pl.

Potwierdził też słowa premiera o ściganiu osób zaangażowanych w utrwalanie wpływów rosyjskich nad Wisłą. – Tutaj, z tego co wiem, też będą zawiadomienia do prokuratury – ujawnił, podkreślając, że „więcej nie może powiedzieć”.

Udział
Exit mobile version