– Razem ma na wejściu szereg problemów. Ta partia w zasadzie nie istnieje w zbiorowej świadomości. Wiele osób, które nie śledzą polityki na bieżąco, może nawet nie wiedzieć o jej istnieniu. Być może masterplan liderów Razem polega na tym, żeby pokazywać ich lewicę jako siłę autonomiczną, poza świętym sporem PO-PiS. Pytanie, czy dzisiaj jest miejsce dla takiej formacji – mówi Gazeta.pl dr Bartosz Rydliński z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW. – Drugi poważny problemu Razem to słaba struktura partyjna. To jest partia mała, ma niewielu członków, a to może stwarzać problem na przykład podczas zbierania podpisów poparcia dla rejestracji komitetu wyborczego. Jest jeszcze kwestia obecności w mediach. Gdy duże partie mają wielu posłów, którzy w każdej chwili mogą się na jakiś temat wypowiedzieć, Razem będzie miało ich pięcioro, z czego jedna posłanka jest zawieszona – dodaje.

Zobacz wideo Wybory w Gruzji sfałszowane? Prezydentka wzywa do protestów

Rozłam w partii Razem

Na niedzielnym kongresie partia Razem zdecydowała, że opuszcza klub parlamentarny Lewicy. Członek zarządu krajowego i rzecznik prasowy Razem Mateusz Merta wyjaśnił, że ugrupowanie nie zgadza się z polityką rządu Donalda Tuska. Chodzi w szczególności o brak odpowiedniego finansowania w przyszłorocznym bud¿ecie służby zdrowia, mieszkalnictwa społecznego i polskiej nauki.

W czwartek partię Razem opuściło pięć parlamentarzystek: wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat i senatorka Anna Górska oraz posłanki Joanna Wicha, Dorota Olko i Daria Gosek-Popiołek. Polityczki były przeciwne wyjściu Razem z klubu parlamentarnego Lewicy. Jednocześnie nie zamierzają dołączać do partii Nowa Lewica. Partia Razem w ostatnich wyborach parlamentarnych zdobyła osiem mandatów poselskich i dwa senatorskie. Parlamentarzyści Razem dołączyli do klubu Lewicy, choć nie weszli do koalicji rządowej. Członkowie partii otwarcie krytykują działania rządu. W ostatnim czasie w partii przeprowadzono referendum w sprawie opuszczenia klubu Lewicy. Większość członków Razem opowiedziała się za taką decyzją.

„Włodzimierzowi Czarzastemu jest to na rękę”

– Na obecnej sytuacji niewątpliwie zyskuje Włodzimierz Czarzasty, który, dzięki podziałowi Razem, pozbył się konkurencji na lewo od swojej partii. Gdyby do tego podziału nie doszło, Czarzasty miałby 10 parlamentarzystów, którzy nieustępliwie krytykowaliby rząd, w tym Nową Lewicę. Myślę, że on takiego rozłamu się nie spodziewał, gdy wchodził w koalicję z Razem, ale jest mu to niewątpliwie na rękę. Natomiast czy odejście Razem pozytywnie wpłynie na zdolność Nowej Lewicy do realizowania swoich postulatów w rządzie? Mam wątpliwości – mówi nam dr Rydliński.

– Historia lewicy po 1989 roku pokazuje wyraźnie, że w razie rozłamu mniejsze byty mają zawsze pod górę. Unia Pracy, partia mniejsza względem SLD w latach 90., dzisiaj w zasadzie nie istnieje. Podobnie rzecz się miała z podziałem lewicy za czasów Leszka Millera na SLD i Socjaldemokrację Polską. Zdarzało się, że konkretni politycy wracali – na przykład ze wspomnianej SDPL do SLD, ale reguła jest taka, że ci mniejsi na lewicy tracą, a w konsekwencji giną. Dyskurs w Polsce jest tak mocno przechylony na prawo, że możemy mieć wiele partii prawicowych w parlamencie, ale, jak się zdaje, tylko jedną lewicę – zauważa. 

Udział
Exit mobile version