Łukasz Nowicki
Paweł Wrzecion / MW Media
Dopiero wiele lat później Łukasz Nowicki zdecydował się opowiedzieć o relacji, jaką miał z ojcem oraz o tym, jak wyglądało dzieciństwo w niepełnej rodzinie. W wywiadzie dla “Twojego Stylu” wspominał: “Mama w jakimś sensie swoje życie poświęciła mnie. Nie zbudowała nowego związku. Ojciec mógł sobie żyć po swojemu, bo wiedział, że byłem bezpieczny. Była historykiem sztuki, prowadziła też kawiarnię przy małej scenie Teatru Starego, i aż do śmierci pracowała w galerii sztuki przy Rynku Głównym. Mama była przede wszystkim mamą“. Aktor wspominał także, że do ojca nie czuł nienawiści. Wręcz przeciwnie. “Kiedy byłem już nastolatkiem, imponowało mi, kim jest mój tata. W tamtych czasach aktor był kimś szanowanym. Miałem nawet moment próżności związanej z ojcem, czułem się lepszy od innych. Ale to trwało krótko, bo szybko dostałem parę strzałów od rzeczywistości”.
Łukasz Nowicki
Andras Szilagyi / MW Media
Barbara Sobotta poświęciła się wychowaniu syna. To dla niego żyła, z nim spędzała mnóstwo czasu i – jak później Łukasz Nowicki przyznał w “Twoim Stylu” – za jej sprawą syn Jana Nowickiego stał się “zakompleksionym grubaskiem”. “To, że wychowywała mnie głównie mama i inne kobiety, spowodowało, że generalnie byłem maminsynkiem. Byłem płaczliwym, zawstydzonym, zakompleksionym grubaskiem, synkiem mamusi. Pamiętam, jak ojciec opowiadał, że do nas przychodził i widział na moim talerzu kotleta wielkości samochodu ciężarowego, bo mama nie chciała, żeby Łukaszek był głodny”
wspominał Łukasz Nowicki.
Nigdy jednak nie postrzegał tego jako cokolwiek złego. Wręcz przeciwnie. Po latach docenił, jak wiele Barbara Sobotta znosiła dla swojego ukochanego syna. On zaś źle znosił, że jego mama podupadła mocno na zdrowiu. Łukasz Nowicki w rozmowie z “Twoim Stylem” wspominał: “Naprawdę lubiłem z nią spędzać czas. Wspólne kino, rozmowy, zainteresowania. Wyluzowany Łukasz, wyluzowana mama. Bo wcześniej był okres buntu, kiedy ona dzielnie znosiła to moje dojrzewanie. Dostała ode mnie w kość, a kiedy właśnie zacząłem jej oddawać, to odeszła, umarła delikatnie, znienacka, żeby nie robić kłopotu. Takie są te matki (…) Ostatnie nasze dwa lata z mamą były fenomenalne, bo ja dojrzałem, wyjechałem do Warszawy i choć nasze kontakty stały się rzadsze, to były treściwe i mądre, pełne dobrych emocji. Zaczęło mi się powodzić, zdążyłem kupić mamie telewizor, miałem już wymienić piecyk i planowaliśmy wakacje. Zacząłem mieć możliwość dbania o mamę w inny sposób, ale szybko odeszła”.