Ponad 45 proc. Polaków uważa, że relacje państwa z biznesem są średnie. Większość nie sądzi, że politycy kierują się w swojej pracy dobrem przedsiębiorców, a ponad 40 proc. twierdzi, że przedsiębiorcy sami powinni angażować się w politykę – to tylko niektóre wnioski, które płyną ze specjalnego raportu przygotowanego wspólnie przez „Wprost”, SGH, Fundację Pomyśl o Przyszłości oraz agencję badań rynku i opinii SW Research.

Pozostaje pytanie, co na ten temat sądzą sami przedsiębiorcy. Jak oceniają relacje polityki z biznesem? Czy ich zdaniem państwo dba o rozwój gospodarczy kraju i tworzenie nowych miejsc pracy? Czy przedsiębiorcy naprawdę powinni się w politykę angażować, czy na takiej działalności można jednak więcej stracić niż zyskać? O tym rozmawialiśmy podczas debaty pierwszego dnia Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Relacje falują

– Relacje państwa z biznesem nie powinny być ani za bliskie, ani za dalekie

– zaczęła dyskusję prof. Elżbieta Mączyńska. Zdaniem honorowej prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego to niedobrze, kiedy przedsiębiorcy nie mają żadnego przełożenia na rządzących. – To przełożenie powinno być, ale powinno też być transparentne. Niestety rozwój świata w kierunku oligopolizacji sprawia, że wielkie firmy trzęsą państwami. Wiele rządów boi się firm, a niektóre małe firmy nie mają nic do powiedzenia. To wielki problem. Koncentracja kapitału w świecie następuje w tak silny sposób, że rządy stają się bezradne – tłumaczyła.

Głos zabrał Krzysztof Pawiński, wtrącając od razu, że w polskim sektorze prywatnym oligopoli nie ma, więc trudno odnosić się do takich przypadków. Co do samych relacji biznesu z polityką, to, zdaniem prezesa grupy Maspex, one w Polsce falują. – Są fazy braku komunikacji oraz okresy lepszej komunikacji. Patrząc na to, co mamy tu i teraz, to można powiedzieć, że było źle, ale od czasu inicjatywy deregulacyjnej SprawdzaMY, powstała jakaś nowa jakość komunikacji, gdzie strona biznesowa i rządowa rozmawiają o tym, co jest utrapieniem dla gospodarki – tłumaczył Pawiński.

Czy to znaczy, że komunikacja państwa z przedsiębiorcami jest dobra? Jego zdaniem nie, ale przynajmniej jest lepsza w stosunku do poprzedników.

– Teraz mamy okres racjonalnej komunikacji w obszarach ważnych. Czy wystarczającej? W moim odczuciu nie, ale w benchmarku do tego, co było widzę istotny progres

– mówił prezes Maspex.

Wszyscy muszą współpracować

Do dyskusji włączyła się Bożena Damasiewicz. Prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości zaczęła od osobistych doświadczeń, kiedy starała się zainteresować polityków sprawami przedsiębiorców.

– Sama miałam okazję rozmawiać z polskimi politykami działającymi w Europarlamencie, gdzie na nasze prośby o to, żeby poruszyli jakiś ważny dla polskiej gospodarki problem, słyszeliśmy tylko, że teraz to oni nie mogą tego zrobić, bo w Europarlamencie nie reprezentują już Polski, tylko Unię Europejską

– opowiadała Damasiewicz.

Przypomniała również, jak relacje biznesu z polityką układają się w innych krajach. Wystarczy choćby spojrzeć na zagraniczne podróże niemieckiego kanclerza czy amerykańskiego prezydenta. – Razem z nimi leci cały tłum lokalnych przedsiębiorców – dodała.

– W Fundacji Pomyśl o Przyszłości mówimy, że jako wspólnota gospodarcza jesteśmy jednym organizmem i każdy element wspólnoty gospodarczej – czy to przedsiębiorca, czy polityk, czy konsument, czy urzędnik – wszyscy tworzymy jeden wspólny organizm, który musi współpracować dla dobra gospodarczego kraju. Nie może być tak, że ktoś z tej wspólnoty nie musi współpracować albo może pracować mniej. Jeżeli chcemy być zamożni, to wszyscy muszą ze sobą współpracować – w tym biznes i polityka – tłumaczyła Bożena Damasiewicz.

Dunka dla Duńczyków

– Jeśli przyjrzymy się innym krajom na świecie, to widać, że im lepsze kontakty polityków z przedsiębiorcami, tym zamożność społeczeństwa jest wyższa – zaczął swoją wypowiedź Ryszard Florek. Prezes Fakro opowiadał, że niedawno analizował listę spotkań pochodzącej z Danii unijnej szefowej ds. konkurencji. – Ponad 50 proc. rejestrowanych spotkań miała z przedsiębiorcami duńskimi – stwierdził Florek.

On sam podał przykład własnych doświadczeń. Mówił o tym, jak udało mu się przekonać byłego premiera Mateusza Morawieckiego do wprowadzenia w Polsce estońskiego podatku CIT. – Gdyby nie rozmowa ze mną, to być może to by się nie udało. Bez tego kontaktu nie doszłoby do bardzo dobrej nowej regulacji w polskim prawie. Kontakty przedsiębiorców z politykami powinny być, bo skąd politycy, którzy są na ogół historykami, prawnikami czy politologami, mają znać się na gospodarce globalnej, a bez tej znajomości nie można stworzyć odpowiednich reguł gry – dodał prezes Fakro.

Mieć jednego zawodnika więcej

Od czasu do czasu w mediach pojawiają się kolejne spekulacje o tym, że przedsiębiorcy chcą założyć własną partię polityczną. Czy miałaby ona jednak na polskim podwórku sens i porwała elektorat? Zdaniem prof. Mączyńskiej nikomu nie można zakazywać zaangażowania politycznego. Przedsiębiorcy też nie powinni być pozbawieni możliwości udziału w życiu politycznym. Dodała jednak po chwili, że w tym wypadku istotna jest ta transparentność relacji.

– Jeżeli działa się zakulisowo, po cichu załatwia się jakieś kwestie, to koszty tego ponosi całe społeczeństwo albo mniejsze przedsiębiorstwa, które nie mają takich dojść

– mówiła wykładowczyni SGH.

A czy sami przedsiębiorcy mają zaufanie do swojego państwa. – Gdyby Maspex był dyskryminowany na jakimś zagranicznym rynku, to czy sam prezes ma poczucie, że stoi za nim własne państwo, które by go wsparło w tym trudnym momencie – pytałem.

– Dobrze, że nigdy nie musiałem tego sprawdzać. Nie miałem jeszcze takiej sytuacji, że musiałem się uciekać do pomocy państwa

– odpowiedział krótko Krzysztof Pawiński.

– Pewnie, że chciałbym mieć poczucie, że grając na polskim boisku, mam tego jednego zawodnika więcej, czyli mojego regulatora, ustawodawcę, który jest uwrażliwiony na potrzeby polskich firm. Dlaczego polskich? Bo polskie firmy reinwestują tutaj swoje zyski. Firmy krajowe, ale niepolskie, w dużej części te zyski repatriują. Jak ktoś mnie stawia przed takim pręgierzem, w którym miarą moralności firmy jest skala płaconych podatków, to ja to widzę inaczej. Ja widzę podatki jako zobowiązanie prawne i chce je płacić tak niskie, jak prawo na to pozwala, ale moim zobowiązaniem moralnym jest reinwestowanie zysków w tym kraju. Ja tutaj mam centrum swojego interesu, w Polsce reinwestujemy większość zysków, bo kapitał ma swoje pochodzenie, więc oczekiwałbym, że chociaż u siebie mam tego jednego zawodnika więcej. Czy go mam? Do niedawna nie wiedziałem, bo myślałem, że na rynku spożywczym, w którym działam, reguły są dosyć transparentne. Od 4 lat, kiedy weszliśmy na rynek alkoholowy, to mam jednego zawodnika mniej, bo regulacja jest bardzo przechylona i to nie w kierunku krajowych, polskich firm – tłumaczył prezes Maspeksu.

Przedsiębiorcy jak armia

– Mam ciągle wrażenie, że Polska nie ma gospodarza, że politycy, którzy odpowiadają za rozwój tego państwa skupieni są na utrzymaniu władzy i obsadzeniu stanowisk swoimi ludźmi. Skąd się to bierze? W Polsce nie ma wiedzy, że efekty gospodarcze z polskiej firmy dla polskiej gospodarki są dwa razy większe niż z inwestora zagranicznego

– włączył się do dyskusji Ryszard Florek.

– W cenie produktu, który kupuje polski klient oprócz kosztów wyprodukowania są koszty centrali. Jeśli kupujemy w Polsce produkt od zagranicznej firmy, to koszty centrali wypływają z Polski. Jeżeli wspiera się polską firmę – nie chodzi o dotacje, ale o prawo, o warunki do działania – to ta firma uzyskuje w Polsce korzyści skali, przez co jest bardziej konkurencyjna na rynku globalnym i wtedy do Polski napływają od tej firmy również pieniądze z zagranicy. Przedsiębiorcy są jak armia żołnierzy, którzy z globalnego rynku ściągają kapitał do kraju. Tej wiedzy polscy politycy nie mają – mówił prezes Fakro.

– Ja miałem taką potrzebę, żeby państwo za mną stało, bo konkuruję z globalnym monopolistą i zadbało o to, żeby dobre prawo, które jest, było po prostu egzekwowane. Tylko to chciałem od państwa polskiego i się zawiodłem na tym państwie – dodał gorzko na koniec.

Stwarzać warunki, nie pomagać

W badaniu na temat relacji państwa z biznesem, o którym rozmawialiśmy podczas dyskusji, padło również pytanie o to, czy państwo powinno prywatnych przedsiębiorców wspierać. Trzy czwarte ankietowanych było na „tak”.

– To pytanie mi się nie podobało – odpowiedziała Bożena Damasiewicz. – Jestem przeciwniczką sformułowania, że państwo powinno pomagać przedsiębiorcom. Przedsiębiorcy nie chcą pomagania, chcą tylko, żeby państwo nie przeszkadzało. W moim przekonaniu my, jako wspólnota, podejmujemy się zatrudniania polityków, żeby oni w jakimś stopniu organizowali nam życie, choćby przez ustawodawstwo, ale nie oczekujemy od państwa, żeby pomagało jakimś grupom społecznym. Oczekujemy, że państwo będzie stwarzało tylko warunki do rozwoju gospodarczego kraju. To nie jest pomoc przedsiębiorcom, tylko pomoc całemu społeczeństwu – tłumaczyła Prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości.

W dalszej części dyskusji rozmawialiśmy również o relacjach przedsiębiorców z lokalną polityką, czyli jak urzędnicy czy włodarze miast często nie rozumieją biznesu i torpedują ważne inwestycje. Na sam koniec każdy z prelegentów podał swój własny przepis na to, jak relacje polityków z przedsiębiorcami uzdrowić. Cała debata jest do obejrzenia na kanale YouTube Wprost oraz SGH.

Udział
Exit mobile version