To mógł być lew, który zapewne należał do zwierząt najczęściej wykorzystywanych na rzymskich arenach. zarówno do walk z gladiatorami, jak i do egzekucji. Ma to odbicie w podaniach, legendach i opisach z tamtych czasów.
Zawołanie „chrześcijanie dla lwów!” dotyczy właśnie rzucania ludzi na pożarcie lwom na arenie. Pogląd ten utrwalił Henryk Sienkiewicz w „Quo vadis”, gdzie lwy wypuszczone na arenę rozszarpują chrześcijan pozostawionych im jako domniemanych podpalaczy Rzymu, spalonego w rzeczywistości przez cesarza Nerona.
Nawet jednak w tym dziele znajdziemy sceny z udziałem innych zwierząt niż lwy. Chociażby ta słynna, w której mocarny Ursus walczy w obronie Ligii z bykiem. Bykiem, czyli zapewne turem.
Uważa się, że gladiatorzy z reguły nie walczyli ze zwierzętami, lecz między sobą. Wiele jednak wskazuje na to, że nie jest to prawda. W czasach starożytnego Rzymu odbywały się nawet specjalne igrzyska zwane Venatio, czyli polowanie. Venationes organizowano bardzo chętnie co najmniej począwszy od czasów Marka Fulwiusza Nobilora, który w 186 r. p.n. e. w ten sposób uczcił swój triumf nad Związkiem Etolijskim w Grecji, założonym jeszcze przez Aleksandra Macedońskiego i przez lata potężnym.
Triumf był znaczny, to był początek podporządkowywania Grecji rzymskiej potędze, który przesiąkał hellenistyczną kulturą. Aby to uczcić, generał Nobilor wydał igrzyska być może w Cyrku Flaminiusza. Wypuszczono wtedy wiele drapieżnych zwierząt, z którymi walczyli gladiatorzy.
Takie Venationes odbywały się nie tylko w wielkich amfiteatrach jak Koloseum (wzniesiono je dopiero w latach 70 – 80 r. n.e. przez cesarzy Wespazjana i Tytusa), ale nawet w takich miejscach jak Saepta Iulia na Polu Marsowym czy Forum Romanum, a zatem bez jakiejkolwiek ochrony widzów. Wściekłe, spanikowane zwierzęta zapewne łatwo rozpierzchały się po mieście.
Walki ze zwierzętami odbywały się też na prowincji
Walki na arenie ze zwierzętami odbywały się także w rzymskich prowincjach i groby gladiatorów w okolicach miasta York w Anglii są na to dowodem. To tereny Rzymianie najechali już w I w. p.n.e., gdy armia Juliusza Cezara chciała wymierzyć konsekwencje Brytanii za angażowanie się jej w wojnie galijskiej po stronie Celtów.
Wtedy jednak do podboju Wysp Brytyjskich jeszcze nie doszło. Dopiero w I w. n.e. Rzymianie podbijali te tereny i zajęli je, z wyjątkiem jednak Kaledonii (Szkocji) i Hibernii (Irlandia).
W okolicach obecnego angielskiego miasta York istniało rzymskie miasto Eboracum. Było dużą twierdzą i stolicą prowincji. To tam w 211 r. zmarł cesarz Septymiusz Sewer w trakcie swej kampanii przeciw ludom obecnej Szkocji. Ruiny Eboracum to kopalnia wiedzy o rzymskiej dominacji nad Wielką Brytanią.
Już w 2010 r. znaleziono tam pierwszy szkielet gladiatora. Podczas prac budowlanych odsłonięte zostały szczątki wskazujące na spore uszkodzenia ciała, zapewne odniesione podczas walk na arenie. Niektóre ślady wskazywały na zęby zwierząt, co było pośrednim dowodem na to, że gladiatorzy w dawnej Anglii rzeczywiście się z nimi zmagali.

Teraz „PLOS One” donosi, że takich dowodów jest więcej. Jak czytamy w opisie badań z rejonu miasta York, oprócz bezpośrednich walk między gladiatorami w rzymskich amfiteatrach odbywały się również „polowania na zwierzęta” (Venationes). Takie widowiska w Rzymie są szeroko udokumentowane w dowodach tekstowych.
Wyszkoleni gladiatorzy stawali naprzeciw wielkich drapieżników, takich jak lwy, tygrysy i lamparty oraz niedźwiedzie albo innych zwierząt, takich jak słonie i dziki, a także jelenie i tury.
Cmentarz w York skrywa wiele ciał gladiatorów
Ślady takich walk ze zwierzętami zawiera cmentarz gladiatorów w Driffield Terrace koło York, bardzo podobny do kluczowych w tej materii znalezisk w Efezie w Turcji. Część znalezionych ciał zawiera ślady uszkodzeń zadanych przez zwierzęta, zapewne na arenie.
Szkielet mężczyzny w wieku 26-35 lat i żyjącego w III wieku n.e., kiedy Eboracum było ważnym miastem i bazą wojskową na północy rzymskiej prowincji Britannia, ma wyraźne ślady ugryzień.
„Widzimy nakłucia i wyżłobienia, wskazujące na ugryzienie dużych zębów przebijających się przez tkanki miękkie aż do kości” – powiedział Reutersowi antropolog sądowy Tim Thompson z Maynooth University w Irlandii, który prowadzi badania.
Ślady pasują do zębów dużego kota, takiego jak lew. Są dość nietypowe, sugerują walkę i ciągnięcie ofiary przez drapieżnika, a jednocześnie raczej nie były śmiertelne dla gladiatora. Zapewne został on ciężko ranny w walce.
To już bezpośrednie dowody na to, że pojedynki gladiatorów ze zwierzętami były powszechne na tyle, że organizowano je także na prowincjach i to tak odległych jak Britannia. Lwy nie występowały tam w III w. n.e., więc zapewne były specjalnie transportowane do walk na arenie.
Na cmentarzu w York odnaleziono łącznie 82 ludzkie szkielety, głównie dobrze zbudowanych młodych mężczyzn. Wiele z nich miało zagojone rany zadane bronią używaną przez gladiatorów, ale także przez zwierzęta. Znaczy to, że przeżywali podobne niebezpieczne starcia. Sporo szkieletów jest po dekapitacji. Ci ludzie zapewne zostali ścięci, być może jako przegrani w walkach na arenie.