Od ponad pół wieku Narodowe Centrum Huraganów w USA posługuje się skalą SSHWS, która mierzy tylko maksymalną, stałą prędkość wiatru towarzyszącego huraganowi. Dawniej skala uwzględniała także inne czynniki, takie jak ciśnienie i fala sztormowa, ale w 2012 r. z tego zrezygnowano, by ograniczyć chaos informacyjny. Tymczasem coraz częściej pojawiają się niszczycielskie sztormy, o których sile stanowi nie tylko wiatr, ale i prędkość przemieszczania się burzy, wysokość wezbranej wody czy siła opadów.
„Skala SSHWS jest całkowicie oparta na wietrze. Moim zdaniem nie ma żadnej potrzeby tworzenia kategorii 6, skoro kategoria 5 i tak oznacza całkowite zniszczenie” – mówi prof. Jennifer Collins z University of South Florida, współautorka alternatywnego systemu klasyfikacji.
Wieloczynnikowa skala zamiast nowej cyfry
Zespół Collins proponuje Tropical Cyclone Severity Scale. TCSS składa się z trzech równoległych ocen: wiatru, fali sztormowej i opadów, każdej w skali 1-5. Wynik końcowy nie może być niższy niż najwyższa z trzech ocen.
Przykład pokazuje, jak różni się perspektywa ryzyka: huragan Florence w 2018 r. w momencie wejścia na ląd miał wiatr odpowiadający kategorii 1, ale fala sztormowa była oceniona na kategorię 4, a opady na kategorię 5, co w TCSS dawałoby ogólny wynik kategorii 5. Jak zauważa Collins, ludzie, mając do czynienia z huraganami niskiej kategorii w skali SSHWS nie doceniają grożącego im ryzyka i, zamiast ewakuować się, decydują się na pozostanie w zagrożonym obszarze.
„Uważamy zagrożenie za wysokie, gdy dana kategoria ma 3 lub więcej. Jeśli dwa z trzech zagrożeń są wysokie i równe, a trzecie jest niższe, podnosimy ogólną kategorię o 1” – wyjaśnia Collins. – „W TCSS pojawia się także kategoria 6, ale tylko w dwóch sytuacjach: gdy co najmniej dwa zagrożenia mają kategorię 5 albo gdy dwa mają kategorię 4, a jedno kategorię 5.”
Rekordy rekordami, ale czy kategoria 6 pomoże ludziom
Nie wszyscy widzą sens dokładniejszego dzielenia najwyższych wartości wiatru.
„Dodanie kategorii 6 nie jest potrzebne i nie wniesie niczego nowego do obecnego zestawu informacji przedstawianych gdy nadciąga burza” – mówi Brian McNoldy z University of Miami. – „Od 1980 r. huragany 5 kategorii to około 5 proc. wszystkich tropikalnych sztormów na świecie i 4 proc. na Atlantyku. Dzielnie tak małej puli na jeszcze mniejsze koszyki nic nie wnosi.”
Najintensywniejszym zarejestrowanym atlantyckim huraganem był Allen w 1980 r. z wiatrem o prędkości 305,8 km/h. Gdyby próg kategorii 6 ustawić na 310 km/h, jak proponowała jedna z alternatywnych klasyfikacji, do tak zdefiniowanej kategorii nie zakwalifikowałaby się żadna dotychczasowa burza nad Atlantykiem.
Tymczasem towarzyszące najsilniejszym huraganom komunikaty i tak nie pozostawiają złudzeń, że pozostanie na terenie, nad który naciągają do niemal pewna śmierć. Amerykańskie National Hurricane Center (NHC) ostrzega każdorazowo, że kategoria 5 jest równoznaczna z „katastrofalnymi zniszczeniami” i pozostawia dotknięte obszary „nienadającymi się do zamieszkania przez tygodnie czy miesiące po burzy”.
W podobnym tonie wypowiada się Liz Ritchie-Tyo z Monash University. „Odpowiedź brzmi nie” – mówi o potrzebie stworzenia kategorii 6. – „Skale w wszystkich basenach tropikalnych opierają się na maksymalnej, utrzymywanej prędkości wiatru. Gdy osiągamy najwyższą kategorię, przekaz jest jasny: jeśli sztorm wejdzie na ląd, spodziewane są zniszczenia katastrofalne. Głównym ograniczeniem nie jest to, że skale nie 'sięgają’ wystarczająco wysoko, tylko że opierają się wyłącznie na wietrze, nie obejmując innych zagrożeń.”
Jej recepta: kategoryzacja wieloczynnikowa, która komunikuje ryzyko wiatru, fali sztormowej, opadów, powodzi i osuwisk. Bo znaczenie poszczególnych zagrożeń zmienia się wraz z lokalizacją wejścia na ląd. Co więcej, sama wartość maksymalnego wiatru nie mówi o rozległości pola wiatru, które generuje fale i falę sztormową, ani nie przekłada się wprost na sumy opadów. Huragany 1 kategorii również potrafią zalać ogromne obszary.
Daniel Brown, szef operacyjny National Hurricane Center, podkreśla, że NOAA, czyli agencja ds. oceanów i atmosfery nadzorująca centrum, nie pracuje nad modyfikacją SSHWS ani nad kategorią 6.

„Kategorie komunikują tylko ryzyko wiatru. Ostrzegając opinię publiczną, NHC komunikuje cały wachlarz zagrożeń, w tym falę sztormową, wiatr, opady, tornada i prądy wsteczne” – mówi Brown. – „Nie przeceniamy wiatru, bo większość zgonów powodują zagrożenia wodne. Fala sztormowa, opady i powodzie śródlądowe oraz niebezpieczna przybojowa fala odpowiadają w USA za około 90 proc. bezpośrednich ofiar.”
Brown dodaje, że kategoria 5 już dziś oznacza „zniszczenia katastrofalne”, a więc podniesienie sufitu skali nie podniesie realnej treści ostrzeżeń.
Zamiast tego kluczowe jest dalsze doskonalenie map i prognoz wskazujących wysokość fali sztormowej oraz prognoz powodzi śródlądowych. To informacje bardziej użyteczne dla mieszkańców i służb niż rozróżnianie między kategoriami 5 i 6.