Spotkanie francuskich dyplomatów tradycyjnie odbywa się latem, ale w ubiegłym roku zostało przełożone na styczeń ze względu na organizację igrzysk olimpijskich. W poniedziałek towarzyszyliśmy Sikorskiemu w Paryżu.

Szef polskiego resortu spraw zagranicznych prezentował ambasadorom cele i założenia polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Sikorski wykorzystał szansę, by opowiedzieć o polskiej historii – od czasów Królestwa Polskiego, po pontyfikat Jana Pawła II. Mówił o polityce wobec Rosji. W sprawie prezydencji podkreślał znaczenie wzrostu konkurencyjności i bezpieczeństwa. Przedstawił polski pogląd na relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Jak podkreśla w rozmowie z Interią ekspert ds. polityki międzynarodowej dr Janusz Sibora, zaproszenie Sikorskiego i wygłoszenie przez niego przemówienia na francuskiej naradzie jest „znaczące”, ale w dyplomacji nic nie dzieje się przez przypadek. – To element prestiżu, ale za tym prestiżem stoi banalna, ostra polityka – dodaje.

Francja i jej „wyrachowana dyplomacja”

– Jeśli Sikorski jest gościem honorowym, to znaczy, że Francuzi mają coś do ugrania. To trochę tak, jak tweety Scholza w języku polskim, taki ukłon, zabieganie o naszą przychylność – zaznacza Sibora.

– Dyplomacja francuska jest bardzo wyrachowana, bardzo staranna. To model tradycyjnej dyplomacji. Urzędnicy są tam bardzo starannie dobierani, mają dobrze wykształconych dyplomatów. Zaproszenie łączyłbym z tym, że Francuzi chcą jak najwięcej załatwić w okresie naszej prezydencji – tłumaczy ekspert i znawca protokołu dyplomatycznego.

Sibora dodaje, że zaproszenie do Paryża to część korzyści, jakie Warszawa otrzymuje ze względu na swoją nową rolę. – To jest odcinanie kuponów od tego, że przez pół roku będziemy mieli wpływ na sprawy europejskie i wpływ na bezpieczeństwo – wskazuje.

To właśnie bezpieczeństwo jest mottem przewodnim polskiej prezydencji.

Bezpieczeństwo czy inne interesy?

Jednak nasz rozmówca zwraca również uwagę na piątkowy, polityczny komentarz niemieckiego radia Deutschlandfunk. – Brukselski dziennikarz DPA analizował polską prezydencję. Wylał kubeł zimnej wody na nas. Powiedział, że jeśli my stawiamy na pierwszym miejscu szeroko rozumiane bezpieczeństwo, również żywnościowe, energetyczne, to nasze motto jest bardzo pompatyczne, bo główne sprawy związane z bezpieczeństwem to jednak NATO i szczyty przywódców, a machina europejska będzie się kręcić raczej wokół spotkań ministrów – mówi Sibora.

Wątek Niemiec i interesów innych, niż bezpieczeństwo, jest tutaj nieprzypadkowy. – Emmanuel Macron widząc kryzys w Niemczech, a u siebie kryzys wewnętrzny, wie, że Polska ma aspiracje, zresztą Sikorski i Tusk tego nie kryją, do odgrywania trzeciej siły w Europie – tłumaczy rozmówca Interii.

Zdaniem Sibory celem dyplomatycznych gestów wobec Polski – wizyty Macrona w Warszawie, czy zaproszenia Sikorskiego do Paryża, jest nakłonienie Polski do „budowania wspólnego frontu europejskiego wobec Trumpa”.

– To też wybrzmiało podczas warszawskiej wizyty Macrona. Trójkąt Weimarski nabiera coraz większego sensu – mówi nasz rozmówca i wskazuje, że współpraca trzech państw: Francji, Niemiec i Polski jest dla ich obecnych rządów kluczowa również w obliczu zaangażowania Elona Muska w niemieckie wybory parlamentarne i jego faktycznego poparcia dla tamtejszej prawicy.

– Dla Macrona to jest wyzwanie, konieczność, że musi wzmocnić oś Paryż-Berlin-Warszawa. Do tego potrzebny jest i Tusk, i Sikorski – zaznacza Sibora.

Radosław Sikorski podkreśla rolę USA

Jeszcze przed naradą ambasadorów, przysłuchiwaliśmy się szefom MSZ Polski i Francji, którzy wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Minister Jean-Noel Barrot w kontekście polskiej prezydencji mówił o bezpieczeństwie granic, rozwoju demokracji, ale wskazał też na konkurencyjność. Wskazał, że Stany Zjednoczone zostawiają Europę w tyle.

Później podkreślał też znaczenie reaktywacji Trójkąta Weimarskiego. Dlatego powstaje pytanie jaką politykę Warszawa będzie prowadzić po inauguracji prezydenckiej Donalda Trumpa.

Podczas narady ambasadorów Sikorski podkreślił, że Polska będzie „nalegać” na silne partnerstwo Europy i Stanów Zjednoczonych. Podkreślił znacznie struktury transatlantyckiej i silnego NATO. Stwierdził też, że bezpieczeństwo Europy nie powinno rozwijać się w opozycji do Stanów Zjednoczonych, ale w strategicznej spójności z Waszyngtonem.

Janusz Sibora komentuje, że niezależnie od przyszłości relacji transatlantyckich największych graczy w Europie, Polskę zabezpieczają pokaźne zakupy w Stanach Zjednoczonych, chociażby w wymiarze bezpieczeństwa. – To jest teza, według której musimy tak głęboko wpuścić Stany Zjednoczone do nas, żeby oni byli sami zainteresowani naszym bezpieczeństwem – podkreśla rozmówca Interii.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl

Udział
Exit mobile version