-
Joanna Staniszkis i Krzysztof Kontek skierowali skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka na państwo polskie, zarzucając brak zapewnienia uczciwych wyborów prezydenckich.
-
Autorzy sugerują poważne nieprawidłowości podczas przygotowania i przeprowadzania wyborów, w tym masowe obsadzanie komisji przez niewystawiające kandydatów komitety oraz wątpliwe użycie aplikacji Mateckiego.
-
Domagają się poznania prawdziwego wyniku wyborów i występują o odszkodowanie w wysokości 108 mln euro, powołując się na nieuznane protesty wyborcze.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Oskarżamy polskie państwo!” – rozpoczynają swoje oświadczenie autorzy skargi wysłanej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w poniedziałek. Specjalista ds. analiz statystycznych dr Krzysztof Kontek i radna Warszawy Joanna Staniszkis (PO) przekonują, że aparat państwowy nie zapewnił Polakom warunków do udziału w „autentycznych, demokratycznych wyborach”.
W wydanym komunikacie wskazują szereg oskarżeń pod adresem m.in. parlamentu, prokuratury, Sądu Najwyższego, rządu, ale i przedstawicieli opozycji.
Wybory prezydenckie 2025. Skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Kontek i Staniszkis przekonują, że proces przygotowania wyborów umożliwił „masowe obsadzanie komisji wyborczych przez komitety, które nie wystawiły nawet kandydata„. Wskazują też, że już w trakcie głosowania dochodziło do licznych nieprawidłowości, przede wszystkim dotyczących używania przez członków komisji tzw. aplikacji Mateckiego.
Wnioskodawcy piszą, że złożyli protest wyborczy, jednak nie został on rozpatrzony w sposób merytoryczny. Zarzucają też państwu polskiemu, że „nie potrafiło lub nie chciało zareagować na skalę podejrzeń” dotyczących nieprawidłowości w liczeniu głosów.
„Już tylko te czynniki doprowadziłyby w dojrzałych demokracjach do unieważnienia II tury wyborów, tak jak w Austrii w 2016 r., gdy powodem takiej decyzji stało się li tylko otwarcie części kopert z głosowań korespondencyjnych przed określoną godziną” – czytamy.
Wybory 2025. Kontek i Staniszkis: Państwo polskie zawiodło w kwestii procesu wyborczego
W treści oświadczenia wnioskodawcy wskazują, że oskarżają państwo polskie o to, że nie zapewniło uczciwego procesu wyborczego. Wskazują też na Państwową Komisję Wyborczą, która – w ich przekonaniu – stosowała „rozwiązania techniczne rodem z XIX wieku”.
Jak twierdzą, obie izby parlamentu uchwaliły i utrzymały „wadliwe rozwiązania prawne dotyczące procesu wyborczego„, a rząd nie zdołał powstrzymać ewentualnych związanych z nim zagrożeń.
Kontek i Staniszkis oskarżają Sąd Najwyższy o zignorowanie protestów, a samo państwo o to, że „taki pseudo sąd w ogóle jeszcze istnieje„. Z kolei prokuraturze zarzucają „bezczynność i pozorowane działania”.
Skarga do europejskiego trybunału. Opozycja parlamentarna wśród „oskarżonych”
We wniosku napisanym przez Krzysztofa Kontka i Joannę Staniszkis skrytykowano opozycję parlamentarną, która „swoimi poprzednimi działaniami doprowadziła do dewastacji polskiego systemu prawnego i dramatycznego obniżenia norm moralnych, mimo obnoszenia się ze swoją religijnością”.
„To dzięki wam kłamstwo stało się normą, a prawda anomalią” – przekonują wnioskodawcy.
Autorzy skargi wskazują, że nie twierdzą, że wybory zostały sfałszowane. Dodają jednak, że jako obywatele roszczą sobie prawo do poznania „prawdziwego wyniku” wyborów prezydenckich”.
Jak twierdzą, „sprawa dotyczy czegoś więcej niż tylko uchybienia sądowego„, a polskie państwo „w kluczowych momentach aktywnie uniemożliwiało przeprowadzenie uczciwych wyborów”.
Skarga w sprawie wyborów prezydenckich. Wskazali tych, których „głos został zlekceważony”
„Gazeta Wyborcza” informowała, że dr Krzysztof Kontek i Joanna Staniszkis po wyborach prezydenckich składali protesty wyborcze, jednak nie zostały one rozpatrzone przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Wnioskodawcy zamierzają walczyć o 108 mln euro zadośćuczynienia od państwa polskiego. Jak twierdzą, wynika to z ich obliczenia: „Po tysiąc euro od każdego z nas dwojga za każdy spośród szacunkowych 54 tys. protestów, które zostały złożone, lecz nie zostały należycie rozpoznane ani nawet zarejestrowane przez Sąd Najwyższy”.
Jak wskazują autorzy, za każdym z protestów stoi wyborca, który mógł mieć poczucie, że jego głos został przez państwo zlekceważony.
Przypomnijmy, dr Kontek jest autorem analizy dotyczącej zakończonych wyborów prezydenckich, w której twierdził, że nieprawidłowości w 1482 obwodowych komisjach wyborczych mogły przełożyć się na 315-487 tys. dodatkowych (nadmiarowych) głosów dla Karola Nawrockiego.
- Co z anomaliami wyborczymi? Adam Bodnar komentuje
- Bodnar napisał do Hołowni. Chodzi o „wątpliwości” wokół wyborów