Tekst opublikowany na łamach Onetu skomentował w mediach społecznościowych były szef CBA i sekretarz stanu w MSWiA Maciej Wąsik. „To ABW natrafiła na proceder nagrywania jednych przedsiębiorców przez drugich i skierowała materiały do prokuratury” – napisał Wąsik.

„’Dziennikarze’ przypisują służbie to, co robili i wymyślili przestępcy. Medialne osiem gwiazdek. Zgroza” – ocenił krytycznie polityk Prawa i Sprawiedliwości.

O czym traktuje tekst, do którego odniósł się Maciej Wąsik? „Afera na Dolnym Śląsku. PiS-owska ABW nielegalnie inwigilowała lidera Bezpartyjnych Samorządowców” – brzmi tytuł opublikowanego artykułu.

W materiale czytamy o „opanowanych przez ludzi PiS służbach specjalnych”, które „inwigilowały Roberta Raczyńskiego, wieloletniego prezydenta Lubina oraz lidera Bezpartyjnych Samorządowców i koalicjanta PiS w sejmiku dolnośląskim”.

Maciej Wąsik o doniesieniach o „aferze na Dolnym Śląsku”: Zgroza

„Agenci nie tylko ściągnęli setki jego rozmów z popularnego komunikatora, podsłuchiwali rozmowy i rejestrowali spotkania, ale także w jego samochodzie zainstalowali sprzęt szpiegujący jego ruchy, a nocą wchodzili również do jego domu” – piszą dziennikarze.

Raczyński, który miał być podsłuchiwany, to „jedna z najważniejszych politycznych figur na Dolnym Śląsku”. O Bezpartyjnych Samorządowcach zrobiło się głośno też pięć lat temu przy okazji wyborów samorządowych – zawiązali oni koalicję z PiS, dzięki czemu formacja Kaczyńskiego po raz pierwszy objęła na Dolnym Śląsku władzę.

Informacje o mającej trwać miesiącami inwigilacji Raczyńskiego i jego najbliższego współpracownika Andrzeja Pudełki dziennikarze Onetu i Superwizjera TVN otrzymywali od zeszłego roku. Z ustaleń reporterów wynika, że operacja miała być prowadzona bez wiedzy i zatwierdzenia sądu oraz prokuratury. Zlecić miał ją technikom Kapitan ABW Marcin P., choć źródła w agencji wskazywały, że operacja musiała mieć „wsparcie czynnika politycznego„.

Swoje doniesienia autorzy opierają na „blisko tysiącu stron stenogramów prywatnych rozmów”, zdjęciach z obserwacji i prób zakładania urządzeń podsłuchowych czy szpiegujących, a także rozmowach z kilkoma bezpośrednio zaangażowanymi w akcję oficerami ABW. Do tekstu dołączone są również fotografie czy fragmenty nagrań wideo.

ABW nielegalnie inwigilowała lidera Bezpartyjnych Samorządowców?

Operacja prowadzona miała być na szeroką skalę – zainfekowano telefony Raczyńskiego i Pudełki, sprzęt domowy, a także urządzenia w lubińskim ratuszu. Z informacji źródeł dziennikarzy wynika, że wchodzono także do domów inwigilowanych, gdy ci spali.

Ze stenogramów dowiadujemy się m.in. o tle całej operacji, czy nieczystych interesach środowisk na wysypiskach śmieci i odpadów niebezpiecznych dla ludzi. W rozmowach padają nazwiska już wcześniej łączonych ze śmieciami ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka i szefa gabinetu politycznego premiera Mateusza MorawieckiegoKrzysztofa Kubowa.

Prócz tego dowiadujemy się m.in., dlaczego konieczne jest – zdaniem prezydenta Raczyńskiego – podtrzymywanie rządzącej od 2018 roku Dolnym Śląskiem koalicji Bezpartyjnych Samorządowców z PiS.

Koalicja Bezpartyjni Samorządowcy – PiS. „Randka z modliszką”

– Andrzej, musisz zrozumieć, że ta koalicja z PiS to jak randka z modliszką – mówi Raczyński w sierpniu 2021 roku. Dalej peroruje: „Ta randka z modliszką jest dla nas konieczna, żeby nabić sobie kabzę. Może nie podoba mi się, jak PiS działa i co reprezentuje, ale wiem, że muszę grać ich grę, żeby mieć jakiś wpływ i zarobić trochę grosza„.

O współpracy z PiS panowie mówią ponownie w listopadzie. Raczyński pisze, że „wystarczy spojrzeć, jaki kapitał polityczny zbiliśmy na ostatnich konszachtach z PiS”. – Wykorzystajmy ten mocny wir, który płynie w pisuarach, jako nasze tajemne źródło siły […] musimy być pragmatyczni. Jeśli PiS stworzy warunki, żeby zaje*** trochę publicznych pieniędzy, a wiemy już teraz, że zarobi ich na potęgę, to musimy czerpać – odpowiada Pudełko.

O śmieciach i kontroli składowisk Pudełko i Raczyński rozmawiają też wcześniej. – Ciągle będzie wisiał temat wysypiska? – pytał Pudełko, a Raczyński odpowiadał: „Jestem zapewniany przez Dworczyka, że jest to modelowane osobiście przez niego. Że wszyscy są bardzo wyluzowani, kontrola zostanie uje**** na stałe, a temat pogrzebany. To jest, rozumiesz, bardzo ważny deal”.

– Tylko że ludzie nie popuszczą tematu wysypiska – ostrzegał Pudełko. – Ludzie mają ch*** do powiedzenia. Mieli i będą mieć. Niby już było tyle protestów, tyle artykułów i gów** z tego wyszło dla ludzi. Oni są już dawno usadzeni – reagował prezydent Raczyński.

Śledztwo ws. inwigilacji. Michał Dworczyk komentuje, prokuratura prowadzi śledztwo

W październiku 2023 roku dziennikarze pytali Raczyńskiego o stenogramy, pokazywali wydruki rozmów. Ten ocenił, że „to bzdury” i dodał, że właśnie z tego powodu nie zawiadamiał policji. Niedługo potem zrezygnował z wyborów do Sejmu, jako powód podając kłopoty ze zdrowiem. Z kolei w rozmowie po wyborach Raczyński przekonywał, że nie zna treści stenogramów, określał je mianem „fantastyki„, ale dodał też, że „powiadomił jednak KPP w Lubinie”.

„Tam poinformowano go, że jego telefon został najprawdopodobniej zainfekowany którymś z programów szpiegujących, który mógł wgrać mu do aparatu bota – program naśladujący działanie człowieka – który wygenerował rozmowy o treściach, które są w naszym posiadaniu” – czytamy. Policja zaprzecza tym twierdzeniom. – To jakieś takie głupoty, jakiś kosmos, dla mnie to chore – tak treść stenogramów komentował z kolei Andrzej Pudełko.

Pytany o sytuację Michał Dworczyk zaprzeczył, by miał jakąkolwiek wiedzę o takich materiałach. O ewentualnym parasolu ochronnym, jaki – według relacji radnego sejmiku dolnośląskiego Patryka Wilda – roztaczać miałby nad śmieciowym biznesem, powiedział tak: – W związku z powtarzanymi kłamstwami na mój temat pozwałem pana Wilda i czekam, aż sąd wyznaczy termin rozprawy. Podkreślił, że nie blokował kontroli wysypisk, a oskarżenia Wilda nazwał oczernianiem i insynuacjami.

Dziennikarze w sprawie zwrócili się też do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ta „ograniczyła się do wydania lakonicznego komunikatu o tym, że 'nie udziela informacji o prowadzonych czynnościach i postępowaniach, bez względu na to, czy są one faktycznie prowadzone, czy też nie'”.

Śledztwo prowadzi też Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, choć nie chce ujawnić, z jakiego artykułu Kodeksu karnego jest ono prowadzone.

Udział
Exit mobile version