W sobotę 26 października w programie „Superwizjer” na antenie TVN24 wyemitowano reportaż. Podano w nim, że przy ulicy Czerskiej na warszawskich Sielcach w budynku będącym siedzibą koncernu medialnego Agora znajduje się biuro należące do Alaksandra Moszeńskiego – bliskiego współpracownika białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki.

Moszeński to oligarcha, będący nazywanym „portfelem Łukaszenki”, ponieważ jego działalność biznesowa pomaga finansować miński reżim. Inny przydomek mężczyzny to „rybny król”, bo jednego z prowadzonych przez niego przedsiębiorstw – Santa Bremor – zajmuje się skupowaniem ryb w Islandii i ich dystrybucją w Rosji i Białorusi.

Agora i Alaksandr Moszeński. Santa Trade to spółka powiązana z białoruskim oligarchą

Jak dowiadujemy się w materiale, oligarcha spędza w Warszawie długie weekendy i sprawnie omija sankcje, jakie państwa zachodnie – w tym Polska – nałożyły na Białoruś. Sam Moszeński miał mierzyć się w przeszłości z indywidualnymi sankcjami, jednak w 2012 roku zdołał ich uniknąć w ramach wypuszczenia na wolność Andrzeja Poczobuta – niezależnego dziennikarza, który obecnie i tak odsiaduje wyrok w łagrze.

Polskie Santa Trade Sp. z o.o. należy do litewskiej firmy Santa Trade UAB. W 2023 roku dziennikarze litewskich mediów publicznych LRT, islandzkiego tygodnika „Heimildin” i Białoruskiego Centrum Śledczego ujawnili, że w maju 2022 roku wszystkie udziały białoruskiego Santa Bremor w Santa Trade UAB przejęła cypryjska spółka Newride Services Limited. Tym przedsiębiorstwem od wybuchu początku rosyjskiej agresji w Ukrainie kierowała zaś córka oligarchy – Jana Moszeńska. Dzięki temu, a także intratnym biznesom w Isladnii, współpracownik Łuszenki miał ominąć sankcje i może oszczędzać na podatkach w Litwie.

Według KRS biuro polskiego oddziału przedsiębiorstwa mieści się właśnie przy ulicy Czerskiej 8/10, czyli w gmachu należącym do grupy Agora. Santa Trade Sp z o.o. ma się zajmować „sprzedażą detaliczną ryb, skorupiaków i mięczaków prowadzoną w wyspecjalizowanych sklepach”. Litewski odpowiednik natomiast – jak wynika z Litewskiego Katalogu Przedsiębiorstw – powstał osiem lat temu i trudni się przeładunkiem ryb i owoców morza w porcie w Kłajpedzie, a potem wysyłaniem ich do Białorusi.

Współpracownik Łukaszenki bywa w siedzibie Agory. Grupa odcina się od sprawy

Biuro przy Czerskiej miało zostać wynajęte już po wybuchu wojny w Ukrainie. Autor reportażu spotkał się z przedstawicielką firmy, która potwierdziła, że Alaksandar Moszeński bywa na miejscu, ale rzadko i głównie wieczorami. Mówiąca wschodnim akcentem kobieta dodała, że powodem powstania warszawskiego oddziału mają być względy marketingowe oraz lotnisko, z którego – w przeciwieństwie do swoich białoruskich czy rosyjskich odpowiedników – można polecieć „dokąd chcesz”.

Serwis press.pl zwrócił się do biura prasowego Agory z zapytaniami, jak doszło do tego, że w gmachu spółki znajduje się siedziba biura firmy powiązanej z Moszeńskim. W odpowiedzi na maila rzeczniczka grupy Anna Marucha stwierdziła, że „na liście najemców powierzchni biurowych w budynku Czerska 8/10 nie występuje żadna firma, w której danych KRS pojawia się nazwisko Alaksandra Moszeńskiego”.

Nie mamy informacji, aby jakkolwiek był on powiązany z którymś z najemców. (…) Żaden z najemców powierzchni biurowej w budynku Czerska 8/10 nie znajduje się na liście sankcyjnej, co jest sprawdzane za każdym razem przed podpisaniem umowy najmu” – czytamy w odpowiedzi.

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” mieli nic nie wiedzieć. „Mogą robić, co chcą”

Dziennikarze należącej do Agory „Gazety Wyborczej” mówią o sprawie wyłącznie anonimowo. Jak przyznają, nie mieli pojęcia, że pracują w budynku, w którym mieści się biuro Santa Trade. Jeden z reporterów wskazuje, że w gmachu znajdują się ważne informacje redakcji, a dostęp do pomieszczeń wewnątrz biurowca mają wszyscy pracownicy, którzy mogą wchodzić tam nawet poza godzinami pracy.

– W nocy tam raczej nikogo nie ma, więc mogą robić, co chcą – mówi rozmówca press.pl. Również należący do Agory portal gazeta.pl twierdzi, że nie miał wiedzy o sprawie ujawnionej przez „Superwizjer”.

Wojciech Czuchowski – dziennikarz „GW” – uważa, że najprawdopodobniej ludzie Moszeńskiego podpisali uwagę najmu, zapłacili stosowną kwotę i nikt ich nie sprawdzał, ponieważ nazwisko białoruskiego oligarchy nie znajdowało się w dokumentach. Stwierdził ponadto, że działania Moszeńskiego i jego ludzi powinny znaleźć się w zainteresowaniu polskich służb specjalnych.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
Exit mobile version