Wciąż nieznany jest kandydat Koalicji Obywatelskiej, PSL-u czy Lewicy, który wystartuje w wyścigu po fotel prezydencki (najprawdopodobniej) w maju przyszłego roku. Co i rusz w mediach pojawiają się kolejne nazwiska polityków, którzy mieliby zmierzyć się z kandydatami opozycji: Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji (tylko w ostatnim przypadku wyłoniono konkretne nazwisko – lidera partii Sławomira Mentzena). Wśród propozycji pojawia się nieustannie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, a od niedawna także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – gdy mowa o kandydatach KO.
Przed rozpoczęciem Rady Naczelnej PSL w Tarnowie (województwo małopolskie) 26 października prezes ugrupowania – Kosiniak-Kamysz – podczas przemówienia wskazał na zbliżające się wielkimi krokami wybory i poinformował opinię publiczną o propozycji, którą ma dla koalicjantów.
„O to chciałbym poprosić”
– Chciałbym, abyśmy do tych wyborów podeszli inaczej niż do wyborów parlamentarnych. Wtedy byłem zwolennikiem, że idziemy pod własnym szyldem. Bez nas nie byłoby odsunięcia PiS-u od władzy – powiedział. Zdaniem wicepremiera tamte wybory były jednak inne. Jeśli głową państwa zostanie przedstawiciel opozycji, w opinii Kosiniaka-Kamysza nie będzie chciał on budować wspólnoty. W przypadku wygranej kandydata PiS-u, taki prezydent będzie – zdaniem szefa resortu obrony narodowej – robił wszystko, aby partia odzyskała władzę. – To będzie gorsze od prezydentury Andrzeja Dudy. Wszystkie działania podporządkuje powrotowi PiS do władzy – stwierdził.
Co powinna więc zrobić koalicja, zdaniem lidera PSL-u? Zjednoczyć się i wybrać polityka, który zmierzy się z osobą, wskazaną przez PiS (a może nią być, według najnowszych doniesień medialnych, były minister edukacji – Przemysław Czarnek). – O to chciałbym poprosić i do tego chciałbym zaprosić naszych partnerów: żebyśmy już dziś wspólnie wyłonili kandydata na prezydenta – zaproponował Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak-Kamysz: Sprawa jest poważna
Szef „ludowców” uważa, że dziś Polski „nie stać na ryzyko, na niebezpieczeństwo, w obliczu zewnętrznych zagrożeń”. – Nie stać nas na kolejne kłótnie i spory – zapewnił. Kosiniak-Kamysz uważa, że trzech kandydatów koalicji zapoczątkuje „kłótnię w rodzinie”, a tego lepiej uniknąć.
Szef MON zauważył jednocześnie, że PSL nie jest partią, która jest chętna, by startować ze wspólnej listy z innymi, a jednak wychodzi z tą propozycją jako pierwsza. To, według wicepremiera, jasno pokazuje, że „sprawa jest poważna”.