„Wszystko wyglądało bardzo podejrzanie”

Jak podaje „Fakt”, w sądzie na dziwne zachowanie dwóch mężczyzn obecnych na miejscu wypadku zwrócili uwagę świadkowie zdarzenia. – Wyglądało na to, że znają się z poszkodowanymi, ale temu zaprzeczyli. Zamieniali się ubraniami, a jeden z nich ciągle gdzieś wydzwaniał. Wszystko to wyglądało bardzo podejrzanie – zeznał jeden z nich. „Śledczy podejrzewali, że koledzy Łukasza Żaka próbowali wrobić w wypadek Paulinę K. Mieli zeznawać, że to ona prowadziła auto, licząc na to, że kobieta nie przeżyje wypadku” – podkreśla dziennik i dodaje, że w tym czasie 27-latek miał już planować ucieczkę. 

Świadkowie o kolegach Łukasza Żaka. „Byli agresywni”

O dziwnym zachowaniu mężczyzn „Fakt” informował już kilka dni temu. Jak podał, jedna z kobiet zeznała, że gdy dotarła na miejsce wypadku, trzech młodych mężczyzn zakazało jej podchodzić do ciężko rannej Pauliny K. „Miała obrażenia głowy, była czymś przykryta i leżała na zewnątrz auta. Znajomi świadka chcieli opatrzyć ranną, ale wtedy padły przekleństwa z ust mężczyzn będących przy samochodzie. Byli agresywni. Nikt do Pauliny nie mógł podejść, ale oni również nie próbowali udzielić jej pomocy” – czytamy.


Zobacz wideo

W szlafroku przyjechał na stację paliw. Rozlał benzynę i podpalił

Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej 

Do tragicznego wypadku doszło we wrześniu 2024 roku w Warszawie. Na Trasie Łazienkowskiej na wysokości przystanku autobusowego Torwar volkswagen zderzył się z drugim pojazdem, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W volkswagenie, poza Łukaszem Żakiem (sąd zgodził się na publikację wizerunku i danych osobowych oskarżonego, powołał się przy tym na ważny interes społeczny), byli też Paulina K., Sara S. oraz Adam K. W wypadku zginął 37-letni Rafał P., a jego żona i dzieci zostały poważnie ranne. Prokuratura ustaliła, że Żak w momencie wypadku był pod wpływem alkoholu i trzymał w ręce telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Tuż przed zdarzeniem jego samochód jechał z prędkością 226 kilometrów na godzinę w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość to 80 kilometrów na godzinę. Po wypadku na miejscu pojawili się znajomi kierowcy volkswagena, którzy mieli mu pomóc uciec z Polski. Mężczyźnie grozi od 5 do 30 lat więzienia. Prokuratura przedstawiła zarzuty również sześciu osobom, które zdaniem śledczych mu pomagały. Zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa postawiono Mikołajowi N., Kacprowi D., Damianowi J., Maciejowi O. i Kacprowi K., a zarzut poplecznictwa Aleksandrowi G.

Czytaj także: „Kaczyński na wiecu namaścił nowego premiera? Padło nazwisko. 'Pewnie będzie'”.

Źródło: „Fakt”

Udział
Exit mobile version