-
Osiem stron tajnych dokumentów, dotyczących spotkania Trumpa i Putina, zostało przypadkowo pozostawionych w hotelu przez urzędników amerykańskich.
-
Wyciekły szczegółowe informacje na temat organizacji szczytu, w tym plany spotkań, dane kontaktowe pracowników i planowany upominek dla Putina.
-
Eksperci krytykują niechlujstwo administracji Trumpa, wskazując na powtarzające się naruszenia bezpieczeństwa.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Osiem stron dokumentów z oznaczeniami Departamentu Stanu USA znaleziono w piątek rano w hotelu, oddalonym o ok. 20 minut od bazy wojskowej, w której spotkali się przywódcy – informuje serwis National Public Radio (NPR).
Dokumenty najprawdopodobniej zostały sporządzone przez pracowników USA i przypadkowo pozostawiono je w jednej z ogólnodostępnych drukarek hotelowych. Zawierały one dokładne informacje o miejscu i czasie spotkań na szczycie, a także numery telefonów amerykańskich pracowników rządowych.
Szczyt Trump-Putin. Wyciekły tajne dokumenty, amerykański prezydent miał dla gościa podarek
Według amerykańskiego medium dokumenty znalazło trzech gości hotelu, którzy nie chcieli ujawnić swojej tożsamości. NPR opublikował zdjęcia dokumentów, przesłane przez jedno ze źródeł.
Zawierały one m.in. informacje o kolejności piątkowych spotkań, włącznie z nazwami sal na terenie bazy wojskowej, w których miały mieć miejsce rozmowy. Wynika z nich też, że Trump miał przekazać Putinowi prezent – statuetkę biurkową z bielikiem amerykańskim.
Kolejne strony zawierały nazwiska i numery telefonu trzech pracowników amerykańskiej administracji i nazwiska przedstawicieli władz USA i Rosji. Zamieszczono fonetyczny zapis nazwisk Rosjan, uczestniczących w szczycie. Zaznaczono, że nazwisko rosyjskiego lidera należ wymawiać jako: „POO-tihn”.
Lunch, który nie doszedł do skutku. W dokumentach pojawił się jadłospis
Dokumenty opisywały też lunch, który miał odbyć się podczas szczytu. Podkreślono, że miał być wydany „na cześć jego ekscelencji Władimira Putina„. Przywódcy USA i Rosji mieli siedzieć naprzeciwko siebie.
Ostatecznie lunch, który miał składać się z trzech dań, nie doszedł do skutku. W menu zaplanowano sałatę, filet mignon, halibuta i creme brulee.
Biały Dom ani Departament Stanu nie odpowiedziały na prośbę o komentarz w sprawie znalezionych dokumentów – przekazało amerykańskie radio publiczne.
„Dowód niechlujstwa”. Ekspert grzmi na amerykańską administrację
– Uważam, że to kolejny dowód niechlujstwa i niekompetencji administracji. Po prostu nie zostawia się dokumentów w drukarkach. To takie proste – skomentował w rozmowie z medium Jon Michaels, profesor prawa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles.
Serwis podkreślił, że jest to najnowszy przykład z serii naruszeń bezpieczeństwa, popełnionych przez urzędników administracji Trumpa. Na początku tego tygodnia członkowie czatu grupowego organów ścigania, w którym uczestniczyli funkcjonariusze Służby Imigracyjnej i Celnej (ICE), dodali przypadkową osobę do rozmowy na temat trwających poszukiwań skazanego za usiłowanie zabójstwa.
NPR przypomniał też w tym kontekście tzw. aferę Signalgate, gdy omyłkowo zaproszono redaktora naczelnego magazynu „Atlantic” Jeffreya Goldberga na grupowy czat, gdzie omawiano planowane uderzenia w Jemenie.
- Putin zabrał głos po spotkaniu z Trumpem. „Niezbędne decyzje”
- Spotkanie Trump-Zełenski rozszerzone? Media donoszą o zmianach