-
Donald Trump i Władimir Putin spotkali się na Alasce. Na konferencji podkreślili konstruktywny charakter rozmów.
-
Amerykanista Krzysztof Wasilewski wskazuje na wzrost wpływu Putina i zmianę podejścia USA do Rosji.
-
– Przyjęcie Putina jako pełnoprawnego lidera państwa, lepiej niż przyjęto w Waszyngtonie Wolodymyra Zełenskiego, stwarza dużą dysproporcję – mówi ekspert.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Chwilę po północy w sobotę czasu polskiego zakończyło się spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce.
Po rozmowie przywódcy wzięli udział we wspólnej konferencji prasowej. Władimir Putin wskazał, że była ono „konstruktywna”. – Nasze negocjacje były przesycone wzajemnym szacunkiem – powiedział, dodając że cieszy się, widząc Amerykanina „zdrowym i żywym”.
Donald Trump podziękował swojemu rosyjskiemu odpowiednikowi i stwierdził, że jego słowa były „bardzo głębokie”.
– Dokonaliśmy dziś postępu (…) Mamy dobrą szansę, żeby przywrócić relacje biznesowe. Nasze spotkanie było niezwykle skuteczne, we wszystkich punktach świetnie się dogadaliśmy, jest tylko kilka, które nam pozostały. Niektóre nie są aż tak istotne. Jeden jest prawdopodobnie najważniejszy, ale mamy bardzo duże szanse, żeby go osiągnąć – mówił amerykański przywódca, podkreślając, że od zawsze miał świetne stosunki z Putinem.
Szczyt Trump-Putin. „Zapatrzony w rosyjskiego przywódcę”
Politolog i amerykanista, wykładowca Politechniki Koszalińskiej dr hab. Krzysztof Wasilewski nie ma wątpliwości, że po piątkowym spotkaniu najwięcej zyskał Władimir Putin, nie tylko wizerunkowo, jako przywódca mocarstwa. – Udało się mu także zyskać na czasie. Trump przestał mówić o sankcjach na Rosję i inne kraje, które kupują gaz od Rosji – wskazuje amerykanista.
– Trump powiedział, że Rosja jest drugą światową potęgą, zaraz po USA, czemu przeczą choćby dane ekonomiczne. To pokazuje, jak bardzo Trump zapatrzony jest w Putina – twierdzi politolog.
Wspomniane stwierdzenie padło w wywiadzie dla Fox News, którego Trump udzielił po szczycie w Anchorage.
– Pamiętajmy, jak krytykowano Scholza czy Macrona za rozmowy telefoniczne z Putinem. To pokazuje, jak wiele się zmieniło, jak wiele zyskał Putin – przypomina Wasilewski. – Trump pała niezrozumiałą sympatią do Putina i modelu polityki, jaki ten uprawia. Możemy mieć nadzieję, że nie do końca podał się urokowi rosyjskiego prezydenta.
Spotkanie Trump-Putin. „To pokazuje, jak wiele się zmieniło”
Choć Donald Trump nie uzyskał w piątek planu minimum, czyli ustaleń w sprawie zawieszenia broni w Ukrainie, rozmowa z pewnością podziałała na jego ego.
– Putin przyznał, że gdyby Trump był prezydentem w 2022 roku, nie doszłoby do wojny. Z kolei Trump pokazał Putinowi, że go szanuje i ceni – mówi Krzysztof Wasilewski.
Politolog przypomina, że Putin niezmiennie objęty jest nakazem aresztowania przez Międzynarodowy Trybunał Karny, jako podejrzany o popełnianie zbrodni wojennych. – Przyjęcie go jako pełnoprawnego lidera państwa, lepiej niż przyjęto w Waszyngtonie Wolodymyra Zełenskiego, stwarza dużą dysproporcję – podkreśla politolog.
Podczas wspomnianej wizyty Wołodymyra Zełenskiego w lutym tego roku miała zostać podpisana umowa między Ukrainą a USA, dotycząca metali ziem rzadkich. Rozmowy w Gabinecie Owalnym przybrały jednak dość nieoczekiwany obrót. Przywódcy, którym towarzyszył wiceprezydent USA J.D. Vance, prowadzili burzliwą dyskusję, podczas której nie brakowało przytyków. Wspólne przemówienie zostało odwołane, zaś chwilę później Zełenski opuścił Biały Dom.
W opinii Wasilewskiego Putinowi zależało na takim przywitaniu, co zresztą zapewne wykorzysta rosyjska propaganda.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl