16-letni Krystian S., wraz z matką i ojcem uzależnionym od alkoholu, mieszkał w okolicach Człuchowa na Pomorzu. Zdarzało się, że syn pił razem z ojcem. W szkole wszczynał bójki z rówieśnikami, zakłócał lekcje. Matka doświadczała przemocy ze strony męża i niejednokrotnie musiała uciekać z Krystianem z domu. 

W grudniu 2008 r. chłopak ukradł matce ok. 400 zł i pojechał do Jaworzna (woj. śląskie). Tam mieszkała jego dziewczyna. Krystian wynajął pokój w domu należącym do 55-letniej Stanisław D. Z materiałów sprawy wynika, że kobieta znała nastolatka, bo wynajmował ten pokój już drugi raz. 


Zobacz wideo

Jak wygląda proces oskarżonego w procesie karnym? „Tylko raz widziałam, żeby po wyroku zaczął płakać”

Stanisława D. mieszkała na piętrze. Parter i suterena były przeznaczone na wynajem. Część pokoi wynajmowała pracownikom budowlanym, ale w okresie świątecznym stały puste. Gdy w domu pojawił się Krystian, byli tam tylko dwaj mężczyźni. 

Noc, w którą doszło do zbrodni

23 grudnia wieczorem dwaj lokatorzy pili alkohol. W tym czasie Krystian sam wypił dwa piwa i miał ochotę na więcej. Pod nieuwagę mężczyzn zabrał z ich pokoju półlitrową butelkę wódki niewiadomego pochodzenia. Po wypiciu alkoholu chłopak poczuł się źle i zaczął wymiotować. Nagle podjął decyzję, że pojedzie do matki na święta i zwróci jej pieniądze. By ten plan zrealizować, postanowił okraść mężczyzn z domu. Gdy spali, zabrał telefon jednego z nich oraz ok. 500 zł. Postanowił również zabrać na święta swoją dziewczynę, a to oznaczało, że pieniędzy przydałoby mu się więcej.

Wciąż będąc bardzo pijanym, Krystian S. między godz. 2 a 5 zapukał do drzwi mieszkania Stanisławy D. Otworzyła i wpuściła go do środka. Z jego późniejszych wyjaśnień wynikało, że chciał odzyskać część pieniędzy, za które wynajął pokój. Gdy 16-latek próbował wyjąć gotówkę z jej torebki, doszło do szarpaniny. 55-latka użyła noża i zraniła go w rękę. Chłopak przewrócił kobietę na ziemię, wyrwał nóż i zaczął bić ją pięścią po głowie. Ponieważ kobieta kopała, związał jej nogi ręcznikiem. Krystian dusił 55-latkę i uderzał jej głową o podłogę aż przestała stawiać opór. Wtedy zabrał jej 1,5 tys. zł, które trzymała w barku, a także wart ok. 3 tys. zł laptop, telefon komórkowy i inne drobne przedmioty. 

Nie zainteresował się, czy Stanisława D. żyje. Nie udzielił jej żadnej pomocy i wyszedł z mieszkania.

Kobietę, leżącą na podłodze, znaleźli potem jej lokatorzy. Przyczyną jej śmierci były obrażenia twarzoczaszki i głowy oraz zachłyśnięcie się krwią. 

Krystian S. tuż po wszystkim zadzwonił do dziewczyny i powiedział, że chce się spotkać. Rano namawiał ją na wspólny wyjazd pod Człuchów, ale nastolatka nie była zainteresowana. 

„Jest miły i dobry”

Krystian S. wiedział, że będzie poszukiwany. Uciekł więc do jednej z miejscowości na Pomorzu. Szukał miejsca, gdzie mógłby się zatrzymać. Ponieważ była Wigilia, przyjął go do siebie zupełnie obcy mężczyzna. Zauważył u nastolatka rany. Krystian twierdził, że pracował jako malarz i powstały one w trakcie pracy.

Po dwóch dniach Krystian okradł i tego mężczyznę, zabierając mu ok. 3 tys. zł i telefon komórkowy. Zostawił jednak u niego część rzeczy należących do 55-latki, m.in. biżuterię, pieczątkę na jej imię i nazwisko oraz wizytówki i uciekł do Niemiec. Szybko jednak wrócił do Jaworzna, by spotkać się z dziewczyną. 

4 stycznia 2009 r. trafił w ręce policjantów. „Nastolatek został zatrzymany na jednym z jaworznickich osiedli. Był bardzo zaskoczony” – informowano w komunikacie. 

Najpierw trafił do policyjnej izby dziecka w Będzinie, potem – decyzją sądu – do schroniska dla nieletnich. 

Nie zaprzeczał, że doprowadził do śmierci 55-latki. Przekonywał jednak, że nie chciał jej zabić. Początkowo mówił, że przebiegu zdarzenia nie pamięta ze względu na alkohol, że dostał „szału” i nad sobą nie panował. Twierdził, że odzyskał świadomość dopiero wtedy, gdy siedział na 55-latce, a ona się nie ruszała. 

U Krystiana S. nie stwierdzono niepoczytalności. Sąd uznał, że powinien odpowiadać za czyn jak osoba dorosła. 

W ramach śledztwa przesłuchano m.in. mężczyzn, którzy wynajmowali pokój u 55-latki, a także dziewczynę Krystiana S. Z oczywistych względów o samym zdarzeniu miała niewiele do powiedzenia. Przekonywała natomiast, że jej chłopak „na pewno nie kradł”, „jest miły” i „jest dobry”. Potwierdziła jednak, że gdy rano w Wigilię spotkała się z Krystianem, zauważyła rany na jego dłoni. 

Badania wykazały, że krew na szlafroku i spodniach 55-latki, a także ręczniku, który znajdował się na jej nogach, należała właśnie do Krystiana. 

„Celowe i świadome działanie”

Chłopak stanął przed Sądem Okręgowym w Katowicach. W październiku 2011 r. został skazany na 10 lat więzienia za zabójstwo z zamiarem ewentualnym [sprawca nie zmierzał bezpośrednio do popełnienia przestępstwa – przyp.red.].

Sąd nie uwierzył w to, że Krystian S. nie pamiętał, co działo się w mieszkaniu zamordowanej kobiety. W dodatku w trakcie procesu chłopak ogłosił, że jednak pamięta wszystko. 

„Z jednej strony oskarżony stwierdza, że nie pamięta co robił i ocknął się dopiero gdy siedział na pokrzywdzonej, z drugiej strony skrupulatnie penetruje mieszkanie pokrzywdzonej, wcześniej jeszcze zamierzając przejrzeć jej torebkę, w końcu znajduje pieniądze w barku, zabiera także laptop, telefon i inne rzeczy należące do pokrzywdzonej. Takie zachowanie zdaje się świadczyć o jak najbardziej celowym i świadomym działaniu” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

„Biegli zgodnie uznali, że warunki (w tym rodzinne) w jakich wychowywał się oskarżony sprzyjały jego demoralizacji (…) Oskarżony to – zdaniem Sądu – osoba zdemoralizowana, nie potrafiąca odróżnić zachowania dobrego od złego, nie uznająca i nie szanująca żadnych, również tych najbardziej podstawowych wartości. Ma utrwaloną postawę lekceważenia norm, reguł i zobowiązań społecznych. Nie liczy się z uczuciami innych” – zauważył jednocześnie sąd. 

Prokuratura domagała się kary 15 lat więzienia. Sąd uznał jednak, że taki wyrok „nie miałby właściwego wychowawczego i resocjalizacyjnego znaczenia, stanowiąc raczej odpłatę za zbrodnię niż próbę naprawy człowieka”.

Obrona złożyła apelację, stojąc na stanowisku m.in., że Krystianowi S., ze względu na jego osobistą sytuację, należy się nadzwyczajne złagodzenie kary. Zaproponowano, by chłopak został skazany maksymalnie na 7,5 roku za kratkami. 

W lutym 2012 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy wyrok 10 lat pozbawienia wolności.

Z naszych ustaleń wynika, że kilka lat później (najprawdopodobniej w trakcie przerwy w odbywaniu kary lub podczas warunkowego przedterminowego zwolnienia) Krystian S. dopuścił się rozboju. 

Stanisława D. została pochowana na cmentarzu parafialnym w Jaworznie – Jeleniu. – Dom stoi pusty, niszczeje – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców Jaworzna. 

Udział
Exit mobile version