Wśród ukraińskich polityków coraz częściej pojawiają się sygnały o możliwych zmianach w rządzie. Deputowany partii „Hołos” Jarosław Żelezniak poinformował, że w kancelarii prezydenta trwają przygotowania do odwołania premiera Denysa Szmyhala, a rozmowy miały już wejść w fazę decyzyjną. – Mam trzy potwierdzenia, że decyzja o jego dymisji została już podjęta. Tym razem może dojść do realizacji tego planu – napisał polityk w serwisie Telegram.

Jak zaznacza Żelezniak, warunkiem przeprowadzenia zmiany jest korekta przepisów ustawy o stanie wojennym, które obecnie uniemożliwiają formalne odwołanie premiera. Według niego działania w tym kierunku mogą zostać podjęte jeszcze w czerwcu. Na potencjalną następczynię Szmyhala typowana jest obecna ministerka gospodarki Julia Swyrydenko.

Zobacz wideo Ukraina zaniepokojona wygraną Nawrockiego. „Przed nami trudny czas”

Coraz więcej głosów za dymisją. Ukraiński rząd traci poparcie i zaufanie?

Wśród głównych powodów, które mają skłaniać władze Ukrainy do rozważenia zmiany na stanowisku premiera, wymienia się przede wszystkim rosnącą frustrację z powodu słabnącego poparcia dla obecnego rządu – zarówno wśród opozycji, jak i wewnątrz samej frakcji rządzącej. Jak zauważył deputowany Jarosław Żelezniak, choć dotąd co roku mówiło się o możliwej dymisji Denysa Szmyhala, tym razem źródła są bardziej jednoznaczne, a decyzja miała zapaść już w miniony weekend.

Zdaniem parlamentarzysty gabinet Szmyhala od dawna zmaga się z poważnymi problemami, zwłaszcza w sferze budżetowej, a błędy i zaniedbania jedynie się kumulują. W opinii wielu deputowanych w Radzie Najwyższej obecny rząd nie jest już w stanie skutecznie zarządzać państwem w warunkach przedłużającej się wojny i kryzysu gospodarczego. Słabnące zaufanie w łonie frakcji „Sługi Narodu” może wkrótce otworzyć drogę do głosowania nad dymisją całego gabinetu.

Zwraca się również uwagę na polityczny kontekst: skoro na razie nie są planowane wybory parlamentarne ani prezydenckie, to zmiany personalne w rządzie mogą posłużyć jako sygnał „odświeżenia” ekipy rządzącej. W tej układance pojawia się także nazwisko potencjalnej następczyni Szmyhala – ministerka gospodarki Julia Swyrydenko, która według doniesień ma dobre relacje z szefem kancelarii prezydenta Andrijem Jermakiem i obecnie uchodzi za jedynego realnego kandydata na stanowisko szefa rządu.

Kilka dni przed tymi doniesieniami także były przewodniczący Rady Najwyższej Dmytro Razumkow zapowiedział, że złoży projekt uchwały o dymisji całego rządu. W opublikowanym oświadczeniu zarzucił gabinetowi Szmyhala „nieprofesjonalizm” i wezwał parlamentarzystów do ponadpartyjnego poparcia tej inicjatywy. – To nie polityka, to ratunek dla państwa. Bo jeśli ci ignoranci nadal będą rządzić, stracimy wszystko, czego dziś bronimy na froncie – ostrzegał Razumkow. Zaapelował też do premiera, by ten sam podał się do dymisji, jeśli „została mu jeszcze choćby kropla sumienia”.

Miliony euro stracone. Eksperci: gabinet Szmyhala działał nieskutecznie

Narastająca krytyka wobec rządu Denysa Szmyhala nie opiera się wyłącznie na politycznych spekulacjach. Eksperci wskazują na konkretne decyzje – lub ich brak – które przyniosły Ukrainie wymierne straty. Politolodzy i komentatorzy gospodarczy mówią wprost: tylko w ostatnich miesiącach Ukraina straciła około pięciu miliardów euro z powodu błędów i zaniedbań obecnego rządu.

Jak zauważył politolog Ihor Rejterowycz w rozmowie z Radiem NV, jedną z największych strat było zawieszenie tzw. ekonomicznego bezwizu z Unią Europejską. – To 3,5 miliarda euro, które przepadły. Oczywiście, można powiedzieć, że decyzja należała do Brukseli, ale nie widziałem żadnych realnych prób ze strony naszego rządu, żeby ten bezwiz utrzymać – podkreślił ekspert. Dodał, że rząd, zamiast skupić się na relacjach z UE, skoncentrował się na porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi dotyczącym wydobycia surowców, które dotąd nie przyniosło żadnych korzyści finansowych.

Rejterowycz przypomniał także, że Ukraina nie zrealizowała części tzw. strukturalnych kamieni milowych wymaganych przez Unię Europejską w ramach uzgodnionych reform, co kosztowało kolejne 1,5 miliarda euro wsparcia. – Pięć miliardów euro w trudnym momencie wypadło z budżetu. To nie są drobne potknięcia, to poważne błędy, które mogą tłumaczyć, dlaczego znów pojawia się temat zmian w rządzie – dodał.

Choć wiele wskazuje na to, że polityczne napięcie wokół rządu rośnie, nie wszyscy uważają, że dymisja Szmyhala jest realna. Deputowany „Sługi Narodu” Wołodymyr Krejdenko przypominał w rozmowie z telewizją „Kijów24”, że opozycja nie ma obecnie wymaganej większości 226 głosów w Radzie Najwyższej. Podkreślił również, że w czasie stanu wojennego obowiązuje przepis zabraniający zmian na najwyższych szczeblach władzy wykonawczej.

Czy dymisja rządu w czasie wojny jest możliwa? Co mówi prawo

Zgodnie z obowiązującym prawem przyjęcie przez ukraiński parlament decyzji o dymisji premiera oznacza automatyczne zakończenie kadencji całego rządu. Jednak artykuł 10 ustawy o reżimie prawnym stanu wojennego formalnie zabrania odwołania Rady Ministrów w trakcie wojny.

Nie oznacza to jednak całkowitego paraliżu. Ustawa o Radzie Ministrów przewiduje, że rząd, który podał się do dymisji, kontynuuje wykonywanie swoich obowiązków aż do momentu powołania nowego rządu. Podobny zapis widnieje w artykule 115 Konstytucji Ukrainy. Tym samym, w świetle przepisów, możliwe jest formalne ogłoszenie dymisji i powołanie nowego premiera, bez naruszenia zakazów wynikających z ustaw wojennych – o ile cały proces zostanie przeprowadzony w sposób zgodny z konstytucją.

To właśnie ten scenariusz – złożenie przez Szmyhala rezygnacji i szybkie mianowanie jego następczyni – wydaje się obecnie najbardziej prawdopodobny, mówią eksperci. 

Udział
Exit mobile version