Rodzina szopów nagrała się wczesnym rankiem na fotopułapke w Kampinoskim Parku Narodowym. Jeszcze wiele lat temu taka scena w Polsce byłaby nie do pomyślenia. Szopy to zwierzęta z Ameryki, cała rodzina ssaków szopowatych występuje wyłącznie na kontynencie amerykańskim, przynajmniej w stanie naturalnym. To zwierzę, które latami znaliśmy tylko z kreskówek np. Disneya, książek czy zoo. Teraz mieszkają w Polsce.
Mieszkają – to mało powiedziane. Są tu intruzem i to inwazyjnym, co znaczy że bardzo groźnym. Szop sprawia sympatyczne wrażenie i nie kojarzy się z jakąś wielką groźbą, dlatego przyrodnicy i organizacje ekologiczne w Polsce, a także media starają się uświadamiać, że zagrożenie istnieje i jest duże. To nie jest rodzimy borsuk czy kuna, to nawet nie jenot, który też był gatunkiem inwazyjnym i żyje u nas od ponad półwieku (pochodzi z Dalekiego Wschodu). To zupełnie inna skala niebezpieczeństwa, gdyż szop jest znacznie bardziej ekspansywny i ma większy wpływ na naszą przyrodę. Chociażby przez dziesiątkowanie ptaków, ich gniazd i jaj, płazów, gadów, wszystkich małych zwierząt Polski.
– W Kampinoskim Parku Narodowym i jego otulinie liczbę szopów szacujemy już na 300 osobników – zwraca uwagę dr inż. Adam Olszewski z Parku. Zdając sobie sprawę z zagrożenia jakim są szopy dla polskiej przyrody, służby Parku postanowiły walczyć z intruzem.
– Ta redukcja jest na poziomie stu osobników w roku. W 2024 było to 139 osobników, a gdyby jej nie było, liczba szopów rosłaby cały czas – mówi dr Adam Olszewski.
Walka z szopem nie jest łatwa. Jest zwierzęciem nocnym, doskonale kryje się w koronach drzew i jest jest oportunistą pokarmowym. Zjada z chęcią ptasie jaja, pisklęta, ryby, płazy, gady, nie pogardzi też ślimakami i małżami. Dr Olszewski wspomina, że gdy szopy dopadły w Kampinoskim Parku Narodowym szczeżuje, wyjadły te małże do ostatniej.
Joanna Kołodziejczyk z Instytut Przyrody Polskiej Akademii Nauk badała DNA szopów z Kampinosu. Okazało się, że w prostej linii pochodzą od szopów wypuszczonych na początku XX wieku na terenie Niemiec. – Przyszły z parku narodowego Ujście Warty, z zachodu Polski, a tam z kolei trafiły z Niemiec – wskazuje Joanna Kołodziejczyk.
Szopy z Kampinosu to potomkowie kilku niemieckich populacji które się ze sobą wymieszały. To właśnie to wysokie zróżnicowanie populacji czyli wiele wariantów genów to jeden z czynników które napędzają tę inwazję.

Dwa miliony szopów w Niemczech, tysiące w Polsce
W Niemczech liczba szopów szacowana jest już na dwa miliony osobników. Tylko w samej Brandenburgii i Saksonii odstrzeliwuje się rocznie blisko 50 tysięcy tych zwierząt.
Jacek Banaszek z zarządu Okręgowego PZŁ w Zielonej Górze mówi, że w Polsce dochodzimy do siedmiu tysięcy sztuk w sezonie zabitych jako zagrażające Polsce i Unii Europejskiej.
Przyrodnicy w programie Czysta Polska podają przykłady: szop, który plądrował gniazdo gęsi gęgawy, inny dostał się do nory i całkowicie splądrował lęg zimorodka. Szkody poczynione przez szopy w ptasim sezonie lęgowym są porażające. Szop ma dostęp do wszelkich gniazd, umieszczonych w dowolnym miejscu.
Szopy nie tylko plądrują gniazda. Chwytają również ryby na tarliskach, a ostatnio niszczą uprawy rolne. – Wiele osób kojarzy szkody w kukurydzy, której mamy dużo w Polsce jako szkody powodowane przez dziki, jelenie a tym czasem okazuje się, że sprawcą jest szop – mówi prof. dr hab Dariusz J. Gwiazdowicz z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Dla rolników szop to też jest poważny problem.
Ponadto szopy przenoszą wiele chorób. Są wektorem wścieklizny, różnych nicieni, glist.