Do przerażającej zbrodni doszło w wigilię Bożego Narodzenia 2024 roku w miejscowości Hindas.
Policja odkryła wtedy ciało mężczyzny w spalonym samochodzie. Szybko okazało się, że ofiara nie umarła na skutek pożaru, tylko od postrzału, a ciało zostało tam podrzucone.
Szwecja. Przyszli odzyskać dług. Padły strzały
W związku ze sprawą dzień później aresztowano 60-letniego mężczyznę. Śledczy ustalili, że był on właścicielem domu, do którego 24 grudnia zapukało dwóch mężczyzn, uzbrojonych w kije bejsbolowe, którzy chcieli odzyskać rzekomy dług.
Szwedzkie media informują, że chodziło o nieuregulowany rachunek za naprawę samochodu.
W pewnym momencie z wnętrza domu padły strzały. Jedna z kul trafiła w głowę 34-latka, który zmarł na miejscu. Drugi z mężczyzn zdołał uciec. Ciało ofiary zostało następnie przeniesione do samochodu, który został podpalony.
Policjanci ustalili, że strzały oddał 42-letni Polak. Śledczym udało się również odnaleźć narzędzie zbrodni – zakopany w pobliżu domu pistolet.
Polak skazany za zabójstwo. Twierdził, że był to wypadek
Marek R., który pracował w Szwecji jako budowlaniec, przez cały proces nie przyznawał się do winy. Twierdził, że postrzelenie było wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
Sąd ocenił jednak cała sprawę inaczej. Polak został skazany na 18 lat więzienia za zabójstwo. Mężczyzna ma zostać również deportowany ze Szwecji.
Oprócz 42-latka wyrok w tej sprawie usłyszał również właściciel domu, który został skazany na rok więzienia za pomoc w tuszowaniu zbrodni. Na trzy lata więzienia został natomiast skazany 45-letni mężczyzna, który pomagał Polakowi w przeniesieniu i spaleniu ciała.
Szwedzkie media przypominają, że Marek R. miał już w przeszłości konflikty z prawem. W 2023 roku został zatrzymany na dworcu w Sztokholmie z dwoma nożami, a w 2008 roku został skazany w Polsce za „poważne przestępstwo”. Więcej szczegółów jednak nie ujawniono.