Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Jest wniosek o aresztowanie Zbigniewa Sprawiedliwości, ale polityk PiS przebywa na Węgrzech. Wystąpi o azyl do Viktora Orbana i ogra polską prokuraturę? Jesteśmy, jak uważa Przemysław Wipler, świadkami cyrku, w którym próżno czekać na polityczne rozliczenia?
Prof. Agnieszka Kasińska-Metryka: Zgadzam się z tą opinią, ponieważ w końcówce rządów PiS politycy tamtej ekipy, przewidując, gdzie mogą być obszary newralgiczne, założyli wiele bezpieczników, które mają tak zadziałać, by nie wysadzić polityków Prawa i Sprawiedliwości w powietrze, nawet jeżeli ewidentnie prawo było przez nich łamane. Dlatego trudno przewidzieć, czy uda się doprowadzić do rozliczenia, a wcześniej postawienia 26 zarzutów Zbigniewowi Ziobrze.
Jaką rolę w tym spektaklu odgrywa Zbigniew Ziobro?
Jest jego reżyserem. Wybiera media, dla których chce pewne treści referować, stawia się ponad przeciętnym obywatelem, bo to on przez pełnomocnika określa miejsca, gdzie i w jakim trybie mógłby zostać przesłuchiwany.
To jest podważanie zaufania do państwa, ponieważ przekaz jest bardzo czytelny: są równi i równiejsi.
W wielu innych przypadkach choroba nie wyklucza stawienia się przed prokuraturą, a w tym przypadku z jednej strony mamy bardzo emocjonalne tutaj próby wsparcia Zbigniewa Ziobry przez jego partyjnych, kolegów, z drugiej – on sam ma taką postawę mocno antypaństwową.
Zwykły obywatel mógłby teraz pomyśleć: skoro minister nie stawia się na wezwania prokuratury, to ja też nie muszę.


