-
Wymarcie gigantopiteka, największej małpy świata, pozostaje zagadką dla naukowców.
-
Nowe badania wskazują na skomplikowane przyczyny wymarcia, związane ze zmianami klimatycznymi oraz niedostosowaniem gatunku.
-
Gigantopitek nie zdołał zaadaptować się do nowych warunków i zmian środowiskowych, co doprowadziło do jego wyginięcia.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
King Kong to fikcyjna postać, stworzona w 1933 r. przez Meriana C. Coopera – filmowca, podróżnika i trochę awanturnika, który sporo podróżował po świecie. Jego wizja wielkiej małpy, którą przywozi się z tropików do Nowego Jorku na jej zgubę i która osaczona i ostrzelana ostatecznie spada z wieżowca Empire State Building to jedna z najbardziej kultowych scen filmowych, fundament popkultury.
Ta ogromna filmowa małpa jest przedstawiana nader często jako goryl i tak go też przed ponad 90 laty pokazał sam Merian C. Cooper. Goryle to dzisiaj największe z małp i naczelnych, o masie nawet ponad 200 kg w wypadku goryla górskiego. Górują zatem rozmiarami nad przeciętnym człowiekiem, co pobudza wyobraźnię. Tym bardziej niesamowite jest to, że goryle to największe małpy współczesne, ale bynajmniej nie największe, jakie istniały.
I właśnie na tych wymarłych już gigantach oparł się Merian C. Cooper, gdy tworzył swojego King Konga.
Ogromna małpa z Azji w Nowym Jorku
Stworzył opowieść o monstrualnej małpie przywiezionej do Ameryki właśnie z odległych zakątków świata, z Wyspy Czaszki leżącej na Oceanie Indyjskim, gdzieś koło Sumatry. Tam przebywał w młodości i tam spotkał wiele legend o ogromnych zwierzętach takich jak smoki (warany z Komodo) oraz gigantycznych małpach zwanych Azjatom. To te opowieści zrobiły na nim wrażenie.
Te ogromne małpy istniały naprawdę i zwały się gigantopitekami. W czasach podróży Coopera olbrzym był już znany, acz raczej mityczny. Naukowcy jeszcze go nie opisali i nie potwierdzili jego istnienia, które dzisiaj nie pozostawia najmniejszych wątpliwości. Rzeczywiście, przedstawiciel naczelnych o wzroście 3 metrów żył niegdyś naprawdę w Azji, a jego szczątki odnaleziono w Chinach i opisano w 1935 r., a zatem dwa lata po premierze King Konga. W 1935 r. urodzony w Niemczech holenderski paleontolog Gustav Heinrich Ralph von Koenigswald opisał wielką małpę na podstawie kilku zębów zakupionych w sklepie z medycyną chińską w Hongkongu. Łatwo sobie wyobrazić, jakie to miało znaczenie dla ówczesnych ludzi – do kin wchodzi film o przerażającej i ogromnej małpie, która wydaje się jednak fikcją, po czym taką małpę naprawdę odkrywają.
Nie tak dużą, rzecz jasna, ale 3 metry gigantopiteka robią wrażenie. A że małpa ta żyła w Chinach i być może w Wietnamie między 1 mln a 250 tys. lat temu, mogła spotykać się z ówczesnymi ludźmi pierwotnymi. Takie spotkania musiały być niesamowite.
Zresztą na te spotkania zrzucano odpowiedzialność za wymarcie gigantopiteków. Dawni badacze byli zdania, że olbrzym nie wytrzymał konkurencji z ludźmi, którzy na niego polowali. Np. człowiek pekiński (Homo erectus pekinensis), który akurat wtedy pojawił się na terenie Chin. Wygląda jednak na to, że nie jest to prawda, a przynajmniej nie cała prawda.
Czy gigantopitek był krewnym orangutana?
Gigantopitek był wielką małpą człekokształtną o niezbyt pewnej pozycji w systematyce. Niekiedy łączy się go z orangutanem i tak przedstawia – jako wielkie, rude zwierzę o sylwetce orangutana. Tak pokazany został chociażby w 2016 r. w disneyowskiej wersji „Księgi dżungli”. Orangutan jest jedyną małpą należącą do hominidów, która żyje na terenie Azji. Niegdyś występował na sporych jej obszarach, od okolic Pekinu w Chinach po Indie i Indonezję, ale dzisiaj zachował się jedynie na dwóch indonezyjskich wyspach Borneo i Sumatra. Miał być może wymarłego przodka o monstrualnych rozmiarach.

Orangutany to małpy roślinożerne, odżywiające się głównie owocami. Zrywają je bezpośrednio z drzew, na których ta ważąca 75 kg w wypadku samca małpa może się utrzymać. W przypadku półtonowego gigantopiteka było to wykluczone.
Teraz „Nature” publikuje kolejne badania, które pokazują, że sprawa jest jeszcze bardziej złożona. Jak czytamy, sprawa jest bardzo zagadkowa, gdyż mówimy o jednym z nielicznych hominidów, które tak bardzo nie dały sobie rady. „Jego koniec jest zagadkowy, biorąc pod uwagę, że był jednym z niewielu azjatyckich wielkich małp, które wymarły w ciągu ostatnich 2,6 miliona lat, podczas gdy inne, w tym orangutan, przetrwały do dziś” – czytamy w opracowaniu przygotowanym przez naukowców z Southern Cross University w Australii.
„Przyczyna zniknięcia gigantopiteka pozostaje nierozwiązana, ale może rzucić światło na odporność naczelnych i los megafauny w tym regionie świata” – piszą Australijczycy i zaznaczają, że zastosowali trzy analizy multidyscyplinarne – zbadali czas, przeszłe środowiska i zachowanie szczątki. Okazuje się, że ponad 2,3 mln lat temu środowisko było mozaiką lasów i otwartych terenów trawiastych, zapewniając idealne warunki dla rozwoju populacji gigantopiteków na skraju lasu i sawanny. Między 295 a 215 tys. lat temu nastąpiła większa sezonowość klimatyczna, co spowodowało zmiany w roślinności i wzrost liczby terenów otwartych. Wiadomo, że bezpośredni przodek dzisiejszych orangutanów, którym był Pongo weidenreichi, a zatem dawny orangutan żyjący w Chinach, Wietnamie, Laosie i Tajlandii, zdołał dostosować swoje preferencje żywieniowe i zachowania do tej zmienności, ale gigantopitek wykazywał oznaki chronicznego stresu ewolucyjnego i kurczenia się populacji. Nie radził sobie kompletnie. Ostatecznie jego walka o adaptację doprowadziła do wyginięcia największego naczelnego, jaki kiedykolwiek zamieszkiwał Ziemię.
Problemem gigantopiteka mógł być bambus
Nie jest jednak tak, że poszło jedynie o owoce, do których po zniknięciu wielu drzew i powstaniu rozległych sawanna gigantopiteki nie mogły dosięgnąć. Małpa ta była wybitnym roślinożercą, ale pozostałe zęby i kości szczęk gigantopiteków wskazują na to, że miały one potężne szczęki i masywne zęby trzonowe. Cechy te sugerują, że gatunek odżywiał się nie tylko owocami, ale i bambusem jak panda wielka oraz twardymi roślinami.
W miarę jak rozprzestrzeniały się tereny trawiaste w Azji przed ponad 200 tys. lat, a bambusy przerzedzały się i zanikały, ta wielka małpa najprawdopodobniej miała trudności ze znalezieniem wystarczającej ilości pożywienia, zwłaszcza w obliczu konkurencji ze strony innych gatunków. W rezultacie olbrzymie naczelne stały się zależne od mniej pożywnego alternatywnego źródła pożywienia. Populacja osłabiała się, wymierała. Aż nieco ponad 200 tys. lat temu nic nie mogło gigantopiteka uratować.
Orangutany pozostały w Azji, jedynie wycofały się z jej kontynentalnej części na wyspy Sumatra i Borneo. Gigantopitek nie miał na to szans.