Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Przez ostatnie lata polscy rolnicy dogonili farmerów z zachodniej Europy i świetnie radzą sobie na rynkach światowych. Droga do tego sukcesu była jednak długa i wyboista.

Artur Balazs: Tak, jednocześnie polskie rolnictwo dokonało największej restrukturyzacji w Europie. Gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, nasz eksport rolny wynosił ok. 3 miliardy euro, dziś to aż 55 miliardów euro. Zmieniła się też struktura gospodarstw – ich średnia powierzchnia wzrosła z 6 do 11 hektarów. Mimo początkowych obaw, polscy rolnicy okazali się wielkimi beneficjentami członkostwa w UE. Doskonale poradzili sobie z konkurencją, a w produkcji takich produktów jak drób czy owoce jesteśmy dziś światowym potentatem.

Mimo dotychczasowych sukcesów, przyszłość rolnictwa nie jest idylliczna. Jakie są największe zagrożenia?

To prawda. Już teraz mierzymy się z wieloma problemami, a jednym z najpoważniejszych jest beztroskie otwarcie rynku Unii Europejskiej na nieograniczony napływ produktów rolnych z Ukrainy. To pierwszy, bardzo zły sygnał.

Chcieliśmy pomóc Ukraińcom, ale zbagatelizowaliśmy ryzyko, jakie się z tym wiąże?

Udział
Exit mobile version