Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. Co piątek w ramach cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik „The Washington Post”, z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 73-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera.

W Japonii rządząca od dawna Partia Liberalno-Demokratyczna poniosła największą porażkę od ponad dekady, a premier Shigeru Ishiba stanął na czele rządu mniejszościowego. W Korei Południowej autokratyczny prezydent ogłosił stan wojenny, próbując odsunąć na bok kierowany przez opozycję parlament, ale sześć godzin później został zmuszony do wycofania się, postawiony w stan oskarżenia i tymczasowo usunięty. Francja – z czwartym premierem w ciągu roku – jest w politycznym klinczu, a żadna partia nie cieszy się większością w parlamencie. Z kolei Niemcy stoją w obliczu okresu niepewności politycznej po tym, jak kanclerz Olaf Scholz przegrał głosowanie nad wotum zaufania, a skrajna prawica może zyskać w przyszłorocznych wyborach.

W Stanach Zjednoczonych Donald Trump został wybrany na drugą kadencję, odnosząc zwycięstwo zarówno w głosowaniu powszechnym, jak elektorskim – a wszystko to pomimo straszliwych ostrzeżeń ze strony jego krytyków, że powrót republikanina do Białego Domu zagrozi demokratycznym standardom i amerykańskim instytucjom. 

Autokraci bez wątpienia obserwują przewrót polityczny w najważniejszych demokracjach świata z mieszanką triumfalizmu i radości. Niedawny pozorny chaos wydaje się potwierdzać ich pogląd na to, że kierowany przez USA zachodni porządek międzynarodowy chyli się ku upadkowi. Nawet zwolennikom demokracji można wybaczyć, że czują się przerażeni minionym rokiem i rozczarowani tym, co może przynieść kolejny.

Ale niepokój i rozpacz bynajmniej nie są uzasadnione.

Demokracja w 2024 r. Seria trudnych sprawdzianów

Demokracja jako taka stanęła w tym roku przed poważnym sprawdzianem, a raczej serią kolokwiów, w których około połowa światowej populacji w ponad 50 krajach udała się do urn w krajowych wyborach prezydenckich i parlamentarnych (w tym w wyborach do Parlamentu Europejskiego we wszystkich 27 krajach Unii Europejskiej). Wiele z ubiegłorocznych głosowań przyniosło niespodzianki i wstrząsy, ale ogólnie rzecz biorąc, instytucjonalne bariery ochronne się utrzymały. W większości państw, w których głosowanie było wolne i uczciwe – a są oczywiście wyjątki – urzędujący politycy, którzy przegrali, pogodzili się ze swoją porażką. Powyborcza przemoc w dużej mierze została ograniczona do minimum.

Demokracja – gdy pozwolono się jej funkcjonować – działała dokładnie tak, jak zawsze: była niechlujna i hałaśliwa, nierzadko obfitując w mętne rezultaty, z wewnętrznymi podziałami i brakiem wyraźnych zwycięzców i przegranych. Inaczej mówiąc: była odzwierciedleniem spolaryzowanego stanu wielu nowoczesnych społeczeństw.

Oczywiście, w tym roku wyborcy byli w naprawdę paskudnym nastroju i postanowili ukarać urzędujących prezydentów na całym świecie. Niezadowolenie nie miało jednak charakteru ideologicznego, ponieważ w wyborach zmiażdżono zarówno rządzące partie lewicowe, prawicowe, jak i centrowe.

Wyborcy pokazali czerwone kartki. Zmiany w Waszyngtonie, Londynie i Paryżu

Wyborcy w Wielkiej Brytanii po 14 latach – i istnym kalejdoskopie premierów – odrzucili Partię Konserwatywną na rzecz Partii Pracy premiera Keira Starmera. We Francji centryści prezydenta Emmanuela Macrona przegrali z ugrupowaniami skrajnej lewicy i skrajnej prawicy, pozostawiając parlament bez sprawczej większości. Amerykańscy wyborcy odrzucili wybraną przez prezydenta Joe Bidena następczynię, wiceprezydent Kamalę Harris. Natomiast wyborcy w Kanadzie wydają się być zmęczeni premierem Justinem Trudeau, który po dziewięciu latach u władzy i wielu skandalach stracił poparcie nawet w rządzącej Partii Liberalnej.

Wyborcy w Afryce zwrócili się przeciwko partiom rządzącym i zagłosowali na partie opozycyjne oraz ich kandydatów w Senegalu, Ghanie, Mauritiusie i Botswanie. We wszystkich tych przypadkach upokorzeni urzędujący politycy zaakceptowali wolę wyborców, pokazując, że pokojowe przekazanie władzy po wyborach nie jest jedynie europejską czy północnoamerykańską koncepcją.

W Republice Południowej Afryki Afrykański Kongres Narodowy – najsłynniejszy ruch wyzwoleńczy na kontynencie – stracił większość parlamentarną i został zmuszony do zawarcia koalicji z umiarkowaną, reformatorsko nastawioną Partią Demokratyczną. Podobnie w Indiach, gdzie rządząca partia Bharatiya Janata premiera Narendry Modiego niespodziewanie straciła większość i została zmuszona do zawarcia koalicji, celem utrzymania władzy.

Wady i zalety demokracji. „Okazała się bardzo odporna”

Wyborcy, mając realny wybór, opowiedzieli się za większą wolnością i bliższymi związkami z Zachodem, odrzucając próby zastraszania, manipulacji i dezinformacji. Tajwańczycy odrzucili próby siania zamętu przez Chiny i wybrali na prezydenta Laia Ching-te, znanego również jako William Lai. Oczywiście Pekin ostro skrytykował polityka jako orędownika niepodległości. 

W Gruzji rządząca prorosyjska i antyunijna partia Gruzińskie Marzenie utrzymała się przy władzy po spornym głosowaniu, które zdaniem przeciwników zostało sfałszowane. Z kolei wyniki wyborów prezydenckich w Rumunii, w których pierwszą turę wygrał prorosyjski kandydat, zostały unieważnione przez sąd w związku z zarzutami o rosyjską ingerencję.

Trudno jest wyciągnąć jednoznaczne wnioski w odniesieniu do krajów i kontynentów o tak różnej historii i tradycjach politycznych. Jednym z nich jest to, że demokracja okazuje się bardziej odporna, niż sądzili jej krytycy, a nawet wielu jej zwolenników.

Demokracja może być chaotyczna i uciążliwa. Ludzie na całym świecie chcą, aby ich demokratyczne rządy lepiej radziły sobie z rozwiązywaniem problemów i są gotowi pokazać czerwoną kartkę zasiedziałym przywódcom, którzy nie wywiązują się z tego zadania. Jak pokazali jednak odważni Koreańczycy z Południa – kiedy w środku nocy przeciwstawili się żołnierzom i krótkotrwałemu dekretowi o stanie wojennym – ludzie wolą systemy demokratyczne ponad wszystkie alternatywy. I słusznie.

Tekst przetłumaczony z „The Washington Post”. 

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji.

Udział
Exit mobile version