Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Ma pan już swoje typy w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Jak pan w ogóle ocenia tę kampanię?

Lech Wałęsa: Jeszcze się nie zastanawiałem, na kogo konkretnie zagłosuję. Co do kampanii, widać tu dwie koncepcje. Pierwsza, zupełnie niepoważna, w wydaniu Kaczyńskiego. Druga, bardziej finezyjna, autorstwa Tuska.

To znaczy?

Premier wystawia na listach znanych i dobrych. Prezes PiS – znanych, ale bezwartościowych. Zobaczymy, która koncepcja zwycięży, czy amatorszczyzna czy przemyślana strategia.

Tusk postawił na pierwszy garnitur ministrów kluczowych resortów. Ale czy to dobrze?

Wyjątkowo dobrze. Wybrał najlepszych fachowców. Pytanie, na ile społeczeństwo potrafi wybierać. Jeszcze nim Tusk ogłosił listę, mówiłem, że go popieram.

Popiera pan też Marcina Kierwińskiego? Podobno Donald Tusk nie jest zadowolony ze startu kampanii i przemówienia szefa MSWiA na Placu Piłsudskiego.

Widzę to inaczej. Zimno było, miał facet pecha. Język go nie posłuchał. Tak mi się wydaje. Nie sądzę, że tu w grę wchodził alkohol. Ale co ma teraz zrobić? Wytłumaczył się. Przecież nie był nachlany, tylko język mu latał z emocji. Wiem, że nie jest alkoholikiem i niedużo pije. To nie taki człowiek.

Udział
Exit mobile version