Kilka dni temu w Trójmieście doszło do makabrycznego odkrycia. Mężczyzna, który przyjechał terenowym samochodem, miał wyrzucić pod amboną myśliwską poćwiartowane zwłoki zwierząt.
Niewyraźne zdjęcie opublikowane przez aktywistów z organizacji „Vena” pokazuje, że na aucie znajdowało się logo Lasów Państwowych. Mężczyzna stojący obok samochodu jest ubrany w strój moro. Są też nagrania, na których widać, jak wyrzuca części zwierząt.
Trójmiasto. Racice dzików wyrzucone pod amboną
Aktywiści, którzy obserwowali całą sytuację z ukrycia, są przekonani, że to pracownik Lasów Państwowych. „Odkryliśmy dużo wyrzuconych głów dzików i inne części ciała, takie jak uszy, racice, ale też np. nogę daniela czy czy różne czaszki i kości” – relacjonuje w rozmowie z Polsat News Łukasz Musiał z Inicjatywy dla Zwierząt „Vena”.
Inspekcja weterynaryjna podkreśla, że ze względu na zagrożenie wirusem ASF na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego wszelkie szczątki zwierząt powinny być utylizowane.
„Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do organów ścigania i przekazaliśmy materiał dowodowy” – mówią działacze „Veny”. Aktywiści donieśli ponadto, że pod tą samą amboną pracownicy Nadleśnictwa Gdańsk mieli wyrzucać wcześniej nadpsute dynie (w ten sposób nęci się zwierzęta). „A oficjalnie LP walczy przecież z taką praktyką” – zauważają działacze.
O wyjaśnienia w tej sprawie zapytaliśmy Komendę Miejską Policji w Gdańsku. Policja prowadzi obecnie czynności wyjaśniające, ale nie potwierdziła, że zwłoki zostały wyrzucone przez pracownika Lasów Państwowych.
– Materiały zostały przesłane policjantom pocztą przez osobę prywatną. Policjanci zajęli się tą sprawą jeszcze w piątek, gdy informacje na ten temat pojawiły się w przestrzeni medialnej. Funkcjonariusze skontaktowali się ze zgłaszającym i zaplanowali termin przesłuchania. W związku ze zgłoszeniem policjanci prowadzą czynności wyjaśniające, a po analizie zgromadzonych materiałów zostaną podjęte dalsze czynności procesowe – przekazał Zielonej Interii asp. szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Czekamy na wyjaśnienia nadleśnictwa, które do momentu publikacji nie odniosło się do zdarzenia. Jak ustaliła redakcja Polsat News, leśnicy prowadzą w tej sprawie wewnętrzne dochodzenie.
Walka z ASF w Polsce. Paradoks działań i nieskuteczność
Trójmiejski Park Krajobrazowy leży w strefie ASF, czyli afrykańskiego pomoru świń. Na terytorium kraju zostały wyznaczone obszary objęte różnymi restrykcjami w skali od I do III. Zwierzęta zarażone ASF, np. dziki, wykazują objawy osłabienia, mają gorączkę, wymioty, czy krwawią z nosa.
Afrykański pomór świń został stwierdzony w Polsce po raz pierwszy w lutym 2014 r. (powiat sokólski, województwo podlaskie) – pierwsze przypadki stwierdzono u dzików.
Do sierpnia 2016 r. stwierdzono w sumie 111 przypadków ASF u dzików – wszystkie zwierzęta zostały znalezione padłe lub zostały odstrzelone w woj. podlaskim w odległości nieprzekraczającej ok. 30 km od granicy polsko-białoruskiej.

Afrykański pomór świń jest chorobą zakaźną występującą u świń domowych, świniodzików oraz dzików. Bioasekuracja, czyli odstrzał dzikich zwierząt to zabezpieczenie przed infekcją u świń hodowlanych.
To, czy zwierzęta były zarażone sprawdza się dopiero po odstrzale. W 2020 r. zabito ponad prawie 85 tys. dzików, z czego zakażonych ASF było zaledwie 458 osobników. W tym samym czasie, w ramach monitoringu biernego (pobieranie próbek do badań od naturalnie padłych zwierząt) znaleziono 9924 dziki, z czego ASF zarażonych było 2400. Skuteczność znajdowania zakażonych dzików w wyniku odstrzału i polowań wyniosła w 2020 r. zaledwie ok. 0,5 proc.
Główny Inspektorat Weterynarii informuje, że należy unikać kontaktu z martwymi zwierzętami, ale ludzie nie zarażają się od nich wirusem ASF.