Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Co najbardziej zapamięta pan z wyborów prezydenckich w 2025 roku? To była historyczna kampania?

Andrzej Olechowski: Przede wszystkim była niezwykle długa. Wyczerpująca szczególnie dla Rafała Trzaskowskiego i jego wyborców. Trudno coś z niej zapamiętać i nie dla wszystkich były to ważne wybory.

Rafał Trzaskowski przegrał o włos, różnicą 370 tys. Kto zawinił?

Tu nie ma wielkiej filozofii, kampania Trzaskowskiego nie zmobilizowała wszystkich wyborców Koalicji 15 października.

Zawiedli sztabowcy?

Nie będę oceniał kampanii, bo sam trzy razy startowałem w wyborach i je przegrałem, więc nie mam nic mądrego do dodania. Zawsze zwracano uwagę, że PiS ma lepszych spin-doktorów i jest sprawniejszy w kampaniach, więcej doświadczeń zebrał też za granicą.

Nie mam pojęcia, jak pracował sztab Trzaskowskiego, osądzam ich po owocach.

Trzaskowski zapłacił za bierność rządu? Ludzi denerwowało, jak mówi Kazimierz Marcinkiewicz, kapanie wody zamiast silnego strumienia zmian?

Gdyby rząd był dobrze oceniany, Trzaskowski wygrałby bez wysiłku, dużą przewagą. A przegrał niewielką, więc wina częściowo leży po stronie rządu. Ale nie było to wotum nieufności. Lepsza kampania zapewniłaby mu sukces.

Udział
Exit mobile version