Przed wizytą Ramaphosy w Stanach trudno sobie było wyobrazić, że coś jeszcze może pogorszyć relacje między Waszyngtonem i Pretorią. Donald Trump anulował pomoc dla RPA, wyrzucił ambasadora tego kraju i krytykował południowoafrykańskie władze za ich stanowisko w sprawie wojny w Gazie. W zeszłym tygodniu USA przyjęły grupę 59 białych „uchodźców” z RPA, którzy rzekomo byli prześladowani przez kolor skóry.

Nie ma „ludobójstwa białych”

Rzekome ludobójstwo białych w RPA to popularna wśród skrajnych prawicowców teoria spiskowa. Rozpowszechnia ją także pochodzący z tego kraju miliarder Elon Musk, bliski doradca Trumpa. Nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością. Owszem, RPA ma problem z masowymi morderstwami. Tamtejszy współczynnik zabójstw jest jednym z najwyższych na świecie. Ale ofiary to w ogromnej większości czarni mieszkańcy RPA. Amerykańska publiczna PBS podaje, że z 27 tysięcy morderstw rocznie, zabójstwa białych farmerów to w RPA mniej niż jeden procent przypadków.

Zobacz wideo Nowy premier Kanady rozgrywa Trumpa

Na „dowód” swoich oskarżeń Trump pokazał w Gabinecie Owalnym film i wydruki artykułów donoszących o zabójstwach białych. Reuters sprostował później, że jeden z pokazanych zrzutów ekranu pochodzi z nagrania wykonanego przez operatora tej agencji w Demokratycznej Republica Konga, a nie w RPA. Materiał pokazuje nie chowanych białych farmerów – jak mówił Trump – a pracowników humanitarnych niosących worki z ciałami w mieście Goma na zachodzie DRK, gdzie toczyły się walki między siłami rządowymi a bojówkami wspieranymi przez Rwandę.

Problem ziemi w RPA

Trump mija się z prawdą nie tylko w kwestii „ludobójstwa białych”. Oskarżył też Pretorię, że zabiera białym ziemię. Kwestia ziemi to w RPA palący problem. Trzydzieści lat po upadku apartheidu biali, którzy stanowią około 8 proc. populacji, posiadają mniej więcej trzy czwarte gruntów rolnych. Tylko 4 proc. ziemi – informuje Reuters – należy do czarnych mieszkańców kraju, którzy stanowią w sumie… 80 proc. społeczeństwa.

Południowoafrykańskie władze od lat próbują zmienić te niesprawiedliwe proporcje. Robią to poprzez zachęty, a nie wywłaszczenia. Bezskutecznie. W styczniu przyjęto regulacje umożliwiające wywłaszczanie gruntów w interesie publicznym, w rzadkich przypadkach bez odszkodowania. Najpierw jednak władze muszą podjąć próby osiągnięcia porozumienia. Dotychczas tych przepisów nie użyto ani razu.

Stoicki spokój Ramaphosy

Przez całe spotkanie z Trumpem Ramaphosa zachował spokój. Nie dał się wyprowadzić z równowagi jak Zełenski, który wdarł się w pyskówkę przede wszystkim z J. D. Vancem (podczas ostatniego spektaklu wiceprezydent też był w Gabinecie Owalnym, podobnie jak sekretarz obrony Pete Hegseth czy wspomniany już Musk). Przywódca RPA nie dawał po sobie poznać żadnych emocji.

– Prezydent Trump będzie musiał wsłuchać się w głosy mieszkańców Republiki Południowej Afryki, z których część to jego dobrzy przyjaciele, tak jak ci, którzy są tutaj – mówił Ramaphosa . – Gdyby dochodziło do ludobójstwa afrykanerów, to nie byłoby ze mną tutaj tych trzech panów, nie miałbym też takiego ministra rolnictwa.

Ramaphosa do Waszyngtonu przyleciał z dwoma białymi golfistami Ernim Elsem i Retiefem Goosenem (golf to ulubiony sport Trumpa) oraz białym miliarderem Johannem Rupertem. Biały jest też południowoafrykański minister rolnictwa John Henry Steenhuisen. Przezornie zabierając ich ze sobą do Biaego Domu, zachowując spokój, Rampahosa udowodnił, że z Trumpem można sobie poradzić.

Thomas Orchowski jest dziennikarzem redakcji zagranicznej radia TOK FM

Udział
Exit mobile version